Mangekyo Sharingan

sobota, 5 marca 2016

Rozdział dwudziesty siódmy



Biegłem przed siebie, po dachach tutejszych budynków, kiedy zatrzymałem się na jednym i popatrzyłem na rozgwieżdżone niebo, gdy ciemna chmura przysłoniła księżyc. Odwróciłem spojrzenie w stronę drogi, wiodącą do wschodniego wyjścia z wioski, kiedy zauważyłem różowo włosom dziewczynę, biegnącą przed siebie, która oddychała szybciej. Pewnie podejrzewała, dlaczego klon jest w więzieniu, a ja na spokojnie bawię się z nią jak pupilkiem.
„Nic z tym nie zrobisz. Sasuke nie uwierzy, bo sądzi, że uwięził prawdziwego mnie” – pomyślałem, po czym ruszyłem dalej wolnym krokiem, obserwując zmęczoną dziewczynę. Zwolniła kroku, kiedy zatrzymała się i oparła o pobliski stary budynek, z którego opadał tynk.
Dłonią trzymała usta, kiedy schowała się w ciemną uliczkę, po czym schyliła się podpierając ciężar ciała o kolana. Gdy się wyprostowała wytarła wierzchem dłoni wargi. Cera przybrała mleczny kolor, a zielone oczy przyciemniały, nie wyrażały żadnej chęci do życia. Przytrzymała się za usta, kiedy odeszła w stronę domu.
Z Sakurą mam wiele zabawy, z której nie potrafi korzystać, choć wie, że seks sprawia jej maksimum przyjemności, nawet z takim draniem. To tylko kwestia czasu, za nim odwróci się od mieszkańców wioski i w swoich planach zacznie mieć przeprowadzkę do innej wsi, aby żyć po swojemu. Mógłbym trochę pomóc dziewczynie, ale wolę poczekać aż sama zacznie o tym decydować.
Uśmiechnąłem się z myślą, że niedługo dostane Sakure na wyłączność. Tylko dla siebie. Nikt nie będzie miał do niej dostępu. Na pewno nie mój głupi braciszek, ponieważ nie potrafi zaufać własnej narzeczonej, z którą został aby mnie schwytać. Popełniają błąd, a ona niedługo  wybuchnie złością na bliskie osoby. Dlatego mogę wykorzystać jej załamanie psychiczne, aby została ze mną większość czasu.
Sakura weszła do domu, po czym w pokoju zapaliła światło. Obserwowałem ofiarę z dachu budynku mieszkalnego, kiedy na skraju lasu zauważyłem brata, który trzymał się za miejsce po mieczu.
„Tak bardzo jej nie ufasz, że poszedłeś sprawdzić co naprawdę będzie robić” – pomyślałem i westchnąłem, obserwując Sasuke. Zacisnął dłoń, kiedy poczuł ból dochodzący z rany, odsunął się i odszedł w stronę szpitala. – „Zależy ci na niej, a  nie potrafisz porządnie się za nią wziąć, albo twój kolejny plan nie wypalił”.
Prawdopodobnie oddalił się, aby dziewczyna nie wiedziała, że obserwował ją przez całą drogę. Patrzyłem na Sasuke rozbawiony, gdyż nie potrafił jej zrozumieć, a mogłaby pomóc mnie schwytać, jakby odnalazła słaby punkt. Sasuke jest na przegranej pozycji, co nie wróży najlepiej wiosce.
Znalazłem się na pobliskim drzewie, naprzeciwko balkonu dziewczyny, kiedy wyszła, po czym oparła ręce o barierkę balkonu. Przeczesała włosy palcami, gdy zauważyłem jak wpatruje się w pieczęć chakry, którą nałożyła Tsunade.  
- To bez sensu – westchnęła, po czym wyprostowała się, kiedy zaczynało kropić. Zaniknęła za drzwiami balkonowymi, gdy uchwyciła się za cienką bluzeczkę. Usiadłem na gałęzi, gdy obserwowałem ją po przez małego szpiega na parapecie. Deszcz wzbierał na sile.
Rozbierała z siebie bluzkę, kiedy zaprzestała, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
„Zapowiadało się tak pięknie” – pomyślałem.
Uchwyciłem paczkę papierosów z kieszeni i podpaliłem. Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust, gdy wsłuchiwałem się w zachrypnięty głos niewolnicy.  Nie było nic pięknego, jak widzieć cierpienie, które spowodowałem.
