Włóczyłam
się po wiosce bez zastanowienia. Nie myślałam o tym co może się stać jeśli
przejdę kolejne kroki. Ludzie nadal robili ze mnie potwora po przez ciągła
obserwację. Bali się, że jeśli spuszczą ze mnie wzrok mogą wykonać ruch do
zabicia ich bliskich, a na pewno już dzieci. Nie współpracuje z ludźmi, ale
wszyscy myślą, że jestem z nim w zmowie. Czemu nie może być jak dawniej? Byłabym
szczęśliwa ze spokojnym życiem.
Chciałabym,
aby cofnął się czas. – pomyślałam i spojrzałam na księżyc.
Westchnęłam.
Nadal
nie mogę znaleźć odpowiedzi na zagrania Itachiego. Robi ze mną co chce i
odchodzi. Zostawia mnie samą z myślami, które są bolesne. Nie umiem w
samotności ich ogarnąć. Raz był przyjemny i pełen spełnienia. To był pierwszy
raz, kiedy czułam, że fizyczne spełnienie jest dobre nawet z brutalnym
mordercą. Było wtedy przyjemnie, i każdy dotyk, pocałunek, czy nawet jego głos
sprawiały, że ciało drżało z podniecenia. A teraz, gdy myślę o jego
wcześniejszych zabawach przeszywa mnie strach, że pozwoliłam sobie na oddanie
ciała.
- Co
ona tu robi? Jest nie chciana w wiosce. Nie ma godności by tu przebywać.
Zdzira. – wyszeptała kobieta, na którą zerknęłam. Odwróciła głowę, gdy odeszła
szybko z małą dziewczynką. Mała niebieskooka na mnie spojrzała, gdy machnęłam do
niej. Uśmiechnęła się i odmachała.
- Masz
racje, nie ma godności. Jeszcze przebywa wśród ludzi.
- To
potwór! – spojrzała przez ramię, gdy szybko odchodziłam. Nie chciałam być na
festiwalu, ale matka się upierała, że dobrze mi to zrobi. Tak dobrze, że mam
myśli, aby stąd uciec. Choć w każdej wiosce wpatrywali się we mnie jak na
mordercę. Dla nich jestem nowym przestępca, tylko po przez gwałt. Nic nie
wartym śmieciem! Myślę, ze wioska chce mnie wykorzystać do schwytania
Itachiego. On da im informacje o innych przestępcach, i będą mogli w końcu
poczynić kroki do ich złapania. Sasuke będzie miał okazje by stoczyć walkę z
bratem na śmierć i życie. O to w tym wszystkim chodzi!
Wspinałam
się po schodach do góry, do miejsca, w którym nikt mnie nie znajdzie. Taką
miałam głupia nadzieję. Tutaj ludzie nie zapuszczają się w ciemne noce.
Zapomniany park jest dla wszystkich nawiedzony. Przebywają tu ludzie, o których
dawno zapomniano, lub nie dawano drugiej szansy. Należę do nich. Wcześniej o
tym nie myślałam, ale teraz afera z Itachim pogłębia się i niedługo mogę zostać
wygnana.
Sasuke
przestaje we mnie wierzyć, a ludzie z wioski są nastawieni do mnie z dystansem, wiedząc, że przestępca klasy S
dotykał mnie i splamił. To nie dopuszczalne, abym jeszcze żyła. Dzięki jego
zachciewajką mam popieprzone życie. Musze walczyć z całą wioską, aby nie
uważali mnie za zdrajcę. Dlatego nie mogę więcej razy mówić o istnieniu
Itachiego, choć może mnie nawiedzać w każdej chwili.
Grzmot
wybuchu fajerwerków był głośny. Spojrzałam na granatowe niebo oświetlone
wieloma dużymi kwiatami w różnych kolorach. Pokaz fajerwerków będzie pokazywany
przez trzy dni o północy. Teraz powinnam wrócić do domu i przygotować się na
następny dzień tortur z mieszkańcami. Oni zwykłym słowem potrafią zranić.
Zacisnęłam
dłonie na barierkach. Miałam dosyć, ze ludzie traktują mnie jak zwykłą rzecz.
Zrobiłam dla nich dużo, a teraz tak się odpłacają. Robiłam wszystko na darmo.
Powinnam być egoistką, która o nikim innym nie myśli. Lecz nie potrafię zmienić
się pod wpływem impulsu. Potrwa to dość długi czas. Za nim się przyzwyczaję
minie kawał czasu, a tego naprawdę nie chcę. Chcę stąd uciec jak najdalej i nie
patrzeć wszystkim w oczy. Widzę tylko w nich prawdziwą nienawiść. Nie potrafią
przyjąć do świadomości, że Itachi mnie gwałcił. Dla każdego byłby to dobry
interes być szpiegiem Itachiego. Lecz jestem jedną z ofiar, ale nikt jeszcze
nie zauważył jak cierpię.
