Nie mogłam zasnąć, a gdy
już przystanęłam to od razu budziłam się z powodu snów, gdzie pojawił się
oprawca z codzienności. Nie potrafiłam zapomnieć, choć na chwilę, o przykrych sytuacjach,
jakie podarował. Gdyby Sasuke został na noc z pewnością nie miałabym żadnych
problemów, ale załatwiał swoje sprawy. Nie mogłam go kłopotać, aby został ze
mną na noc, skoro pracował. Prawdopodobnie zostanę przed długi czas sama, więc
nie powinnam nad tym rozmyślać.
Popatrzyłam na zegarek.
Dochodziła trzecia w nocy i nie mogłam zmrużyć oka, gdy dobudziłam się przez
brata Sasuke, który bez przerwy jest w mojej głowie. Nie umiem o nim zapomnieć.
Gdy zamknę oczy, myślę, że stoi nade mną i zrobi kolejną krzywdę dla swojej
uciechy.
„Cała noc do dupy” –
pomyślałam, po czym uniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam na uchylone
drzwi balkonowe. Zarzuciłam kosmyki włosów do tyłu, kiedy zauważyłam na stoliku
nocnym popielniczkę napełniona petami. – „Naprawdę, za dużo palisz”.
Również na szafce leżała
kartka, którą chwyciła, po czym zapaliła lampkę przy łóżku.
Do zobaczenia n i e d ł u g o.
Itachi.
Ścisnęłam kartkę z
wiadomością i cisnęłam przepełniona popielniczkę w ścianę naprzeciwko, gdy
głośno wrzasnęłam. Wściekłość brała nade mną kontrolę, kiedy myślałam, że znów
do mnie przyjdzie, aby zabawić się moim kosztem. Miałam dosyć Itachiego przez
całe dalsze życie i pragnęłam, aby wszystko zakończył jak najszybciej.
„Dlaczego nie chcesz
skończyć tego raz na zawsze? Szybko wykańczałeś ofiary, a mną się bawisz jak
pupilkiem.” – pomyślałam, po czym zakryłam dłońmi twarz.
Przyciągnęłam do siebie
nogi, po czym przytuliłam się do poduszki, kiedy w głowie pojawiały się sceny
seksu z potomkiem klanu Uchiha. Nikt mnie nie rozumie, a na pewno już nie
Sasuke, który myśli, że jest wszechwiedzący. Robi z siebie kompletnego idiotę! Podejrzewałam,
że Itachi zamierza traktować mnie jak kurwę, która daje mu dupy za każdym
razem, gdy sypnie pieniędzmi. Tylko ze mną jest inaczej. Bierze, a nic nie
dostaje w zamian. Irytujące!
Może zrobić wszystko,
ponieważ potrafi kontrolować moje ciało. Może wszystko, gdyby zechciał, a
sprzeciwami do niczego nie dojdę. Pogarszam sytuację, w jaką mnie wplatał, a
gdy go proszę o zakończenie głupio się uśmiecha.
Schowałam twarz w
poduszce, która przesiąknęła zapachem Itachiego, przez to, że częściej nocował
w pokoju. Zaczynałam się przyzwyczajać, że co noc prowadzi ze mną zabawę dla
dorosłych. Prawdopodobnie niedługo zrobi ze mnie swoja marionetkę pozbawioną
uczuć i wtedy dopiero zada ostatni cios, bo nie będę go kręcić.
Nie potrafię rozwiązać
wszystkiego według zasad ninja. Teraz pragnę spokoju, którego długo nie
utrzymam. Najbardziej boli mnie, że Sasuke nie może mi zaufać w sprawie brata. Doskonale zna jego przebiegłość. W każdej chwili może
się wkraść do czyjegoś domu za pomocą Sharningan.
Nie miałam nad tym
rozmyślać, wiec wstałam i ubrałam na siebie ubranie, po czym wyszłam na balkon.
