Mangekyo Sharingan

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

Siedziałam w pokoju, w miękkim czerwonym  fotelu. Patrzałam w stronę okna, które było zasłonięte ciemnymi zasłonami. Nie umiałam oderwać spojrzenia od poszarpanego na dole materiału. Lekki wiaterek wpadał do środka przez uchylone okno. Kotary falowały.  Chwile spędzone w tym miejscu uważam za najgorsze. Nie potrafię zapomnieć wydarzeń z oprawcą. To tutaj działy się krzywdy jakie chciałabym zapomnieć.
Na stoliku stał kubek z zimną herbatą. Trzęsącą się dłonią uchwyciłam szklankę z napojem po czym popiłam dużym łykiem.  Uwielbiałam owocowe herbaty, ale jedna z moich najlepszych – malinowa – nie nadawała się do picia. Ciężko przełykałam. Przez niesmak w ustach miałam odruch wymiotni. Czułam, że to może być moja wina. Nie mam na nic ostatnio chęci. Jadłam od czasu do czasu, gdy miałam ochotę. Potrafiłam nie jeść nawet przez parę dni. Myślę, że przez głodówkę wyglądam okropnie.  Ona mnie zniszczy!
Przyciągnęłam do siebie nogi. Oparłam głowę o oparcie fotelu i odstawiłam kubek na szklany stolik. Do ręki wzięłam książkę w twardej okładce. Przejechałam po wierzchu ręką z westchnięciem. Moje zamiłowanie do wszelkich dzieł literackich opadło. Nie interesuje się wyobrażeniem świata fikcyjnego. Żyję rzeczywistością! Jest straszna, i już nikt tego nie zmieni. Świat jest brutalny! Dopiero zauważyłam tą część, z  której nie potrafię uciec.
Energia jaką w sobie miałam została zgaszona. Przypuszczam, że nie odzyskam szczęścia jakie miałam przed misją, gdzie spotkałam swojego oprawcę. Teraz zostaje jednie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Czuję, że nie będą one radosne. Wycierpię jeszcze więcej!
Tak właśnie myślę!!!
- Sakura. – usłyszałam głos matki, która dzień temu wróciła z misji. – Młoda damo, co ty najlepszego wyprawiasz? Rusz tyłek i wyjdź do ludzi. – patrzyłam na plecy matki, która była ubrana w ciemno zieloną sukienkę. Odkrywała jej zgrabne ramiona i nogi. Długie włosy zostały związane w luźnego koka. Na nogach tego samego koloru kapcie. 
 Jednym ruchem rozsunęła zasłony. Przymrużyłam powieki podrażniona mocnym światłem słonecznym.
- Nie mam ochoty.
Oczy po krótkim czasie przyzwyczaiły się do silnego światła. Mama stała przy oknie oświetlona promieniami słonecznymi. Umiałam zobaczyć zarysy jej sylwetki. Patrzyła na mnie przez cały czas, abym ruszyła się z miejsca. Położyłam na powrót głowę na oparciu, wzdychając kolejny raz. Próbowałam odzyskać chęć do życia. Wysiłki były bezskuteczne!
Usłyszałam krakanie. Ze strachem spojrzałam w stronę okna. Dłonie zadrżały. Zerwałam się z fotelu i przewróciłam szklankę z napojem. Nie przejęłam się tym. Szybkim ruchem zasłoniłam kotary. Nie chciałam widzieć małych szpiegów Itachiego, którzy mogli mnie obserwować. Każdy napotkany kruk był dla mnie jak grom z jasnego nieba. Opadłam z braku siły na podłogę. Obraz rozmazywał  się, a na dłoniach pojawiły się krople. Bezsilność była wypisana na mojej twarzy. Gesty mówiły jaka jestem bezradna.
- Co się z tobą dzieje? – pytała mama. – Twoje zachowanie jest niedopuszczalne. Przestań podchodzić do świata ze strachem.  Rozumiem, że myślisz o tamtym incydencie. Ucieczka nic nie da. Powinnaś stawić temu czoło. Przemyśl to. Widzę, że powinnaś zastanowić się nad wieloma rzeczami. Twoje postanowienia teraz są niedorzeczne. On cię już nie będzie nachodził. Jesteś wolna. – odeszła. Zamknęła za sobą drzwi.
- Mamo, tak bardzo się myślisz. – głos łamał mi się z każdym wypowiedzianym słowem.
Wolnym ruchem wstałam. Nogi trzęsły mi się z braku siły. Nie umiałam normalnie funkcjonować, gdyż myślami błądziłam wokół jednego mężczyzny. On wyrządził mi najwięcej krzywdy. Chciałabym zapomnieć o wszystkim co działo się między nami. Wymazanie pamięci było by dobrym wyjściem.
Doszłam do łóżka, na które rzuciłam się z grymasem. Odpoczynek, jakiego chciałam teraz zaznać nie może być tak nazwany. Na moim łóżku odbywały się częste gwałty. Brutalność jaką mnie darzył jest pożądaniem jakiego – chyba - nie miał z żadną kobietą. Strach wypisany w moich oczach go podniecał. Krzywdy, które robił ludziom zostawały do końca życia w psychice. Nie umiałam o niczym zapomnieć!
