Mangekyo Sharingan

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział dwudziesty czwarty





Włóczyłam się po wiosce bez zastanowienia. Nie myślałam o tym co może się stać jeśli przejdę kolejne kroki. Ludzie nadal robili ze mnie potwora po przez ciągła obserwację. Bali się, że jeśli spuszczą ze mnie wzrok mogą wykonać ruch do zabicia ich bliskich, a na pewno już dzieci. Nie współpracuje z ludźmi, ale wszyscy myślą, że jestem z nim w zmowie. Czemu nie może być jak dawniej? Byłabym szczęśliwa ze spokojnym życiem.

Chciałabym, aby cofnął się czas. – pomyślałam i spojrzałam na księżyc.

Westchnęłam.
Nadal nie mogę znaleźć odpowiedzi na zagrania Itachiego. Robi ze mną co chce i odchodzi. Zostawia mnie samą z myślami, które są bolesne. Nie umiem w samotności ich ogarnąć. Raz był przyjemny i pełen spełnienia. To był pierwszy raz, kiedy czułam, że fizyczne spełnienie jest dobre nawet z brutalnym mordercą. Było wtedy przyjemnie, i każdy dotyk, pocałunek, czy nawet jego głos sprawiały, że ciało drżało z podniecenia. A teraz, gdy myślę o jego wcześniejszych zabawach przeszywa mnie strach, że pozwoliłam sobie na oddanie ciała.
- Co ona tu robi? Jest nie chciana w wiosce. Nie ma godności by tu przebywać. Zdzira. – wyszeptała kobieta, na którą zerknęłam. Odwróciła głowę, gdy odeszła szybko z małą dziewczynką. Mała niebieskooka na mnie spojrzała, gdy machnęłam do niej. Uśmiechnęła się i odmachała.
- Masz racje, nie ma godności. Jeszcze przebywa wśród ludzi.
- To potwór! – spojrzała przez ramię, gdy szybko odchodziłam. Nie chciałam być na festiwalu, ale matka się upierała, że dobrze mi to zrobi. Tak dobrze, że mam myśli, aby stąd uciec. Choć w każdej wiosce wpatrywali się we mnie jak na mordercę. Dla nich jestem nowym przestępca, tylko po przez gwałt. Nic nie wartym śmieciem! Myślę, ze wioska chce mnie wykorzystać do schwytania Itachiego. On da im informacje o innych przestępcach, i będą mogli w końcu poczynić kroki do ich złapania. Sasuke będzie miał okazje by stoczyć walkę z bratem na śmierć i życie. O to w tym wszystkim chodzi!
Wspinałam się po schodach do góry, do miejsca, w którym nikt mnie nie znajdzie. Taką miałam głupia nadzieję. Tutaj ludzie nie zapuszczają się w ciemne noce. Zapomniany park jest dla wszystkich nawiedzony. Przebywają tu ludzie, o których dawno zapomniano, lub nie dawano drugiej szansy. Należę do nich. Wcześniej o tym nie myślałam, ale teraz afera z Itachim pogłębia się i niedługo mogę zostać wygnana.
Sasuke przestaje we mnie wierzyć, a ludzie z wioski są nastawieni do mnie  z dystansem, wiedząc, że przestępca klasy S dotykał mnie i splamił. To nie dopuszczalne, abym jeszcze żyła. Dzięki jego zachciewajką mam popieprzone życie. Musze walczyć z całą wioską, aby nie uważali mnie za zdrajcę. Dlatego nie mogę więcej razy mówić o istnieniu Itachiego, choć może mnie nawiedzać w każdej chwili. 
Grzmot wybuchu fajerwerków był głośny. Spojrzałam na granatowe niebo oświetlone wieloma dużymi kwiatami w różnych kolorach. Pokaz fajerwerków będzie pokazywany przez trzy dni o północy. Teraz powinnam wrócić do domu i przygotować się na następny dzień tortur z mieszkańcami. Oni zwykłym słowem potrafią zranić.
