Mangekyo Sharingan

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział dwudziesty drugi



Sasuke szedł przede mną, lecz trzymałam mocno jego dłoń. Myślę, że zdawał sobie sprawę, jak bałam się być wśród ludzi. Oni szkodzili mi najwięcej, gdy ich nienawistne spojrzenia mówiły jak mną gardzą. Byłam wśród przyjaciół, ale czułam się niekomfortowo. Sądzę, że oni tak samo myślą co mieszkańcy wioski. Jestem zdrajcą pracującym dla Itachiego. Okrutnego mordercy! Niedorzeczne!
Zacisnęłam pewniej dłoń. Kiedy spojrzałam do tyłu  nikogo nie zauważyłam. Zniknął bez śladu. Zostawił nas w spokoju! Jestem pewna - chociaż to tylko moje przypuszczenie - że on tak szybko nie odpuści. Widział jak kleiłam się do narzeczonego. Nawet całowałam publicznie. Dla niego może być to kolejny powód by mnie skrzywdzić. Sam mi powiedział, że należę do niego. Tylko, że nie uważam się za jego własność. Niech mówi i robi co chce, ale moje zdanie jest ważniejsze. Będę je podważać, gdy nadarzy się okazja!
Po plecach znów przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Jak tylko obejrzałam się przez ramię uczucie strachu się zwiększyło. Osoba, do której przepełniał mnie lęk była wśród mieszkańców. Nikt nie jest świadomy z kim mają styczność. Tylko jeden zły ruch, a społeczeństwo może ucierpieć. Nie potrafię go wypatrzeć w tak wielkim tłumie. Byłam pewna, że jest tutaj i nas obserwuje. Moje przeczucie nigdy się nie myli! Muszę się uspokoić, inaczej wpadnę w szał. Nikt nie może poznać jak bardzo martwię się o jego przybycie do wioski.
- Sakura… - zatrzymaliśmy się, gdy uchwycił mnie za ramiona. Stałam przed nim i patrzyłam w ciemne oczy. – Co się dzieje? Zachowujesz się jeszcze gorzej niż w domu.  Uspokój się, jestem przy tobie. Nie histeryzuj. Ochronię cię, prawda? Obiecałem.
- On jest w wiosce.
- Nie, nie ma. Wszyscy pilnują by nie dostał się przez bramy. Nie możesz myśleć ciągle o Itachim. – zacisnął dłonie na ramionach. – Zmarnujesz sobie życie. Nasze życie. Już cię nie dostanie. Jestem z tobą przez dzień i noc. Nie będzie blisko ciebie. Zajmuje jego miejsce, więc proszę byś nie traciła zdrowego rozsądku  myślenia.
Spuściłam głowę. Byłam bezradna na jego próby. Chciałam żyć normalnie, ale widziałam mojego oprawcę. Jak mogę zapomnieć po tym co mi zrobił? Nie da się tak żyć. To zostaje na zawsze w pamięci. Brutalny gwałt, którym odebrał cnotę był bolesny. Pamiętam go dokładnie jakby to było dzisiaj. Tego nikt nie wymaże z pamięci. Obawiałam się jeszcze gorszych dni, które mogą nastąpić.
- Idziecie? – zawołał Naruto.
- Zaraz dojdziemy. Idźcie przodem. – machnął ręką.
- Nie wierzysz mi, że go widziałam. – stwierdziłam. Uniosłam głowę po czym spojrzałam  na niego z nadzieją, że mnie rozumie.
- Nie jest to możliwe. To twoje przewidzenie. Jesteś przerażona dlatego możesz wiedzieć go wszędzie. Będzie przez jakiś czas cię prześladował. Każdy mężczyzna może być dla ciebie nim, więc proszę nikomu o tym nie mów. Mój brat nie może dostać się do wioski. Jest to postanowione, więc chodź. Czekają na nas. – uchwycił za rękę i pociągnął do restauracji, gdzie czekali przyjaciele.