Drzwi się otworzyły.
- Znowu w łóżku? Na litość boską! Nie mam na ciebie siły. Zachowujesz się jak depresantka – westchnęła pod nosem. Przymknęłam powieki by zaznać choć chwili spokoju. Próbowałam wyciszyć się i zapomnieć o jej towarzystwie.
- Daj mi spokój!!!  Nie mam ochoty nawet żyć.
- Może ty coś na to poradzisz, bo nie mam na nią siły.
- Zawsze się poddajesz, gdy nie idzie po twojej myśli. Tak jest od lat. – uniosłam się i z zaskoczeniem patrzyłam na Sasuke stojącego przy mamie. On miał cokolwiek poradzić? Pogorszy sprawę jeszcze bardziej. Zaczynam obawiać się, że jedynym, który może cokolwiek zrobić jest jego brat. Najlepiej jakby zniknął. Zaznałabym spokoju!
- Zostawię was samych.
Kolejny raz wyszła z pokoju.
- Nic nie zjadłaś. Sakura, nie powinnaś siebie zaniedbywać. Twoje zdrowie jest ważne. Itachiego nie ma w wiosce, więc nie musisz się niczym martwić. Nie wróci. Mamy taką nadzieję. Nie będzie głupi.
- To twój brat, powinieneś znać go lepiej ode mnie. Głupi nie jest, dlatego potrafił każdego przechytrzyć. Nawet ciebie.  – usiadł na łóżku. Dotknął mojej dłoni i głaskał bym trochę się uspokoiła.
- Gdybym nie był silny dostałabyś kogoś innego. Powinnaś być wdzięczna Tsunade.
- Dlaczego? Wszyscy za mną chodzą, gdy opuszczam dom. Tego nie można nazwać wolnością, Sasuke. Pracujecie, ale nie proszę o ochronę, ponieważ on przechytrzy każdego członka oddziału specjalnego. Nie ma potrzeby by się wysilać.
- Sugerujesz, abyśmy przestali?
- Tak. – spojrzałam w ciemne oczy. Potrafiłam zauważyć złość za moje słowa. Obserwował mnie dokładnie. – Dostanie się do mnie, gdy tego zechce. Czuję, że on jest w wiosce, ale nie potraficie go wyśledzić.
- Z tobą nie jest dobrze. Obiecałem ci, że zostanę przy tobie. Przestań wygadywać głupoty. Jesteś pod dobrą opieką. On nie wejdzie tutaj więcej razy. Nie dostał się przez parę dni, więc teraz też tego nie zrobi. Dopilnuje tego własnoręcznie – dotknął policzka. Uśmiechnął się delikatnie i ucałował w czoło. -  Prześpij się. Wyglądasz okropnie. Zostanę z tobą.
- Nie mam ochoty na sen. Ostatni raz kiedy dobrze spałam było to przed naszą misją. Dlatego nie zmuszaj mnie abym odpoczęła – przytulił mnie do siebie. Dłonią głaskał po włosach bym choć trochę się uspokoiła.
Moje ciało było zmęczone fizycznie, o psychice już nie wspomnę. Jest mi bardzo ciężko kiedy myślę o bracie Sasuke. Gdy tylko nie ma przy mnie narzeczonego, potrafię panikować. Do uspokojenia się potrzebuję więcej niż godzinę, i ramion ukochanego. Nic więcej nie wymagałam. Tylko objęć bruneta i czułego głosu. Strach ma wielkie oczy, którego nie umiem pokonać. Nie przełamię się do długowłosego bruneta.
- Chociaż wyjdź na zewnątrz – zachęcał mnie.  – Nie możesz siedzieć w domu przez dwadzieścia cztery godziny. Nawet jeśli Itachi jest gdzieś w wiosce nie przyjdzie od razu do ciebie. Jesteś ze mną, czy innymi członkami oddziału specjalnego. Nie będzie atakował od razu. Musiałaby mieć konkretny plan. Dlatego razem teraz wyjdziemy na spacer.
- Nie chcę.
- Sakura, nie denerwuj mnie! Masz wyjść na zewnątrz! Ciągle siedzisz w piżamie, a dochodzi południe. Zawsze byłaś na nogach o tej godzinie. Koniec załamywania się przez frajera. – uchwycił dłonie, patrzą na mnie z radością. Byłam z nim przez jakiś czas szczęśliwa. Oczywiście, miałam też sekret, którym z nikim się nie dzieliłam. – Będę przy tobie, więc nic ci się nie stanie. Nikt cię nie skrzywdzi. Dopilnuje tego.
- Nie chcę! Nie zmusisz mnie, abym wyszła. Nie wyjdę!!!
- Dosyć tego!!! – wstał i uchwycił za ramię. Siła bruneta była wystarczająca by na następny dzień pojawił się siniak. Ścisnął mocniej, gdy zaczęłam się wyrywać. – Nie będę słuchał twoich sprzeciwów. Wychodzimy! – pociągnął mnie w stronę szafy, którą otworzył z trzaskiem.