Zacisnęłam dłonie na barierkach. Miałam dosyć, ze ludzie traktują mnie jak zwykłą rzecz. Zrobiłam dla nich dużo, a teraz tak się odpłacają. Robiłam wszystko na darmo. Powinnam być egoistką, która o nikim innym nie myśli. Lecz nie potrafię zmienić się pod wpływem impulsu. Potrwa to dość długi czas. Za nim się przyzwyczaję minie kawał czasu, a tego naprawdę nie chcę. Chcę stąd uciec jak najdalej i nie patrzeć wszystkim w oczy. Widzę tylko w nich prawdziwą nienawiść. Nie potrafią przyjąć do świadomości, że Itachi mnie gwałcił. Dla każdego byłby to dobry interes być szpiegiem Itachiego. Lecz jestem jedną z ofiar, ale nikt jeszcze nie zauważył jak cierpię.
Dlaczego wszystko spotyka mnie? Od zawsze się tak działo. Odrzucenie Sasuke, jego odejście, powrót, a teraz Itachi. On jest całym złem, którego się obawiałam przez wiele lat. Ucieczka by była dobrym rozwiązaniem. Lecz nawet jak popełnię samobójstwo to czy czasami On mnie nie dogoni? Nie wiedziałam tego. W tym miejscu nie ma świadków, było by dobrym miejscem, aby siebie się pozbyć.
Stanęłam na barierce po czym spojrzałam na wioskę tętniącą nocnym życiem. Nigdy nie było tak dużo ludzi, przez trzy dni festiwalu jest spore zamieszanie. Dla Itachiego była by to całkiem dobra zabawa. Mógłby zjawić się niezauważony.
- Skoczysz? W taki sposób pozbędziesz się nędznego życia. – kolo mnie znalazł się długowłosy brunet. Oparł się o barierki po czym spojrzał na wioskę. Byłam zdziwiona, że jest w tym miejscu. Tutaj nikt na pewno się nie zapuszcza. Nikt go nie znajdzie. Innymi słowy mam spore kłopoty. – Tylko, że to ja o nim decyduje.
- Sama o nim decyduje. Nie ty, nie Sasuke. Ja sama.
- Tak? Ciekawe. Odpoczęłaś przez parę dni? Bo teraz Sasuke w niczym ci nie pomoże. Jest za bardzo zajęty wyciąganie informacji o tobie. Naprawdę musiałaś zawładnąć jego sercem. Nie chce odpuścić. Szkoda tylko, że jego kobieta  należy do mnie. – nasze oczy się spotkały.
- Ty się nigdy nie zmienisz. Możesz sobie wmawiać, że jestem twoja, ale prawda jest inna. Mam swoja wolę i nie będziesz mną dyrygował. – chciałam skoczyć, lecz szarpnął mnie. Wleciałam na niego. Trzymał mnie w ramionach. Poczułam wodę kolońską mieszaną z potem.  Dobrze pachniał, ale nie mogłam dać się omotać przez jego gierki. Nie jestem głupia, potrafię zroumiec co kombinuje.
- Wmawiasz sobie, że nie należysz, ale sama o tym wiesz. – patrzałam w jego oczy, które niczego nie wyrażały – Sasuke ci nie uwierzył, że jestem w wiosce. W końcu jesteś tak bardzo chroniona, a oddział nie pilnuje cię dzisiaj na każdym kroku. Raczej powinnaś siedzieć w domu, tam może by cię ochronili.
- Mam to gdzieś. I tak byś się dostal prędzej czy później. Nie wiem czego ode mnie chcesz. Nie możesz mnie po prostu zabić? Będzie mi łatwiej. Nie będę patrzała na ciebie, ludzi i pogardę ze strony przyjaciół.
- Przyjaciół mówisz? – zaśmiał się po czym puścił mnie. Spojrzeliśmy na siebie. – Nie masz ich. Wszyscy się od ciebie odwrócili kiedy uznali, że zdradziłaś wioskę. Najchętniej chcieliby abyś umarła w męczarniach z moich rak. Słyszałaś plotki. Jesteś moja kochanką. Manipulujesz wszystkimi, nawet samą Hokage. Dlatego nikt nie uwierzy w twoja wersję. – oparł się o drzewo. – Mój braciszek ma wątpliwości czy rzeczywiście go kochasz. Twoje uczucia do niego są fałszywe.
- Nic nie wiesz. Jedynie co potrafisz to krzywdzić – odwróciłam się tyłem do niego. Nie mogłam znieść faktu, ze rozmawiam z nim tak lekko. W końcu to dzięki niemu moje życie zmieniło się nie do poznania. Stałam się nic nie wartą osoba, a Itachi korzysta z tego na wiele sposobów. Jeszcze bardziej pogłębia moją rozpacz!
Po policzkach spłynęły łzy.