Patrzyłam na las, w którym mogłam odetchnąć od codzienności. Dom z każdym
minionym dniem mnie przerażał, ponieważ przypominał o mordercy.
Wyskoczyłam, po czym
stanęłam na gałęzi drzewa, kiedy poczułam pieczenie na ramieniu i odsunęłam materiał
bluzy, patrząc na pieczęć daną przez Tsunade.
„Zapomniałam o tym,
przecież mam zakaz używania jakichkolwiek technik” – pomyślałam.
Zacisnęłam dłoń na
drzewie, gdy wbiłam resztkami chakry palce, po czym pociągnęłam i w ręku
trzymałam kawałek drewna, którego rzuciłam i skoczyłam do gałęzi na drugim
drzewie. Zeskoczyłam, po czym odeszłam w głąb ciemnego lasu.
„Straży nie ma, więc
pewnie odeszli na festiwal. Komu chce się pilnować gówniary?” – pomyślałam, po
czym w oddali zauważyłam dwie osoby. Schowałam się za drzewem, gdy zbliżali się
do mnie, mogłam zauważyć członków oddziału specjalnego.
-
Wkurzające – spojrzałam na mężczyznę, który klepał drugiego po ramieniu, aby
prawdopodobnie nie załamywał się sytuacją w jakiej się znaleźli. Oparłam czoło
o korę i patrzyłam w parę ninja, która zmierzała w stronę mojego domu.
Wkurzałam się, że Tsunade zaostrzyła straże pod nieobecność rodziców.
- Wyluzuj.
Szopka niedługo się skończy, jeszcze chwilę i będzie po wszystkim. Sam jestem
tym zdenerwowany. Nie jestem niańką dla dziecka.
- Jesteśmy
jej ochroniarzami i tylko co robimy to patrzymy czy gdziekolwiek wychodzi, ale
jeśli się dowie ile przed nią ukrywamy będzie zdenerwowana.
-
Naszym obowiązkiem jest, aby nic nie wiedziała. Pójdzie gładko, zobaczysz.
Wyjrzałam za drzewa, kiedy
pchnęłam gałąź, którą złamałam i schowałam się, aby nie wiedzieli, że
podsłuchuje dwóch członków oddziału.
-
Widziałeś? – powiedział jeden z nich.
-
Jesteś przewrażliwiony – westchnął, kiedy uderzył go po przyjacielsku w bark,
po czym ruszył przed siebie. – Tam nikogo nie ma, a gdyby był wiedzielibyśmy o
tym. Musimy już iść do domu Sakury, bo jeszcze nam ucieknie, gdy olaliśmy
patrol.
- Masz
rację. Gdyby Sasuke się o tym dowiedział, że nie sprawiamy wrażenia nią
zainteresowaną, miałaby podejrzenia.
- Aktualnie
prowadzi bardzo interesującą „rozmowę” z bratem.
„Sasuke złapał Itachiego?
Nie wierzę w to. Chyba, że miał w tym cel” – pomyślałam.
-
Słyszałem, że się rozstali z powodu Sakury, bo wciskała mu kit. W końcu
Itachiego nie ma na wolności. – zaśmieli się oby dwoje, gdy spojrzałam na
mężczyzn. Zawiał wiatr, który pobawił się końcówkami włosów, przyklejając się
do mokrej twarzy. – Naprawdę popadła w paranoję. W końcu Itachi znajduje się w
więzieniu, w podziemiach.
Zniknęli na skraju lasu,
kiedy wyłoniłam się za drzewa i zacisnęłam dłonie ze złości. Wszyscy mnie oszukują,
z powodu Itachiego. Mają zamiar schwytać mordercę i niby są tego w stu
procentach pewni, że go złapali. Czyli mam przypuszczać, że jestem gwałcona
przez klona? To byłoby głupota, jaką Itachi mógłby wymyśleć.
„Niech ktoś mi powie co tu
się do cholery dzieje?” – odeszłam w głąb lasu, aby nie widzieć przez określony
czas domu.