Nie jestem głupia, Sasuke. On jest w wiosce. – pomyślałam.

Wchodziliśmy do pomieszczenia i odwróciłam się ostatni raz. W tłumie zauważyłam mężczyznę w czarnym płaszczu. Jego usta wygięły się w szaleńczym uśmiechu. Zwrócił się w moją stronę. Kolejny raz nieprzyjemny dreszcz przeszył ciało. Nikt mi nie uwierzy, że Itachi Uchiha jest wśród tłumu ludzi. Dla nich to brednie! Nawet Sasuke nie może uwierzyć na słowo własnej dziewczynie.
Chciałam zatrzymać bruneta i o wszystkim powiedzieć, ale zrezygnowałam.
- I tak nie uwierzysz. – wyszeptałam bardzo cicho. Spojrzałam ostatni raz na mężczyznę stojącego w tłumie okrytego czarnym płaszczem. Jego postura i uśmiech dokładnie pasowały do mojego opisu Itachiego. Mogą mnie wyśmiać, ale wiem, że to jest właśnie on. Rozpoznałabym go wszędzie.
- Mówiłaś coś? – uśmiechnęłam się do narzeczonego, gdy patrzył na mnie z uwaga i podejrzeniem. Wole zachować dla siebie obecność jego brata. Jego niewiara kiedyś go zgubi. Będzie przez to cierpiał dwukrotnie.  Zazna uczucia bezradności. Zdaje mi się, że jeszcze do tego nie doszedł.
- Nie. Nic a nic. 
- Znowu to robisz  – westchnął. Puścił moją dłoń i odwrócił się przodem. Nasze oczy się spotkały kiedy był zawiedziony w stosunku do mojej osoby. Znów zrobiłam coś źle, co go nie zadowoliło.
- Ja nic..
- Wcale nie, Sakura. – przerwał wypowiedź. – Setki razy ci powtarzam, abyś przestała o nim myśleć. Co było to było, nie zmienisz tego. Dasz rade jedynie zmienić swoja przyszłość. Walczyć. Pomogę ci w tym, ale musisz mieć mnie na pierwszym miejscu, a nie Itachiego. Choć widzę, że będzie trudno podjąć ci słuszną decyzję. Zastanów się czego chcesz od życia.
Zacisnęłam dłonie w pięść. Gniew wzrastał we mnie coraz bardziej. Domyśliłam się co mój narzeczony sugeruje.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że kocham twojego brata?
- Czasami zastanawiam się czy po tym incydencie nie zaczęłaś do niego czuć czegoś więcej. – Jego głos zmienił się na chłodny. Nie odrywałam od niego spojrzenia, które było przepełnione irytacją do niego.
- Dobrze się czujesz? Bo chyba masz coś z głową jeśli tak myślisz. Twój brat jest kanalią, która nienawidzę. Zgwałcił mnie.  Jeśli bym do niego cokolwiek czuła, nie była bym z Toba. Pomyśl czasem jak coś powiesz. – ruszyłam na miejsce, gdzie byli przyjaciele. - Chodźmy na miejsce. Czekają na nas.
- Porozmawiamy jeszcze o tym.
- Jak chcesz. Wszystko mi równo. –  machnęłam lekceważąco ręką i spojrzałam do tyłu. Zauważyłam, że sprawca moich zmartwieć obserwuje mnie. W jego oczach zabłysł Sharingan, którego do dnia spotkania unikałam. Zostałam szarpnięta i spojrzałam na Sasuke, który był lekko podenerwowany. Jak tylko spojrzałam za siebie Itachiego nie było wśród ludzi. Zniknął!