Uniosłam głowę i spojrzałam na księżyc. Noc była piękna, ale zawsze niosła ze sobą przykre konsekwencje. Itachi dał mi spokój przez parę dni, lecz teraz jest tutaj i nie zamierza odejść. Nadal czuję jego obecność za sobą jak wpatruje się we mnie. Nie mogłam dopuścić, aby Sasuke dowiedział się o tamtym seksie. Było mi naprawdę dobrze, i pragnęłam powtórki. Był długi, ostry, namiętny. Na dodatek adrenalina była większa niż zazwyczaj. To był pierwszy raz kiedy czułam, że mogę żyć normalnie. Bez żadnych kłopotów czy zmartwień, że Itachi mnie zgwałci. Byłam podniecona do granic możliwości. Jestem pewna, że o tym wiedział. Wykorzystał mnie, tak jak ja jego.
Na dłoniach poczułam jego uścisk. Nachylił się i drażnił oddechem szyję.
- Prawda. Ból jaki ci daję jest podniecający. – nasze dłonie się splatały. Nie mogłam przestać myślec o tamtej nocy kiedy nasze ciała były połączone. Naprawdę wiele razy zastanawiam się dlaczego potrafił być delikatny. Teraz kiedy o tym myślę i pragnę przeżyć jeszcze lepszy seks to wygląda zdrada, Sasuke nic nie może wiedzieć. Nasz seks jest naszą tajemnicą. Choć Itachi nie będzie z pewnością chciał trzymać tego w tajemnicy. Jestem przekonana, że wkrótce dowie się o wspólnej nocy na jaką pozwoliłam.
- Każda ofiara sprawia ci jakąś przyjemność. Nie jestem tym zdziwiona. Tylko dlaczego mnie jeszcze nie zabiłeś? Nie znudziło ci się marnowanie czasu? – pytałam. Uwolnił moja jedną dłoń i uchwycił za zapięcie sukienki. Zdejmował wolno.
Kolejne fajerwerki wydały dźwięk, rozświetlając okolicę na różne kolory.
- Marnowanie czasu powiadasz? – zaśmiał się cicho do ucha. Przybliżył się do ciała. – Nie marnuje go. Mam z niego wielka satysfakcję. Po pierwsze widzę zawsze ból na twojej twarzy. Po drugie sprawiasz mi przyjemność, kiedy mogę dostać orgazmu. Przyjemne uczucie. 
- Jest wiele kobiet. Idź do jakiejś dziwki!
- Nie muszę. Mam ciebie. One mnie nie nakręcają tak jak ty, Sakura.
Uchwycił za ramiona po czym zaczął zdejmować ramiączka sukienki. Uchwyciłam się, aby nikt nie zauważył moich piersi. Nie mogłam pozwolić by Itachi pozwolił sobie na rozbieranie mnie w publicznym miejscu. Chciałam tylko wolności, ale tak naprawdę jej nie dostanę. Pokonanie Itachiego to jedyne wyjście. Jestem słaba.
- Ile jeszcze będziesz to ciągnął?
- Tyle ile chcę.
- Nie chcę tego! – wyrwałam się i zrobiłam krok w tył.
Przypuszczam, że mój gest mu się nie spodobał. Chciałam jak najszybciej stąd odejść, aby z nim nie mieć wspólnego aktu rozkoszy. Seks z brunetem naprawdę jest przyjemny, ale nie chce więcej razy z nim wylądować w łóżku. Pragnę by kiedyś Sasuke był ze mną i ojcem moich dzieci.
Chciałam uciec, ale czy da mi kiedykolwiek wolność?   Jak najszybciej musiałam zniknąć z jego obszaru widzenia. Ciemna chmura przysłoniła księżyc, który oświetlał drogę wiodącą do miasta.  Po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Uniosłam głowę i spojrzałam na sylwetkę mężczyzny, który stal przede mną.
- Ucieczka jest bezcelowa – zniżył ton głosu.
„Czemu nie mogę się ruszyć?”, pomyślałam i zacisnęłam dłonie w pięść.  Wyciągnął do mnie dłoń i pogładził policzek, po czym uśmiechnął się cwaniacko.
- Sakura – wypowiedział imię z takim samym uśmieszkiem. Zauważyłam, jak w jego oczach błysnęła chęć zabawy. – Żyjesz iluzją  – zawiał silny wiatr, który poszarpał długie włosy. Palcami odgarnął kosmyki za ucho. – Nie martw się, niedługo twój koszmar się skończy, a zacznie się prawdziwy horror.
Udało się zrobić krok w tył, ale to było na nic, kiedy podążył za mną.
- Powinnaś pamiętać, że nie masz władzy nad swoim życiem. Już dawno o nim nie decydujesz.
Bliskość jego ciała mnie wykańczała. Całkowicie zawładnął każdym ruchem.