Dlaczego
wszystko spotyka mnie? Od zawsze się tak działo. Odrzucenie Sasuke, jego
odejście, powrót, a teraz Itachi. On jest całym złem, którego się obawiałam
przez wiele lat. Ucieczka by była dobrym rozwiązaniem. Lecz nawet jak popełnię
samobójstwo to czy czasami On mnie nie dogoni? Nie wiedziałam tego. W tym
miejscu nie ma świadków, było by dobrym miejscem, aby siebie się pozbyć.
Stanęłam
na barierce po czym spojrzałam na wioskę tętniącą nocnym życiem. Nigdy nie było
tak dużo ludzi, przez trzy dni festiwalu jest spore zamieszanie. Dla Itachiego
była by to całkiem dobra zabawa. Mógłby zjawić się niezauważony.
-
Skoczysz? W taki sposób pozbędziesz się nędznego życia. – kolo mnie znalazł się
długowłosy brunet. Oparł się o barierki po czym spojrzał na wioskę. Byłam
zdziwiona, że jest w tym miejscu. Tutaj nikt na pewno się nie zapuszcza. Nikt
go nie znajdzie. Innymi słowy mam spore kłopoty. – Tylko, że to ja o nim
decyduje.
- Sama
o nim decyduje. Nie ty, nie Sasuke. Ja sama.
- Tak? Ciekawe.
Odpoczęłaś przez parę dni? Bo teraz Sasuke w niczym ci nie pomoże. Jest za
bardzo zajęty wyciąganie informacji o tobie. Naprawdę musiałaś zawładnąć jego
sercem. Nie chce odpuścić. Szkoda tylko, że jego kobieta należy do mnie. – nasze oczy się spotkały.
- Ty się
nigdy nie zmienisz. Możesz sobie wmawiać, że jestem twoja, ale prawda jest
inna. Mam swoja wolę i nie będziesz mną dyrygował. – chciałam skoczyć, lecz
szarpnął mnie. Wleciałam na niego. Trzymał mnie w ramionach. Poczułam wodę
kolońską mieszaną z potem. Dobrze
pachniał, ale nie mogłam dać się omotać przez jego gierki. Nie jestem głupia,
potrafię zroumiec co kombinuje.
-
Wmawiasz sobie, że nie należysz, ale sama o tym wiesz. – patrzałam w jego oczy,
które niczego nie wyrażały – Sasuke ci nie uwierzył, że jestem w wiosce. W
końcu jesteś tak bardzo chroniona, a oddział nie pilnuje cię dzisiaj na każdym
kroku. Raczej powinnaś siedzieć w domu, tam może by cię ochronili.
- Mam
to gdzieś. I tak byś się dostal prędzej czy później. Nie wiem czego ode mnie
chcesz. Nie możesz mnie po prostu zabić? Będzie mi łatwiej. Nie będę patrzała
na ciebie, ludzi i pogardę ze strony przyjaciół.
-
Przyjaciół mówisz? – zaśmiał się po czym puścił mnie. Spojrzeliśmy na siebie. –
Nie masz ich. Wszyscy się od ciebie odwrócili kiedy uznali, że zdradziłaś
wioskę. Najchętniej chcieliby abyś umarła w męczarniach z moich rak. Słyszałaś
plotki. Jesteś moja kochanką. Manipulujesz wszystkimi, nawet samą Hokage.
Dlatego nikt nie uwierzy w twoja wersję. – oparł się o drzewo. – Mój braciszek
ma wątpliwości czy rzeczywiście go kochasz. Twoje uczucia do niego są fałszywe.
- Nic
nie wiesz. Jedynie co potrafisz to krzywdzić – odwróciłam się tyłem do niego.
Nie mogłam znieść faktu, ze rozmawiam z nim tak lekko. W końcu to dzięki niemu
moje życie zmieniło się nie do poznania. Stałam się nic nie wartą osoba, a
Itachi korzysta z tego na wiele sposobów. Jeszcze bardziej pogłębia moją
rozpacz!
Po
policzkach spłynęły łzy.