Co do schwytania Itachiego
jestem przekonana, że tego nie zrobili. Na pewno nie mają jego, jedynie klona,
który podszywa się pod mordercę. W końcu nie spotkałabym go na wzgórzu i
łazience. Dlatego jestem pewna, że Itachi ma zamiar zrobić do mnie czystą
drogę, aby nie mieć problemów z Sasuke. Przynajmniej na ten czas.
Doszłam do pobliskiego
jeziora, kiedy zobaczyłam Itachiego. Odsunęłam się parę kroków, gdy zauważył
mnie i nasze oczy się spotkały. Poczułam dreszcz na plecach, kiedy oparłam się
o drzewo, abym nie musiała na niego patrzeć. Przymknęłam oczy, aby nie myśleć o
oprawcy, który stał teraz za mną z dorosłą kobietą. Zarzuciłam włosy do tyłu,
kiedy na policzku poczułam zimną krople, po czym deszcz dudnił o ziemię z
dźwiękiem rozbijających kropel.
„Wiedziałam, że Itachi coś
knuje, skoro podstawił klona” – pomyślałam i zacisnęłam dłonie ze strachu,
która mną miotał w tej chwili. Nie wiedziałam co mam robić. Zostać czy uciekać
z miejsca przyłapania dwójki shinobi. Ukucnęłam przy drzewie i jak skończona
idiotka nasłuchiwałam rozmowy. Ciekawość jest silniejsza.
- Nie
przypominam sobie, abym prosił o twoją wizytę – powiedział chłodno, kiedy
zacisnęłam dłonie w pięść. Gdy tylko
słyszałam mordercę, to ciało zachowywało się dziwnie. Zastygłam niczym rzeźba.
- Chciałam
cię zobaczyć.
- To
masz pecha. Nie zamierzam oglądać twojej gęby – usłyszałam szelest metalu,
kiedy wyjrzałam za drzewa. Mierzył w kobietę ostrzem, które przystawił do szyi.
Posłał jej zadziorny uśmiech, gdy szarpnął mieczem, raniąc dekolt szatynki.
-
Dlaczego jesteś taki zimny?
- Nie
sięgasz mi nawet do pięt, a masz czelność się ze mną spoufalać. Nie prześpię
się z tobą, ponieważ mam dobrą zabawę z inną kobietą, która we wszystkim cię
przewyższa.
- Zawsze
mnie odrzucałeś, choć mogłabym ci wszystko dać. Nie wywyższaj tej kobiety, bo
nie jest lepsza ode mnie.
- Może
kiedyś ja spotkasz, choć wątpię. Jak się znudzę to przyjdę do ciebie. A teraz
się wynoś, nie chcę tracić dłużej czasu. Chcę zostać sam.
-
Naprawdę wolisz tą rzecz ode mnie? – zapytała, gdy wyjrzałam za drzewa, kiedy
przytulała się do mordercy, jakby nigdy
nic się nie stało. Jej oczy wyrażały zadowolenie, kiedy zbliżała się do jego
ust. Czułam niepokój i ścisk w żołądku. Coś we mnie mówiło, że nie powinni tego
zrobić.
„Nie chcę na to patrzeć” –
pomyślałam, po czym zakryłam twarz dłońmi. Zaczynałam się martwić, że on
naprawdę zechce kobietę wyglądającą jak gwiazda telewizji porno. To wszystko
jest nie do przyjęcia, że przez całe dnie myślę tylko o mordercy.
- Tak,
wolę rzecz niż ciebie – popchnął kobietę, która upadła naprzeciwko niego i
patrzyła ze złością na bruneta. – Mam z nią zabawę, więc nie wtrącaj się w nie
swoje sprawy!
Wstała, po czym otrzepała
pupę z piasku. Podeszła do niego i patrzyła w ciemne oczy, kiedy dotknęła odsłoniętego
torsu. Zacisnęłam dłoń na drzewie, gdy na wszystko patrzyłam z uwagą. To
wszystko co widziałam nie było do przyjęcia. Musiał mieć wiele wielbicielek,
skoro jedna do niego przyszła w odwiedziny.