- Ono należy do mnie! – Uśmiech nie schodził z ust przez co dostawałam nagłych dreszczy strachu. Próbowałam zrobić ruch w kierunku wioski, lecz nie potrafiłam. Jego gesty i ciemne tęczówki powodowały u mnie całkowity paraliż.
Kolejny wybuch fajerwerków rozświetlił okolice na różne kolory tęczy. Zauważyłam wyraźne rysy mężczyzny, który zaczął mnie przerażać.
- Nie martw się, jeszcze nie zamierzam odebrać twojego cennego istnienia – uchwycił palcem materiał kimona, po czym przyciągnął mnie bliżej do siebie – lecz nie możesz żyć spokojnie ze świadomością, że jeden dzień może być twoim ostatnim. Nie zaznasz spokoju, kiedy będę blisko.
- N-Nie jestem twoim niewolnikiem – stwierdziłam, kiedy przechylił głowę w bok i uśmiechnął się w szaleńczy sposób.
- Mogę zrobić wszystko czego zapragnę, nie dotyczą mnie żadne prawa. W końcu jestem mordercą. Sama znajdź odpowiedź kim jesteś dla mnie, ale już to wiesz.
Zacisnął dłoń na materiale kimona, po czym nachylił się nade mną.
- Pamiętaj, gdy przyjdzie czas to mi nie uciekniesz. Gdziekolwiek będziesz, z kim będziesz, znajdę cię – patrzyłam w ciemne oczy, które przepełniała chęć posiadania. - To tylko kwestia czasu, gdy nasze drogi znów się skrzyżują. Moja droga, więc uświadom sobie z kim masz do czynienia i co może z tobą zrobić. Wystarczy zły ruch, a twoje życie uleci w nie pamięć.
Zwilżył językiem suche wargi.
- Dobrze o tym wiesz, prawda? – chłodne oczy obserwowały moje poczynania, ale byłam bezradna na własny ruch. – Za każdym razem kiedy spojrzysz w lustro, każda blizna uświadamia cię o przynależności do mnie. A najbardziej ta na twoich plecach. Nie uciekniesz od tego, maleńka.
Nogi trzęsły mi się, kiedy uświadomił mnie o jego wyczynie na plecach. Świadomość, że cierpienie dopiero się zacznie jest udręką. Nie mam bladego pojęcia co kombinuje oprawca. Nie mogę przy nim normalnie myśleć.
„Czuję, że zaczynam zatracać się w nieosiągalnej przyszłości”, pomyślałam.
Przymknęłam oczy, aby powstrzymać łzy. Nie umiałam się opanować. Każde spotkanie z brunetem mogło kończyć się tak samo. Potrafił mnie wykorzystać na każdy możliwy sposób, ale teraz jedynie mnie puścił. Nie mogłam utrzymać równowagi, kiedy upadłam na kolana przed nim.
- Dobrze – zacisnęłam dłonie z bezradności. Dałam upust łzą, lecz powstrzymywałam się od jęku. Skupiłam się, a brunet stal i patrzał jak z każdą chwilą załamuję się z świadomości co może ze mną zrobić. – Zrozumiałaś, że należysz wyłącznie do mnie.
- I-Idź do diabła. – głos coraz bardziej się łamał.
- Widzę, że będziesz nadal się sprzeciwiać. – westchnął zadowolony – Czyli zrobimy inaczej. Ciekawe jak bardzo zależy ci na twoich bliskich? Zmądrzejesz, gdy trochę nimi się pobawię? – uniosłam głowę, kiedy oddalił się ode mnie. Zaczął bawić się kunai’em z zadowolonym uśmiechem. – Tak jak powiedziałem, twoje życie należy do mnie, i zmieni się w horror. Już niedługo.
- Czekaj! – wyciągnęłam do niego rękę, ale zniknął z punktu widzenia. Jedynie co pozostawił po sobie to ciemne pióra kruka. Zacisnęłam na nich dłonie.
„Nie, to tak nie może dłużej trwać. Jeszcze trochę, a sama z sobą skończę”, pomyślałam.
Dłonie zacisnęłam mocniej z bezradności, lecz łez nie powstrzymywałam. Trzęsącymi się dłońmi zakryłam twarz szlochając. Chciałam się sprzeciwić, ale z jego chorym umysłem nic nie jest możliwe. Dostanie to czego chce, gdy przyjdzie na to czas. Moje życie to istne piekło!









1 komentarz:

  1. Zajebiste kochana \(^o^)/ oby tak dalej. Weny życzę
    (*^o^*)

    OdpowiedzUsuń