Uniosłam
głowę i spojrzałam na księżyc. Noc była piękna, ale zawsze niosła ze sobą
przykre konsekwencje. Itachi dał mi spokój przez parę dni, lecz teraz jest
tutaj i nie zamierza odejść. Nadal czuję jego obecność za sobą jak wpatruje się
we mnie. Nie mogłam dopuścić, aby Sasuke dowiedział się o tamtym seksie. Było
mi naprawdę dobrze, i pragnęłam powtórki. Był długi, ostry, namiętny. Na
dodatek adrenalina była większa niż zazwyczaj. To był pierwszy raz kiedy
czułam, że mogę żyć normalnie. Bez żadnych kłopotów czy zmartwień, że Itachi
mnie zgwałci. Byłam podniecona do granic możliwości. Jestem pewna, że o tym
wiedział. Wykorzystał mnie, tak jak ja jego.
Na dłoniach
poczułam jego uścisk. Nachylił się i drażnił oddechem szyję.
-
Prawda. Ból jaki ci daję jest podniecający. – nasze dłonie się splatały. Nie
mogłam przestać myślec o tamtej nocy kiedy nasze ciała były połączone. Naprawdę
wiele razy zastanawiam się dlaczego potrafił być delikatny. Teraz kiedy o tym
myślę i pragnę przeżyć jeszcze lepszy seks to wygląda zdrada, Sasuke nic nie
może wiedzieć. Nasz seks jest naszą tajemnicą. Choć Itachi nie będzie z
pewnością chciał trzymać tego w tajemnicy. Jestem przekonana, że wkrótce dowie
się o wspólnej nocy na jaką pozwoliłam.
- Każda
ofiara sprawia ci jakąś przyjemność. Nie jestem tym zdziwiona. Tylko dlaczego
mnie jeszcze nie zabiłeś? Nie znudziło ci się marnowanie czasu? – pytałam.
Uwolnił moja jedną dłoń i uchwycił za zapięcie sukienki. Zdejmował wolno.
Kolejne
fajerwerki wydały dźwięk, rozświetlając okolicę na różne kolory.
-
Marnowanie czasu powiadasz? – zaśmiał się cicho do ucha. Przybliżył się do
ciała. – Nie marnuje go. Mam z niego wielka satysfakcję. Po pierwsze widzę
zawsze ból na twojej twarzy. Po drugie sprawiasz mi przyjemność, kiedy mogę
dostać orgazmu. Przyjemne uczucie.
- Jest
wiele kobiet. Idź do jakiejś dziwki!
- Nie
muszę. Mam ciebie. One mnie nie nakręcają tak jak ty, Sakura.
Uchwycił
za ramiona po czym zaczął zdejmować ramiączka sukienki. Uchwyciłam się, aby
nikt nie zauważył moich piersi. Nie mogłam pozwolić by Itachi pozwolił sobie na
rozbieranie mnie w publicznym miejscu. Chciałam tylko wolności, ale tak
naprawdę jej nie dostanę. Pokonanie Itachiego to jedyne wyjście. Jestem słaba.
- Ile
jeszcze będziesz to ciągnął?
- Tyle
ile chcę.
- Nie
chcę tego! – wyrwałam się i zrobiłam krok w tył.
Przypuszczam,
że mój gest mu się nie spodobał. Chciałam jak najszybciej stąd odejść, aby z
nim nie mieć wspólnego aktu rozkoszy. Seks z brunetem naprawdę jest przyjemny,
ale nie chce więcej razy z nim wylądować w łóżku. Pragnę by kiedyś Sasuke był
ze mną i ojcem moich dzieci.
Chciałam
uciec, ale czy da mi kiedykolwiek wolność?
Jak najszybciej musiałam zniknąć
z jego obszaru widzenia. Ciemna chmura przysłoniła księżyc, który oświetlał
drogę wiodącą do miasta. Po plecach
przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Uniosłam głowę i spojrzałam na sylwetkę
mężczyzny, który stal przede mną.
-
Ucieczka jest bezcelowa – zniżył ton głosu.
„Czemu
nie mogę się ruszyć?”, pomyślałam i zacisnęłam dłonie w pięść. Wyciągnął do mnie dłoń i pogładził policzek,
po czym uśmiechnął się cwaniacko.
-
Sakura – wypowiedział imię z takim samym uśmieszkiem. Zauważyłam, jak w jego
oczach błysnęła chęć zabawy. – Żyjesz iluzją
– zawiał silny wiatr, który poszarpał długie włosy. Palcami odgarnął
kosmyki za ucho. – Nie martw się, niedługo twój koszmar się skończy, a zacznie
się prawdziwy horror.
Udało
się zrobić krok w tył, ale to było na nic, kiedy podążył za mną.
-
Powinnaś pamiętać, że nie masz władzy nad swoim życiem. Już dawno o nim nie
decydujesz.
Bliskość
jego ciała mnie wykańczała. Całkowicie zawładnął każdym ruchem.