- Co
zrobisz jak ona zniknie?
- Masz
zamiar odnaleźć i zabić? – nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy uchwycił gardło
dziewczyny, po czym ścisnął. Podduszał kobietę, która próbowała uwolnić się z
uścisku. Ciemne oczy nie wyrażały uczuć, były puste. W karych oczach zauważyłam
chęć zabicia. Nie zamierzał się cofnąć przed uduszeniem owej kobiety. – Nigdy
nie ruszaj czegoś co należy do mnie, a w szczególności ofiary, z którą chcę się
długo pobawić.
Z kabury wyciągnął miecz,
kiedy chciałam zareagować, ale jego dłoń została zatrzymana przez szatynkę
podobną do starszej kobiety.
- Shiro
– spojrzał na nią, która spuściła głowę w bok i zacisnęła dłoń przestraszona na
jego nadgarstku. – Znowu bronisz swojej siostry.
-
Przepraszam. Wiem, że na to nie zasłużyła. Odprowadzę ją do domu, ale proszę
puść ją – spojrzałam na kobietę, która straciła przytomność, ale brunet nie
puszczał siostry Shiro. Patrzyłam na scenę jak zaklęta, gdy jego oczy zwróciły
się do młodszej dziewczyny. – przypilnuję, aby więcej razy nie weszła ci w
drogę.
Puścił kobietę, która
padła na ziemię. Ciemno włosa podbiegła i sprawdzała czy żyję. Schowałam się
ponownie za drzewo, kiedy czułam się nieswojo, bo w każdej chwili mógł
sprawdzić czy jeszcze podsłuchuję rozmowę.
Chciałam odejść, ale nie
miałam siły z powodu strachu, który nade mną panował. Tchórz ze mnie skoro nie
umiem niepostrzeżenie ulotnić się z miejsca zdarzenia. Ponownie zakryłam dłońmi
twarz.
-
Jeszcze raz za nią przepraszam. Jestem pewna, że będzie pod ścisła kontrolą.
-
Następnym razem wiesz jak to się skończy.
-
O-oczywiście. Nie darujesz jej następnego spotkania.
-
Dobrze, że masz tego świadomość.
Podejrzewałam, że Shiro
bała się Itachiego, bo miała z nim lepsze kontakty i doskonale wiedziała jakimi
upodobaniami się kieruje. Musiała unikać go jak ognia skoro od razu chroniła
siostrę, bez względu co jej się stanie.
Popatrzyłam po miedzy
palcami na ciemne wnętrze lasu, kiedy naprzeciwko mnie zobaczyłam Itachiego.
Ukucnął naprzeciwko mnie, kiedy przestraszona oparłam się o drzewo, aby być jak
najdalej mordercy. To nie było możliwe, ponieważ nie miałam drogi ucieczki.
-
Dowiedziałaś się czegoś ciekawego? – oparł brodę o dłoń i wpatrywał się we mnie
intensywnie.
-
N-nie.
-
Szkoda. – Chłodne oczy nie oderwały się ode mnie, kiedy wyciągnął do mnie rękę,
po czym dotknął policzka z bliznami, które dotknął. W oczach zauważyłam chęć
posiadania, kiedy przybliżył się do mnie – Sasuke będzie zły, że nie siedzisz w
domu. Czyż nie powinnaś go się słuchać?
- Nie
jest pępkiem świata, abym miała robić co zechce. To też tyczy się ciebie.
- Nie.
Mnie się nic nie tyczy. Robię co mi się podoba. W końcu nie mógłbym cie nikomu
oddać, dopóki mnie nie znudzisz, ale wtedy będziesz umierała w męczarniach –
zacisnęłam zęby w złości, kiedy palcem przetarł wargi.
- Mało
istotne.
- Och…
Miło widzieć, że nie obchodzi cię śmierć. Nie mam co się dziwić. Jedynie kto ci
wierzy we wszystko jestem ja, a twoi bliscy mają cię za wariatkę.