- Córeczko. – Do sypialni weszła matka Sakury, której oczy wyglądały na zmartwione. Różowowłosa odwróciła spojrzenie w bok, aby na nią nie patrzeć. Nie miała miłych wspomnieć, skoro jej matka – przybrana -  nie potrafi jej uwierzyć w co mówi. Też wychodziłaby na wariatkę. – Prze..
- Nie! – wykrzyczała w stronę matki, na którą nie spojrzała. – Nie próbuj nawet mnie przepraszać. Nie jest mi potrzebne współczucie i wyrozumiałość. Litować się nade mną nie musisz. Przyzwyczajam się, że jestem traktowana jak szmata.
- Dlaczego tak mówisz? Nigdy…
- Mamo - znów weszła w zdanie kobiecie – Przyjaciele mi nie ufają. Myślą, że współpracuje z przeklętym Uchiha. Mają mnie za ździrę! Nie wierzą w gwałt, rozumiesz? Choć nie mam się co dziwić, skoro każda ofiara była mężczyzną.
- Sakura.
- Proszę cię, zostaw mnie w spokoju. Nie mam siły rozmawiać na temat Itachigo i przyjaciół. Tak właściwie to przestało dla mnie istnieć, udawali miłych tylko dlatego, że było im na rękę, a gdy źle się układa odwrócili się plecami.
- Mylisz się.
- Nie sądzę.
- Zamierzasz się od nich odwrócić? Słyszałam, że schwytali Itachiego.
- Wierzysz w to, że najgroźniejszy morderca dał się tak łatwo schwytać? - zapytała, kiedy spojrzała na matkę, która patrzyła na nią wyczekująco, aby dalej kontynuowała – Mogę zostać sama? Nie najlepiej się czuję.
Matka Sakury podeszła do niej i ucałowała w czoło, po czym oddaliła się, zostawiając dziewczynę samą. Różowo włosa zniknęła za drzwiami prowadzącymi do łazienki. Przymierzałem się do skoku na balkon, kiedy uchyliłem się przed ostrzem wymierzonym w twarz. Zeskoczyłem na dół, po czym spojrzałem przed siebie na kobietę, stojącą parę metrów dalej.
- Życie ci nie miłe.
Patrzyłem w ciemne oczy brunetki, która nie oderwała ode mnie spojrzenia, gdy kucałem naprzeciwko niej. Nie jest dla mnie nikim ważnym, ani nie muszę jej oszczędzać, z powodu Sakury. W oczach zalśniła złość do mojej osoby, kiedy doskonale wiedziała co wyprawiałem nocami z jej przybraną córką.
- Nie zamieszasz powiedzieć jej prawdy? - prychnąłem pod nosem, kiedy popatrzyłem w bok, aby nie zrównać z nią oczu. Nie miała wtrącać się w moje sprawy, które zostawiłem na później.
- Dlaczego miałbym informować ją o moich poufnych interesach? – wstałem, po czym zwróciłem się w jej stronę, kiedy obserwowała moje zachowanie. Nie interesowałem się czy komukolwiek powie o moim pojawieniu się w domu Haruno. Przyszedłem do swojej zabawki i mam prawo się z nią zobaczyć.
- Nawet jeśli jej nic nie powiesz, w końcu ktoś się wygada, bądź sama do tego dojdzie. Ona nie jest głupia.
- Nie miałem jej za głupią, ale nie sądzisz, że lepiej jak zostanie nie wtajemniczona w swoją przeszłość i przyszłość? - patrzyłem na nią, kiedy bawiłem się sztyletem. - Nie jest z niej zadowolona, a jeszcze nie chce posiadać naszej mocy. Dlatego pozostanie tak jak teraz. Bez jakiejkolwiek wiedzy.
- Domyśli się, nawet jak będzie za późno – odeszła w stronę domu, gdy skoczyłem na balkon, w pokoju Sakury. Zamknąłem za sobą drzwi balkonowe, po czym zasunąłem ciemne zasłony, gdy w sypialni panował pół mrok.  Płomienie tańczące w kominku rozświetlały pomieszczenie nikłym światłem.
„Wkurzająca wiedźma. Wtrąca się w nie swoje sprawy” – pomyślałem, kiedy rzuciłem się na łóżko, czując zapach ofiary. Miałem zamiar wejść do łazienki, aby zobaczyć  ciało, które należało do mnie, lecz czekałem cierpliwie, gdy wyjdzie.
Obserwowałem sufit, na którym odbijało się światło kominka. Nie wiedziałem, kiedy ślicznotka wyjdzie z łazienki, ale  czasu miałem ostatnio więcej. Nigdzie się nie spieszyłem, więc czekać mogłem godzinami. 