Siedziałam przy stole obok Sasuke. Po prawej stronie były dwa puste miejsca. Wszyscy zachowywali się naturalnie, lecz nie potrafiłam odezwać się ani słowem. Nikt o nic nie pytał, wiec po co miałabym się odzywać. Pośród nas nie było tylko Ino, która dzień temu wyszła z szpitala. Bałam się naszego ponownego spotkania. W publicznym miejscu może oskarżyć mnie o napad z ręki Itachiego.
- Hej ludziska! – spojrzałam w bok. Blondynka stała w blado różowej bluzce sięgającej do połowy ud, i granatowych dżinsach. Na twarzy był lekki makijaż pod kolor ubioru. Nasze oczy się spotkały, lecz długo to nie trwało. Na ustach pojawił się grymas niezadowolenia. Nie byłam miele widzianą osobą w jej towarzystwie. Sądzę, że zostałam znienawidzona jeszcze bardziej!
- Ino, nareszcie! Ile można czekać?
- Najlepsi przychodzą na sam koniec.  – zaśmiała się i usiadła z drugiej strony Sasuke.
Ścisnęłam dłonie w pięści na kolanach. Czy naprawdę kocham Sasuke? Czuję się przy nim bezpieczna, i mogę zrobić co chcę bo wiem, że stanie w mojej obronie. Tylko, że nie umiem do końca mu zaufać. Zawsze pragnął śmierci Itachiego. Mogę być jedną z jego zasadzek. Mam co do tego obawę, że w końcu mnie opuści. Zostawi, abym sobie sama radziła. Tsunade wysłała go, aby mnie chronił, a ja zostałam przy okazji jego narzeczoną. Co jeszcze się stanie? Narzeczeństwo to poważny krok. A co dopiero by się stało jak po miedzy nami stanie Itachi. Nie umiem sobie tego wyobrazić!
Podejrzewam, że jeszcze wiele się wydarzy!  Moje życie zamieni się w istne piekło. Jeszcze będzie obawa, że dołączę do Itachiego za jego przebywanie blisko mnie. Nie nazwę tego miłością, bo w końcu nie potrafię czuć wobec niego pozytywnych uczuć. Nas nic takiego nie połączyło. Chciał sprawić cierpienie, i zrobił to w doskonały sposób. 

Wolałam umrzeć po pierwszym gwałcie. – uchwyciłam szklankę soku grejpfrutowego po czym popiłam. Ręka lekko się trzęsła. Uspokoiłam ją po chwili by nikt nie zauważył dlaczego się denerwuje. Chociaż przypuszczam, że tak szybko nie zrozumieją.