- Nie
jestem wariatką!!! – wrzasnęłam na niego, gdy uderzyłam rękę Itachiego, który
uchwycił moją, po czym przyciągnął do siebie. Wpadłam w silne ramiona, klęcząc
między udami. Nie umiałam się sprzeciwić, kiedy zapach mordercy dawał uczucie
strachu, ale on jedyny rozumiał co czułam.
- Oni
myślą inaczej.
- Przez
ciebie.
- Nie
bronię się. Tak, to wszystko moja wina. Sypiam z tobą, więc normalne, że zostaje
tobie w psychice. Tylko, że to nie jest przykre bardziej od nie wiary
przyjaciół – uchwycił policzki i uniósł, abym na niego spojrzała. Po policzkach
spłynęły łzy, kiedy ciemne oczy wpatrywały się na mnie wyczekująco.
- Gwałcisz.
Nie robię nic z własnej woli.
- To
zacznij. Przestań się powstrzymywać, bo dobrze wiesz, że cię podniecam. Nawet
jeśli mam na swoim koncie masę zbrodni – palcem dotknął obojczyka i zjechał do
dekoltu, po miedzy piersiami.
- Nie!
– odsunęłam się od niego, po czym wstałam, poprawiając bluzkę. Brunet
wstał i nie zamierzał mnie puścić.
Podszedł do mnie, gdy próbowałam uciec, ale przytrzymał mnie przy drzewie.
Nachylił się nade mną i drażnił szyję. Ciepłym językiem podrażnił płatek ucha,
kiedy zamknęłam oczy.
- To
nie jest najlepsze miejsce. Może przyjdę w nocy. Mam trochę spraw do
załatwienia. Pomożesz?
- Nie –
odwróciłam głowę w bok, kiedy puścił mnie i odchodził. Zdziwiłam się, że tak
szybko zrezygnował. Obserwowałam go bardzo uważnie, kiedy nie chciałam, aby
odchodził, ponieważ miałam jeszcze pytania dotyczące złapania. – To klon,
prawda?! – zatrzymał się, po czym popatrzył na mnie przez ramię.
-
Dobrze wiedzieć, że się o tym dowiedziałaś. Niezwykłe, że o tym ci powiedział –
uchwyciłam się za ramię i ścisnęłam. – Myślisz, że klonowi dałbym się zabawiać
tobą? – popatrzyłam na niego, kiedy zniknął w ciemnościach lasu, machając na
odchodne. Przekonał mnie, że chce
odwrócić uwagę Sasuke ode mnie, aby mieć dostęp. Nic innego. Prawdopodobnie nie
miał zamiaru użerać się z Sasuke, który przyczepił się do mnie, aby ratować,
ale chyba musiał mieć w tym swój interes. Jak zniszczenie brata za moją pomocą.
Stałam w pokoju, kiedy
naprzeciwko mnie opierał się o ścianę Sasuke.
- Gdzie
byłaś? – zwrócił się do mnie mężczyzna, który nie powinien ze mną się widywać z
powodu ostatniej kłótni. – Czy nie powiedziałem, że masz siedzieć w domu i nie
wychodzić bez pozwolenia?
- Za
kogo mnie masz? – zacisnęłam dłonie w pięść. Nie miałam zamiaru dać sobą
dyrygować, przez drugiego z klanu Uchiha. Jeden bierze co tylko się podoba,
drugiemu już na to nie pozwolę. Itachi to wyjątek, ponieważ nie mam z nim siły
walczyć. Na słowa i przechodzić do rękoczynu. – Nie jestem twoim więźniem, abyś
mówił co mam robić.
-
Debile opuścili warte, a mieli pilnować i meldować dokąd wychodzisz.
- Jeśli
to wszystko, to wyjdź. Nie potrzebuję towarzystwa.