Sakura wyszła w ciepłym ręczniku owiniętym wokół piersi, kiedy wpatrywałem się w jej kształtną talie, która mogłaby skusić każdego napotkanego mężczyznę. Przytrzymywała ręką ręcznik, który opadłby na ziemię. Rzuciła go na pobliski fotel po wybraniu ubrania. Nałożyła na siebie zwiewną  sukienkę, która zacisnęła się na kształtnych piersiach.
- Wychodzisz na randkę? – wstałem, po czym podchodziłem do niej, gdy oddalała się ode mnie. Wpadła na ścianę, ale nie próbowała uciekać.
- Nie mam z kim iść na randkę. Sasuke jest zajęty drugim tobą, więc zostaję w domu – dotknąłem jej policzka, kiedy odepchnęła rękę - Nie dotykaj mnie.
- Naprawdę zamierzasz udawać niewiniątko? Nie powinnaś z tym skończyć skoro dowiedziałaś się, jak traktuje cię Sasuke wraz z resztą. Nie pomogą ci, jesteś skazana na siebie.
- Doskonale o tym wiem.
- Nie wydaje mi się. Mogłabyś skorzystać z okazji i brać co ci daje.
- Niby co mi dajesz? Zmuszasz do seksu, którego nie chcę.
- Twoje słowa zazwyczaj przeczą czynom. Doskonale wiesz, że podniecają cię nasze noce. Tylko, że nie możesz lub nie chcesz się do tego przyznać. Ile razy próbujesz powstrzymać przyjemność z seksu? Zawsze – odwróciła głowę w bok, kiedy odszedłem od niej do łóżka, po czym usiadłem, wpatrując się w Sakure. – Oszukujesz siebie, nie mnie. Doskonale wiem czego pragniesz Sakura. Gdybyś chciała mógłbyś wiedzieć czego ja chcę.
- Nie chcę wiedzieć. Nie rozumiem tego, jak to możliwe, że po przez seks mogłam mieć aktywowany Sharingan. To głupie.
- Cóż, też się zdziwiłem jak o tym usłyszałem, że ktoś z naszego klanu musi ci w tym pomóc, ale nie widzę w tym większego problemu – wzruszyłem ramionami, kiedy na mnie spojrzała -  Z pewnością zrobiłby to Sasuke, bo go kochasz. 
- Nie o to chodzi! Dlaczego nie mogłam uruchomić go w naturalny sposób. Na przykład jak ty lub Sasuke?
- Na to pytanie nie znam odpowiedzi, ponieważ jedyna osoba, która wie to twój ojczym. On w tobie zaszczepił moc naszego klanu i to On zna odpowiedź na wszystkie pytania jakie cię dręczą.
- Wiesz, nienawidzę cię.
- Też uczucie, jest głębsze niż miłość.
- Nie, nienawiść jest na tej samej linii.
- Możliwe. To jest szansa, że będę miał niedługo także twoje serce – uśmiechnąłem się, kiedy zauważyłem w zielonych oczach determinację, a także złość, że miałem czelność mówić o romantycznych uczuciach do siebie. – Nie zgadzasz się z tym?
- Żadna normalna kobieta nie zgodziłaby się na pokochanie drania! – ściskała drobne dłonie na sukience. – A nie czekaj, jest jedna taka, która miała na ciebie ochotę. – popatrzyłem na nią, kiedy zdałem sobie sprawę, że mówi o Ayami, która zjawiła się nieproszona.
- Tamta mnie nie interesuje.
- Dlaczego? Ma to samo co ja, i nie musisz jej do niczego wykorzystywać. Chętnie wskoczy ci do łóżka, kiedy tego zażądasz.
- Nie obracam w dziwkach.
- Sam ze mnie ją robisz – powiedziała, kiedy na nią spojrzałem i posłałem uśmiech, ponieważ ona należała do mnie i nie mogłem dopuścić do niej innego mężczyznę.
- Ty nie obracasz się w towarzystwie wielu, masz tylko mnie. To duża różnica. Nawet ja nie śmiałbym cię do niej porównać. Zazwyczaj idzie do innego, jak mnie nie dostanie. Dlatego nie widzę wielkiej różnicy, jak odrzucę jeden czy drugi.
- Pociągała cię, czyż nie?
- Dawne dzieje.
- Spałeś z nią?
Popatrzyłem na nią, kiedy pytania stawały się intymne na temat mojego życia seksualnego. Zaczyna robić się ciekawie. W końcu Sakura nie wie o mnie zbyt wiele, co może ją denerwować, że spędzamy ze sobą większość czasu, co zazwyczaj kończy się seksem.