Przerażenie uspokajało się, lecz świadomość o jego obecności napawała strachem. Patrzyłam na przyjaciół, jak dobrze się bawią.  Nie będę taka jak dawniej. Wesoła, pełna energii do życia, a także pragnąca zaznać prawdziwej miłości. Uczta z nimi przytłacza mnie bardziej, bo ciągle w głowie pojawiają się fragmenty gwałtów. Potrafię jedynie myśleć o Itachim. Nikt i nic więcej się nie pokazuje. Lęk stanie się obsesją przed pojawieniem się brata Sasuke.
Ile dla jego radości mam wycierpieć? Nie zrobił już wystarczająco dużo? Dlaczego dla niego to jeszcze za mało? Zrobił z moim ciałem co chciał. Gwałcił! Pozostawiał rany cielesne i psychiczne. Nawiedzał mnie podczas odpoczynku, w moich snach, a także w głowie. Każda pobudka była obawą przed zobaczeniem oprawcy. Sądzę, że jego bawi mój strach. Nic poza tym. On nadal chce sprawić bym dała mu choć trochę rozrywki. Ile to jeszcze potrwa? Mogę jedynie zgadywać. Do czasu aż mu się nie znudzę!
- Sakura, wyglądasz blado. Chcesz wyjść? – na dłoni poczułam dotyk bruneta. Spojrzałam na niego, a w oczach zauważyłam troskę. Ten człowiek zmienia się na każdym kroku. Raz zły, wybuchowy, zimny, a teraz okazuje się troskliwy. Czego jego się dowiem na jego temat? Nie dosyć już wiem?
- Nie. Wszystko w porządku. Naprawdę.
- Dobrze. Jak chcesz, ale w razie potrzeby, mów. Pójdę z tobą. – wrócił do rozmowy z Nejim. Myślałam, że nie są nawet przyjaciółmi. A tu proszę… Rozmawiają sobie jak dobrzy przyjaciele o stylu walki. Tego bym po nich się nie spodziewała. Zawsze uważałam, że wolą ze sobą rywalizować tak jak jest z Naruto i Sasuke. Nigdy się nie poddawali. Z tego co widziałam na treningach.
Spojrzałam w bok. Przy stoliku obok siedzieli dwóch chłopaków. Popijali piwo z pianką, które najwyraźniej im smakowało. Jeden z nich miał blado niebieska koszulkę i czarne spodnie, a drugi białą koszulkę i krótkie niebieskie spodenki.
- Słuchaj, krążą plotki, że wczoraj blisko starej chaty na pograniczu widziano tego mordercę z jakaś dziewczyną. – uchwyciłam szklankę z sokiem po czym popiłam. Słuchałam ich konwersacji na temat starej chaty, gdzie prawdopodobnie mógł pojawić się oprawca. – Jak mu tam było? No wiesz, ten co dla rozrywki wytłukł całą rodzinkę.
- Masz na myśli Uchiha Itachiego? – pytał. Wziął łyka zimnego trunku. – To nie żadna nowość, w końcu dyma tą gówniarę, jak jej tam? Ho..Ha… - próbował wymyśleć osobę, która była najbardziej poszkodowana w całej aferze. Tylko, że nikt jeszcze nie zauważył całej prawdy! – Haruno. Ich córeczka zeszła na plugawą dziwkę. Sprzedaje ciało dla drania, który i tak ją zabije. 
- Daj spokój. Sam w to nie wierzyłem co słyszałem. – Dłonie zacisnęłam na materiale spodni. Słyszałam każde zdanie facetów w wieku produkcyjnym. – Była taka grzeczna i taktowna. A teraz? Zdradza wszystkich dookoła. Jeszcze się dziwnie, że Hokage pozwala jej mieszkać w wiosce. Moim zdaniem powinna dawno dać jej wybór. Śmierć albo wygnanie. – krótkie czarne włoski przykleiły się do czoła. Pierwszy z nich w blado niebieskiej koszuli rozglądał się by być ostrożny co do otoczenia. Nie chciał niepotrzebnych światków.
- To jej uczennica. Czego się dziwisz? Oddział specjalny ją ochrania, ale to wszystko jest podpuchą. Coś jest na rzeczy. Przecież Uchiha każdą ofiarę zabijał, a Sakura żyje za długo.  Ciekawe ile jeszcze pociągną cały cyrk? I tak nikt jej nie ufa. Kto by zaufał drugiemu potworowi? – prychnął.
- Mów ciszej, nie chcemy mieć przez to problemów. – westchnęłam cicho do siebie. Rozejrzałam się. Ludzie od razu odwrócili wzrok. Jedynie co teraz czuję to żal i smutek. Przez jeden incydent wszystkie dobre uczynki poszły w niepamięć. Zostałam okrzyknięta kolejnym potworem. – Ten gwałt to na pewno zwykła ściema. Nie ma możliwości by dała się w taki prosty sposób wziąć siłą. Tyle się mówiło, że jest silna. A teraz co? Kłamstwo ma krótkie nogi i smarkula się o tym przekona.

Zniszczyłeś całe moje życie, Itachi!!!

- Kłamstwo jak kłamstwo. Jestem tylko ciekaw ile osób zabiła własnymi rękoma. Nie jest bez skazy. Jej ręce są poplamione krwią niewinnych. On na pewno tego ją nauczył. Ma zabijać i się nie wahać.
- Udaje niewiniątko, jest taka pokrzywdzona.  Wszyscy nie widzą w niej ofiary, tylko oprawcę. Sama się do tego doprowadziła. Chciała cierpieć, więc ma za swoje. Po co pchała się w ramiona mordercy? Irytująca baba.
- Nie oszuka mieszkańców. Niech się z nim pieprzy, a sama się przekona jakie piekło szykuje jej Itachi. Jej miłość szybko zniknie. A potem zostanie zabita w brutalny sposób. Nikomu nie darował życia, wiec ona tez jest na liście.