- Więc…
gdzie byłaś? – ignorował mnie. Liczyło się jego zdanie i to co ma do
powiedzenia. Nie chciałam dłużej być w towarzystwie Sasuke, który prawdopodobnie
jest podobny do Itachiego. Jego zdanie się liczy i musi być tak jak on zechce.
- Nie
mogłam spać.
-
Dlatego poszłaś się przejść, choć wiedziałaś, że możesz być w
niebezpieczeństwie?
- Tak.
Miałam na to ochotę, więc nie patrzyłam czy ludzie mnie zaatakują. Masz jeszcze
pytania? Jak nie to idź. Chcę zostać sama.
- Zajmę
ci trochę czasu – uchwycił mnie za ramie i wziął na ręce. Nie wiedziałam o co
chodzi, ale wyskoczył ze mną na ogródek, po czym postawił na ziemię. – Pokaże ci c o ś
co ma wspólnego z moim bratem.
Pociągnął mnie, po czym
bez jakiegokolwiek wyjaśnienia odeszliśmy w miejsce, które wyznaczył Sasuke.
Naprawdę nie miałam pojęcia co wszyscy planują zrobić z Itachim, ale jedynie co
mogło go czekać to nagła i szybka śmierć. Na ulicach nikogo nie było późną
porą, jedynie słyszałam szum wiatru, kiedy rozpadało się na dobre.
Spojrzałam na plecy
bruneta, który bez wahania szedł przed siebie i nie patrzył na to, jak szybko
idzie. Nie mogłam dorównać mu kroku, a nie miałam zamiaru za nim biegać przez
całą drogę.
Stanęliśmy przy wejściu do
podziemnego więzienia, gdzie prawdopodobnie przebywał drugi Itachi.
Przypuszczałam, że jak tylko się spotkamy moje życie nabierze większego
rozmachu, ponieważ zacznie udawać wariatkę. Widziałam prawdziwego Uchiha, a ten
jest zwykłą podróbką.
Nie dałam uchwycić swojej
dłoni Sasuke, który wywrócił zirytowany oczami. Odeszłam za nim, kiedy z daleka
widziałam nikłe światło, gdzie prawdopodobnie przebywał starszy potomek
najgroźniejszego klanu. Zacisnęłam dłoń, kiedy przytrzymywałam się śliskiej
skały, aby nie poślizgnąć się na schodach. To miejsce jest przystosowane dla
najgroźniejszych złoczyńców i tak łatwo nie da się z niego uciec. Dlatego
przyprowadzili tu Itachiego.
Sasuke ustąpił mi miejsca,
abym weszła pierwsza do pomieszczenia.
- Skoro
jesteś uparta, to jak mi wytłumaczysz co zobaczysz?
Weszłam do pomieszczenia,
gdy za kratkami, na podłodze siedział brunet ze spuszczoną głową. Plunął krwią,
po czym uchylił głowę w bok i oparł o skały. Patrzyłam na twarz, która została
poobijana, a pod prawym okiem znajdował się siniak z podpuchniętym okiem.
Wiedziałam, że ten Itachi
nie jest prawdziwy, ale wytrzymał tortury, więc prawdziwy musi być silniejszy
niż sobie zdawałam z tego sprawę.
-
Słodki zapach, Sakura – oparł brodę o dłoń, po czym spojrzał na mnie – Nowy
perfum? – Sasuke odszedł ode mnie do strażników, kiedy rozmawiał z nimi po
cichu. Nie słuchałam konwersacji, jedynie wpatrywałam się w kare oczy bruneta,
po czym ukucnęłam blisko kraty. Zdawałam
sobie sprawę, że jest to niebezpieczne, ale musiałam wiedzieć który z dwóch
Itachich jest prawdziwy.
„Tacy sami. Nie ma między
nimi różnicy” – pomyślałam. Itachi uniósł spojrzenie nade mną, patrząc na
shinobi, którzy musieli omawiać ważne sprawy dotyczące bruneta.
Nie wiedziałam czy mogę z
nim o czymkolwiek rozmawiać, aby nie dowiedział się Sasuke, który z pewnością
wyczekiwał aż cokolwiek powiem na temat jego złapania.