- Jestem mężczyzna, coś ty sobie myślała? Nadarza się okazja, można poszaleć – obracałem nóż w palcach, obserwując jej reakcje. Bawiła mnie, kiedy przegryzła nerwowo wargę. 
- To czemu przyłazisz do mnie jak możesz ulżyć u tamtej?
- Nie za dużo pytań jak na jeden raz?
- Nie.
Wstałem, po czym podszedłem do niej, kiedy zaciskała dłonie na sukience, gdy dotknąłem policzka z bliznami. Przejechałem palcem po szramie, kiedy zraniła się szkłem.
- Zaczniesz się męczyć.
- Masz na myśli to jak mnie wszyscy traktują? Robią ze  mną co chcą i na dodatek wykorzystują do złapania psychopaty?
- Poniekąd.
- Wiesz, na razie nie będą się mnie czepiać, ponieważ sprawę załatwił twój klon, a ty jesteś ze mną w pokoju i nikt o tym nie wie. Miałam podejrzenia, że tak właśnie wszystko się skończy. Wykiwasz wszystkich prychnęła zdenerwowana.
- Cóż, najwyraźniej nie znają moich możliwości. Nie spodziewałem się, że Sasuke wyrósł na durnia – przejechałam po wargach dziewczyny, kiedy miałem ochotę wpić się w nie, ale odeszła ode mnie.
- Nawet się nie waż. Już widzę co chcesz zrobić. Mam ochotę odpocząć od ciebie i tego co robisz. Miałeś coś pozałatwiać, wiec się wynoś.
- Naprawdę wolisz uciekać od tego co dobre – uchwyciła klamkę, kiedy złapałem drobną dłoń i pociągnąłem do siebie, gdy wpadła w silne ramiona. Przytuliłem ją do siebie, kiedy próbowała się uwolnić, ale z czasem zrezygnowała. Prawdopodobnie zdała sobie sprawę, że to nie ma sensu.
- Dlaczego po prostu nie odejdziesz ode mnie i mnie nie zostawisz?
- To i tak nic by nie dało – spojrzała w moje oczy, kiedy zauważyłem znów szmaragd pięknych oczu dziewczyny. – Ludzie nie wrócą do ciebie, nawet jeśli umrę. Będziesz uważana za mojego sprzymierzeńca.
- Nie musisz mi tego mówić.
- Nadal będziesz przez wszystkich wykorzystywana, jak nadarzy się okazja. Po wszystkim nikt ci nie pomoże. Dlatego lepiej korzystać z tego co masz.
- Chcesz mnie przekupić, abym z tobą poszła do łóżka?
- Między innymi, ale sama przyznaj, że taka jest prawda. Nigdy nie zaznasz spokoju. Chyba, że uciekniesz z wioski i zaczniesz żyć swoim tempem, nie patrząc w przeszłość.
- Miałabym wtedy ciebie na głowie, jakbyś jeszcze żył.
- To już mały szczegół.
- Z wioski nie ucieknę, dlatego nawet mi o tym nie mów – odwróciła głowę w bok, kiedy nie chciała się na mnie patrzeć. Uchwyciłem jej podbródek i skierowałem na siebie. Ten typ kobiety nie da się na nic namówić, ale swoje jeszcze dzisiaj dostanę, nawet bez zgody.
- Sama podejmiesz decyzje, jak nie będziesz potrafiła dłużej znieść zachowania bliskich.
Spuściła głowę. Dokładnie wiedziałem, że już jest w tej fazie i myślała, aby opuścić ojczystą wioskę. Nie jest z nią najlepiej, bo nie ma nikogo kto mógłby jej zaufać. Mógłbym z nią zrobić wszystko. A na pewno zabawić się w to i tamto.
Zacisnęła dłonie na mojej koszuli, kiedy na nią spojrzałem.
- Wiem – nie miałem pojęcia, że w tak krótkim czasie doprowadzę ją do załamania nerwowego – Nie mam nikogo kto uwierzyłby mi, że jesteś na wolności. Niszczysz mnie. W końcu tego chciałeś, więc pewnie jesteś z siebie zadowolony. Wszystkich przeciwko mnie odwróciłeś. Dla nich jestem chora psychicznie.
- Inaczej nie będą już uważać. Masz zapędy paranoiczne, tak myślą. Wcale nie jest mi przykro, bo mogę mieć co tylko zechce – powiedziałem i patrzyłem na lustro, w którym odbijały się nasze sylwetki. Przeniosłem wzrok na tyłek Sakury, który podkreślała czerwona sukienka. Cholernie ciągnęło mnie do zobaczenia nagich pośladków, które mógłbym dotknąć.