- Ono
należy do mnie! – Uśmiech nie schodził z ust przez co dostawałam nagłych
dreszczy strachu. Próbowałam zrobić ruch w kierunku wioski, lecz nie
potrafiłam. Jego gesty i ciemne tęczówki powodowały u mnie całkowity paraliż.
Kolejny
wybuch fajerwerków rozświetlił okolice na różne kolory tęczy. Zauważyłam
wyraźne rysy mężczyzny, który zaczął mnie przerażać.
- Nie
martw się, jeszcze nie zamierzam odebrać twojego cennego istnienia – uchwycił
palcem materiał kimona, po czym przyciągnął mnie bliżej do siebie – lecz nie
możesz żyć spokojnie ze świadomością, że jeden dzień może być twoim ostatnim.
Nie zaznasz spokoju, kiedy będę blisko.
- N-Nie
jestem twoim niewolnikiem – stwierdziłam, kiedy przechylił głowę w bok i
uśmiechnął się w szaleńczy sposób.
- Mogę
zrobić wszystko czego zapragnę, nie dotyczą mnie żadne prawa. W końcu jestem
mordercą. Sama znajdź odpowiedź kim jesteś dla mnie, ale już to wiesz.
Zacisnął
dłoń na materiale kimona, po czym nachylił się nade mną.
-
Pamiętaj, gdy przyjdzie czas to mi nie uciekniesz. Gdziekolwiek będziesz, z kim
będziesz, znajdę cię – patrzyłam w ciemne oczy, które przepełniała chęć
posiadania. - To tylko kwestia czasu, gdy nasze drogi znów się skrzyżują. Moja
droga, więc uświadom sobie z kim masz do czynienia i co może z tobą zrobić.
Wystarczy zły ruch, a twoje życie uleci w nie pamięć.
Zwilżył
językiem suche wargi.
-
Dobrze o tym wiesz, prawda? – chłodne oczy obserwowały moje poczynania, ale
byłam bezradna na własny ruch. – Za każdym razem kiedy spojrzysz w lustro,
każda blizna uświadamia cię o przynależności do mnie. A najbardziej ta na
twoich plecach. Nie uciekniesz od tego, maleńka.
Nogi
trzęsły mi się, kiedy uświadomił mnie o jego wyczynie na plecach. Świadomość,
że cierpienie dopiero się zacznie jest udręką. Nie mam bladego pojęcia co
kombinuje oprawca. Nie mogę przy nim normalnie myśleć.
„Czuję,
że zaczynam zatracać się w nieosiągalnej przyszłości”, pomyślałam.
Przymknęłam
oczy, aby powstrzymać łzy. Nie umiałam się opanować. Każde spotkanie z brunetem
mogło kończyć się tak samo. Potrafił mnie wykorzystać na każdy możliwy sposób,
ale teraz jedynie mnie puścił. Nie mogłam utrzymać równowagi, kiedy upadłam na
kolana przed nim.
-
Dobrze – zacisnęłam dłonie z bezradności. Dałam upust łzą, lecz powstrzymywałam
się od jęku. Skupiłam się, a brunet stal i patrzał jak z każdą chwilą załamuję
się z świadomości co może ze mną zrobić. – Zrozumiałaś, że należysz wyłącznie
do mnie.
- I-Idź
do diabła. – głos coraz bardziej się łamał.
-
Widzę, że będziesz nadal się sprzeciwiać. – westchnął zadowolony – Czyli
zrobimy inaczej. Ciekawe jak bardzo zależy ci na twoich bliskich? Zmądrzejesz,
gdy trochę nimi się pobawię? – uniosłam głowę, kiedy oddalił się ode mnie.
Zaczął bawić się kunai’em z zadowolonym uśmiechem. – Tak jak powiedziałem,
twoje życie należy do mnie, i zmieni się w horror. Już niedługo.
-
Czekaj! – wyciągnęłam do niego rękę, ale zniknął z punktu widzenia. Jedynie co
pozostawił po sobie to ciemne pióra kruka. Zacisnęłam na nich dłonie.
„Nie,
to tak nie może dłużej trwać. Jeszcze trochę, a sama z sobą skończę”,
pomyślałam.
Dłonie
zacisnęłam mocniej z bezradności, lecz łez nie powstrzymywałam. Trzęsącymi się
dłońmi zakryłam twarz szlochając. Chciałam się sprzeciwić, ale z jego chorym
umysłem nic nie jest możliwe. Dostanie to czego chce, gdy przyjdzie na to czas.
Moje życie to istne piekło!
Zajebiste kochana \(^o^)/ oby tak dalej. Weny życzę
OdpowiedzUsuń(*^o^*)