-
Patrzysz na mnie w taki sposób, jakbyś oczekiwała odpowiedzi, ale ty już ją znasz
– uklęknął, po czym uchwycił kratę i patrzeliśmy w swoje oczy, jak zaklęci.
- Nie
wiem co próbujesz przez to zyskać, ale naprawdę uważasz, że się uda? –
uśmiechnął się, kiedy uchwycił moją rękę i przyciągnął mnie bliżej celi. Czułam
oddech bruneta na ustach, gdy splatał nasze dłonie.
-
Ujdzie wszystko płazem.
- Nie
byłabym tego taka pewna.
-
Powinnaś się przekonać. Na to nadejdzie czas, gdy z tobą poszaleje.
- To
już nie ma znaczenia. Robisz co chcesz, bez względu czy tego nie chce. W końcu
moje sprzeciwy są dla ciebie ukojeniem.
- Masz
rację, ale mam zamiar cię mieć tylko dla siebie do czasu, gdy umrzesz.
- Nie
potrafię cię zrozumieć. Jesteś dla mnie zagadką.
-
Najwyraźniej – musnął ustami przegub, po czym zaciągnął się, wdychając mój
zapach. Próbowałam uwolnić rękę, ale ścisnął dłoń, abym się nie wyrywała. Nie
wydałam z siebie dźwięku, ponieważ nie chciałam robić z siebie ofiarę. – Dziś w
nocy, posiądę cię.
- Nie
dotykaj jej brudnymi łapami.
Przy szyi Itachiego
przystawione zostało ostrze miecza, gdy brunet uśmiechnął się lekceważąco. Nie
obchodziło go co takiego może się zdarzyć z nim, jak Sasuke się zdenerwuje.
Widocznie żył swoim tempem i miał zamiar ziścić swój plan w życie.
- A ty?
Czemu nie zareagowałaś?!
„Prawdopodobnie dlatego,
że jestem do dotyku Itachiego przyzwyczajona i do krzywd jakie robi” – pomyślałam,
po czym wstałam z zamiarem odejścia od braci.
-
Dlaczego nie mam jej dotykać? – Sasuke spojrzał na mówcę, kiedy stałam do nich
tyłem. – W końcu jestem pierwszym i będę ostatnim mężczyzną w jej życiu.
Zwróciłam uwagę na Sasuke,
który bez wahania wyciągnął miecz i chciał go zranić, lecz morderca uchwycił
ostrze w dłonie. Zauważyłam uśmiech Sasuke, kiedy chciał pociągnąć, ale zrobił
to Itachi i Sasuke uderzył całym ciężarem ciała o kraty. Miecz z łoskotem wpadł
do celi, gdy podbiegłam do przyjaciela i uchwyciłam, aby pomóc wstać.
Itachi wbił miecz w ramię
Sasuke, który zawył głośno. Wiedziałam, kiedy to się stało. Sasuke stał i
patrzył na niego, kiedy obróciłam się do strażników, ale leżeli nieprzytomni.
Popatrzyłam na Itachiego. W jego oczach błyskał Sharingan.
-
Wtrącasz się w nie swoje sprawy szczeniaku!
Wbił mocniej miecz, którym
zaczął obracać. Nie mogłam dłużej na to patrzeć co robi Itachi. Podbiegłam do
celi i uchwyciłam dłoń, w której trzymał miecz.
-
Przestań.
- Nie
mam pojęcia czemu go bronisz. Wykorzystuje cię, nie ufa, a na dodatek porzuci,
gdy wszystko się skończy. Nie jesteś mu do niczego potrzebna, prawda braciszku?
- Sasuke popatrzył na brata, kiedy
Itachi popchnął miecz co spowodowało upadek młodszego z braci.
- Nie
słuchaj go Sakura. On lubi manipulować ludźmi.