Jakbym o tym nie wiedziała. – zacisnęłam mocno dłoń na szklance. Poczułam ból i syknęłam pod nosem.

Spojrzałam na rękę, gdzie znajdowało się wbite szkło po szklance. Nie jest dobrze. Zdenerwowałam się i przez przypadek ścisnęłam szklankę. Nie do pomyślenia!
- Sakura! – Sasuke uniósł się jak oparzony i patrzył na ranę. Zwróciłam jedynie uwagę na mężczyzn, którzy spojrzeli na mnie z obawą. W końcu słyszałam wszystko co mówili. Zostałam pociągnięta, abym wstała. – Idziemy do łazienki.
- Sama pójdę. Zostań tutaj. – puścił mnie. Odeszłam i powstrzymywałam płynącą krew. Przez czysty przypadek zraniłam się dzięki szklance. Nie rozumiem dlaczego jestem aż tak przewrażliwiona jeśli chodzi o plotki związane z Itachim. To zwykłe kłamstwo i nie powinnam o tym myśleć. Starszy potomek przeklętego klanu jest nie potrzebny do życia. Sama sobie poradzę jeśli chodzi o prowadzenie życia. Ludzie tylko słuchają plotek, moje zdanie ich nie obchodzi.
Weszłam do łazienki.
Stanęłam przed lustrem z grymasem na twarzy. Kropelki juchy spływały i rozbijały się na umywalce. Patrzyłam na czerwień krwi, która przypominała mi oczy Itachiego. Tak samo ciemna. Wszystko co mnie otacza ma ostatnio związek z Itachim, a w szczególności mroczna czerwień. W jego oczach czaiło się zło, którego nikt nie będzie potrafił powstrzymać. Nie zmienię go na lepsze, nawet jakbym próbowała. Zostanie najgorszym mordercą, którego bawi zabawa ludzkimi uczuciami!
Na dłoni pojawiła się zielona poświata. Zaczęłam leczyć ranę, która wolno się sklepiała. Uniosłam głowę, patrząc na blizny. Nie mogłam uwierzyć, że sama umiałam zrobić sobie krzywdę. Nigdy nie byłam do tego zdolna. Tylko chciałam pozbyć się Uchiha, a odniosłam całkiem odwrotny skutek. Zachęciłam go by zabawić się jeszcze trochę.
- Beznadziejna sytuacja. – wyszeptałam.
Koło mnie stanęły dziewczyny, lecz z przerażenia szybko wyszły. Zacięłam dłonie w pięść. Wszyscy przede mną uciekają, ponieważ znają plotki, w które wierzą. Dlaczego nikt nie chce dowiedzieć się prawdy o całym zajściu? Czy wszyscy naprawdę wierzą w moją współpracę z bratem Sasuke? Nie mogę sama  uwierzyć w ilość pogłosek.
Koło mnie pokazała się dziewczyna z długimi czarnymi włosami. Ciemne kaskady zasłaniały jej twarz. Nie mogłam nic dostrzec. Ubranie przysłaniał czarny płaszcz. Jedynie co przykuło moja uwagę to rękawiczki, z metalowym herbem w kształcie księżyca.
Położyła kopertę i odeszła bez słowa.
- Czekaj, zapomniałaś… - spojrzałam na biały papier, który był zaadresowana do mnie. To jest szokujące! Nieznana kobieta zostawia zaadresowaną do mnie kopertę. Nie wiadomo od kogo, lecz jednak do mnie.
Wzięłam do rąk i obróciłam na drugą stronę. Drgnęłam.
- Czego chcesz ode mnie, Uchiha? – zacisnęłam dłoń na pergaminie. Schowałam do tylnej kieszeni by później przeczytać. Nie chciałam by Sasuke czy reszta pytała z kim spotkałam się w łazience. Uznali by, że widziałam się z Itachim. Co nie byłoby prawdą! Nie wyczuwałam jego w okolicy, choć w wiosce jest na pewno. Widziałam go i nikt mi nie będzie wmawiał, że mam przewidzenia!