„Cholerna kusicielka” – pomyślałem.
- Jest po twojej myśli. Możesz robić co zechcesz, bo nikt nie stanie ci na drodze.
- Masz całkowitą rację.
Uchwyciłem podbródek i wpiłem się w słodkie wargi. Pragnienia posiadania dziewczyny jest silne i nie potrafię nad nim panować. Naznaczyłem ją, więc nie widzę niczego dziwnego w tym, że znów się z nią prześpię. Nasze ciała się do siebie przyciągały, nawet jeśli ona chciała temu zaprzeczyć. Prawda była taka, nie inna. Pragnęliśmy siebie nawzajem.
Uchwyciłem jej dłonie, kiedy próbowała mnie uderzyć. Naparłem na nią i przytrzymałem, aby się nie wierciła. Dobrałem się do intymnej części, gdzie nie miała bielizny. Tego się spodziewałem, bo nałożyła cieniutką sukienkę.
- Nie rób – powiedziała.
Westchnąłem i spojrzałem w jej oczy, kiedy odsunąłem rękę z dolnej części ciała. Miałem ochotę na delikatny seks, aby dzisiaj czerpała ona z tego przyjemność, ale skoro lubi siebie oszukiwać, zostawię ją w spokoju. Nie zależy mi. Odpuszczę. Proszę bardzo. Potrafię być obojętny, kiedy zachowuje się jak skończona idiotka!
- Naprawdę zaczynasz działać mi na nerwy – puściłem ją i odszedłem w stronę balkonu. Nie chciałem obrócić się w jej stronę, kiedy poczułem jak zatrzymuje mnie ciężarem ciała,  przytulając się do pleców.
- Zostań.
- Słyszysz co mówisz? Jestem mor…
- Zostań – weszła mi w zdanie. Tego się nie spodziewałem, że zacznie mnie prosić, abym nie odchodził. Żadna normalna kobieta nie prosiłaby mnie o zostanie przez dłuższy czas. Tylko, że sam sprawiłem, aby tak się zachowała. Jak niewinne dziecko, które pragnie uwagi.
 Wyrwałem się i odchodziłem. Nie mogę mieszać sobie w głowie przez jedną dziewczynę, która należała do mnie. Gdy chciałem sięgnąć po zasłonę stanęła przede mną i zacisnęła ręce na koszuli. Sakura naprawdę potrafiła zaskakiwać, co mnie czasami przerażało. Nie potrafiłam w takich momentach zareagować. Zastygnąłem w bezruchu i patrzyłem w szmaragdowe oczy, którymi badała reakcją na jaką się zdecyduję.
Odepchnąłem ją na łóżko, kiedy spojrzała na mnie.
- Dlaczego? – ścisnęła dłonie na kołdrze.
-  Nie jestem twoją niańką. Nie mam ochoty.
Uchwyciłem zasłonę, kiedy zacisnąłem na niej dłoń. Miałem na nią cholerną ochotę, ale ona nie umie mnie zatrzymać w odpowiedni sposób. Nigdy tego nie zrobi, ponieważ uważa się za patriotyczną i szlachetną.
Gdy chciałem odsłonić kotarę, poczułem szarpniecie za bluzkę, kiedy odwróciłem się do dziewczyny, która wpiła się w moje wargi. Namiętny pocałunek stawał się gorący z każdym gestem.
„Suka wie, jak zagrać, aby wygrać” – pomyślałem, gdy oderwała się ode mnie.
- Teraz będzie po mojemu – pociągnęła mnie do siebie, kiedy nie miałem pojęcia, kim jest dziewczyna siedząca okrakiem na moich biodrach. Miałem na nią chrapkę z każdą chwilą, ale byłem przekonany, że po zastanowieniu wszystko się skończy, jeżeli przetworzy informacje co zamierza zrobić z przestępcą.
Czekałem jedynie na jej reakcje.

~Kimi-san~



3 komentarze:

  1. Mega. Mega. Mega!!
    Zaje*isty ci wyszedł, zresztą jak zawsze *O*
    ciekawa perspektywa opowiadania, ale również udana jak pozostałe ~ stupid_agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski
    Nie wierzę w to co zrobiła Sakura. Chyba cos zaczyna czuć do Itachiego.
    Czekam na nn.
    Dodaj ją szybko.
    A co z twoim blogiem zjednopartowkami? Nadal jest prowadzony?
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie na niego nie publikuje. Muszę się za niego wziąć, ale Allia publikuje.

      Usuń