- Sasuke,
przecież to prawda – powiedział Itachi, po czym usiadł przy ścianie – Jesteś z
nią tylko i wyłącznie dlatego, że jestem blisko niej. Kiedy jesteś przy niej
masz pewność, że się zjawię i w końcu zareagujesz.
Popatrzyłam na Sasuke,
który zacisnął zęby ze złości. Teraz dokładnie wiedziałam, że chodziło tylko o
brata, nie o mnie. Zawsze go kochałam, ale powinnam przestać o nim myśleć i
znaleźć odpowiedniego mężczyznę, aby założyć rodzinę i żyć własnym tempem.
-
Powinieneś iść do szpitala – patrzyłam na Sasuke.
-
Możesz to wyleczyć – zaśmiałam się nerwowo, kiedy uchwyciłam się za przed
ramię, gdzie widniała pieczęć chakry. – Chyba zapomniałeś, że nie mam prawa
używać medycznego jutsu.
- Tak,
zapomniałem – prychnął rozłoszczony.
- To
nie zapominaj. W końcu sami mi na to nie pozwoliliście.
Przeszłam obok niego, i
stanęłam przy wejściu, patrząc na Itachiego, który obserwował mnie uważnie.
Każdy gest, ruch. Znał wszystko co robiłam i w jakim tempie żyłam w wiosce.
- Dokąd
idziesz? – zapytał Sasuke.
- Do
domu – odwróciłam się tyłem do mężczyzn – Niedługo straż się obudzi, a ty idź
do szpitala, aby nie wdała się infekcja.
- Gdyby
nie to odprowadziłbym cię do domu.
- Wolę
iść sama, przecież i tak nikt mnie nie złapie.
-
Dobrze. Tylko uważaj w drodze powrotnej, jest naprawdę późno.
Nic nie odpowiedziałam,
tylko odeszłam. Za sobą słyszałam śmiech Itachiego, ale nie słuchałam dalszej
rozmowy z Sasuke. To co widziałam dawało mi do zrozumienia, że ludzie, którzy
wiedzieli o uwięzieniu mordercy nie wierzyli we mnie, że może do mnie przechodzić.
„Itachi, zrobiłeś tak, aby
mieć wole pole do popisu. Nikt ci nie będzie przeszkadzał” – pomyślałam, po
czym wyszłam na śwież powietrze.
Uniosłam głowę i patrzyłam
na rozgwieżdżone niebo, które zostało kolejny raz przykryte granatowymi chmurami.
„Zapowiada się na deszcz.
Kolejny raz” – myślałam i ruszyłam w stronę domu, gdzie prawdopodobnie nie
odpocznę od dzisiejszych wrażeń.
Teraz zdałam sobie sprawę,
że nikomu z przyjaciół nie mogę mówić, o nagłych wizytach przestępcy, ponieważ
zaczną mieć mnie za psychicznie chorą. Sama muszę się z tym uporać i znosić co
ze mną robi dla swojej zachciewajki, gdy nie mam liczyć na pomoc od innych
osób.
„Nie rozumiem co oczekuje
ode mnie Itachi” – pomyślałam, po czym pobiegłam w stronę domu, aby odpocząć od
dzisiejszego dnia.
~Kimi-san~
Wybaczcie moi mili za ponad rok nieobecności na blogu. Postaram się - ale nie obiecuje - aby rozdziały pojawiały się raz na dwa tygodnie. mam napisane, ale muszę troszkę popoprawiać. Gdy tylko to zrobię, od razu będę wstawiać, aby wam wszytko wynagrodzić. teraz zabiorę się za 27 rozdział, aby jak najszybciej go wstawić :)
A gdyby ktoś był ciekawy na innym blogu pojawił się także nowy rozdział : SZKOŁA/MUZYKA ITASAKU
Szczerze powiedziawszy martwiłam się że zostawiłaś bloga, ale ciesze się że jednak nie. Notka jak zawsze bez zarzutu. Oby tak dalej. Weny i jeszcze raz weny bo to co piszesz jest zeje*iste
OdpowiedzUsuń