Mogą nazywać mnie jak chcą. Nawet kochanką Itachiego, ale znam siebie i nigdy bym nie zdradziła wioski. Wolę walczyć z brunetem niż puszczać się z nim, jak to uważają mieszkańcy wioski. Wiadomość o mojej „zdradzie” wioski dotarła z pewnością do innych miejscowości. Stałam się pośmiewiskiem!
Wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na stolik, gdzie powinni siedzieć przyjaciele, ale nikogo nie było. Sasuke również zniknął. Nie poczekał na mnie! Zostawił mnie samą, chociaż wie, że mówiłam mu o Itachim.  Tak raczej zawsze będzie. Już raz obiecał mnie ochronić, ale się nie udało. Teraz odszedł bez ze mnie.
- Przepraszam – zaczepiłam kelnerkę – czy wie pani gdzie poszły osoby siedzące przy tym stoliku?
- Nic nie mówili. – odeszła.
Sasuke poszedł, więc po co mam tu siedzieć? Nie ma takiej potrzeby. Wrócę do domu i się położę by zapomnieć o Itachim. Choć w snach potrafi mnie nachodzić bez przerwy. Od czasu porwania widzę jego szyderczy uśmiech. Mam już tego dosyć. Śmierć byłaby dobrym rozwiązaniem. Tylko, niech ktoś mi powie, kiedy ona nastąpi? Mogłabym na zawsze zniknąć i nie odczuwać dotyku, i kolejnych przykrych rzeczy spowodowanych brutalnością Itachiego.
Jeśli nie przekonam Sasuke do pojawienia się jego brata nie będzie ciekawie. W dodatku Itachi jest osobą, która potrafi wymyśleć trzy razy szybciej niż Sasuke. Wykiwa nawet samą Hokage. A to już nie wróży najlepiej, ponieważ będę w niebezpieczeństwie. Przyjdzie do mnie, gdy najmniej się tego spodziewam. A Sasuke nic nie zrobi, bo będzie upierał się, że go nie ma w wiosce. Będzie w błędzie!
- Samotność jest chyba moją matką. Tylko to mogę czuć.
Odeszłam w stronę domu z grymasem na twarzy. Miałam złe przeczucia co do wieczora. Nie chciałam zostać sama, a w dodatku dzisiaj rozpoczyna się pierwszy dzień  trzy dniowego festiwalu. Oddział specjalny na pewno będzie zajęty czymś innym, niż chronieniem rozpieszczonej gówniary. Nawet jeśli będą, przymkną oczy. Chcą mieć trochę swobody, a ja im na to pozwolę, ponieważ nie chcę by zostali zabici. 
Dzisiejsza noc będzie ciężka. Na pewno nie zasnę. Muszę się na to przygotować! Jeśli jeszcze tej nocy zawita do mnie będę cierpiała przez całą noc. On mi nie odpuści. Nie widzieliśmy się długi czas, więc czemu miałby nie skorzystać? Zrobi to w sposób jaki zapamiętam do końca swoich dni. Zostanie zapisany kolejny incydent w mojej psychice. Jeśli spotkamy się kolejny raz to muszę zacząć walczyć o swoje prawa. Nie będzie traktował mnie jak zwykłej szmaty!!!






3 komentarze:

  1. Aaa nie wierzyłam że doczekam tu jakiejś notki, ale jest! Czekam na następną w takim razie i mam nadzieje, że bedzie dużo szybciej niż ta. Pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie, uwielbiam twojego bloga i czytam go w kółko. Liczę że następny rozdział będzie szybciej..... Weny życzę ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga,proszę,napisz coś szybko ;D

    OdpowiedzUsuń