- Zostaw mnie!!! Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Nie będziesz mną dyrygował! To moje życie, i chcę zostać w domu!!!
- Nigdzie nie zostaniesz. Masz wychodzić do ludzi. Jego cieszy twój strach, bezradność. Wiem, że potrafisz zrobić z sobą pożyteczną rzecz i się nie poddawać. – uchwycił za ramiona. Zacisnął dłonie. Odwróciłam spojrzenie w bok. – Weź się w garść. On cię w końcu zabije jak się tylko mu znudzisz.
- Ty nic nie rozumiesz! – wyrwałam się z uścisku.
- Ja?! Ja nic nie rozumiem?!  - podniósł głos – Ty siedzisz i użalasz się nad sobą. Nie widzę byś działała, aby było lepiej. Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko, które płacze po kątach. Czy  zamierzasz kiedykolwiek zmienić swoje zachowanie?! – uderzył dłonią o ścianę. – Denerwujesz mnie!!!
- Sasuke…
- Jasna cholera, Sakura! – zacisnął dłoń w pięść. Patrzył na mnie z uwagą, a w oczach zauważyłam nagły impuls złości. Oddaliłam się o krok przerażona jego zachowaniem. Nie chciałam więcej cierpieć, więc postanowiłam izolować się od świata. Bardziej chodziło o Itachiego byśmy nigdy się nie spotkali. – Zaciągnę cię siłą na zewnątrz. Zrobisz to po dobroci, albo nie będę miły. Obiecałem ci ochronę, więc zaufaj mi chociaż trochę!
- Ufam ci.
- Nie zauważyłem. – odwrócił się napięcie. Wyciągnęłam do niego rękę by uchwycić koszulę. Nie chciałam, aby odchodził. Był dla mnie ważny. Pocieszał mnie za każdym razem, a teraz miałby obrazić się za moje zachowanie. To możliwe. W końcu zachowuje się jak małe dziecko. – Czekam na ciebie na dole. Masz pół godziny.
Zostawił mnie samą!
Oparłam się o ścianę. Uniosłam głowę, gdy po policzkach spłynęły łzy. Patrzyłam na biały sufit, który był tak samo biały jak przed laty. Nie mogłam czekać, aż życie ułoży się w piękną bajkę. One nie istnieją! Nic nie kończy się długo i szczęśliwe. Muszę sama zadbać o swój los i ryzykować. Bez niebezpieczeństwa nic w zamian nie dostanę.
Odeszłam w stronę łazienki. Z szafy wyciągnęłam rzeczy. Moje ulubione granatowe spodnie i białą bluzeczkę na ramiączka. Nie chciałam pokazywać swojego ciała, gdzie znajdowały się siniaki po oprawcy. Znając mnie bluzą przykryje rany, aby nikt na mnie nie patrzył. Bałam się, że ludzie nadal będą wytykali palcami.
- Ile to jeszcze potrwa?
Weszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Moja twarz była w opłakanym stanie. Blada, posiniaczona, blizny po moim ostatnim czynie. Wyglądam szkaradnie! Nie jestem tą samą osobą co przed misją. Jestem inna, każdy może zauważyć zmianę jaka we mnie zaszła od czasu porwania. Tylko ludzie nie rozumieją moich uczuć. Nie potrzebuję ich współczucia czy troski. Pragnę by zrozumieli co naprawdę się stało między nami.

Nienawidzę go! – westchnęłam, myśląc o nim w negatywny sposób.

Ludzie są pewni, że żywię do niego pozytywne uczucie. Są w błędzie! Dlaczego mieszkańcy wioski patrzą na to inaczej? Nie rozumiem. Odwrócili się ode mnie, a kiedyś szanowali za leczenie i pomóc. Życie odwróciło się i  stałam się wrogiem obywateli. Nikt nie traktuje mnie jak człowieka tylko potwora! Dla nich jestem szpiegiem Itachiego.
Wszystko jest nic nie warte. Nie mam nikogo komu mogę zaufać, oprócz Sasuke. Rodzicom nie powiedziałam o dalszych zdarzeniach jakie miały miejsce w domu. Nie mogą wiedzieć, że Itachi nawiedzał mnie przez cały czas pod ich nieobecność. Może dlatego niczego nie rozumieją co to znaczy ból spowodowany  gwałtem.
Odwróciłam się z westchnięciem. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Do wody wlałam różanego płynu do kąpieli. Chciałam się odprężyć, chociaż na moment, aby zapomnieć dawne chwile. Powinnam walczyć o swoje prawa, ale Itachi jest silniejszy ode mnie. Potrafi zrobić ze mnie zwykłą lalkę.
- Chcę być wolna – przymknęłam powieki i rozbierałam z siebie piżamę. Spojrzałam przez ramię na swoje plecy, gdzie był napis o przynależności do Itachiego. Zrobił to bym była tego świadoma do końca życia. Wiedział, że nie sprzeciwie się i będę myślała o nim bez przerwy.
Weszłam do ciepłej wody i zanurzyłam się po szyję. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się przyjemnym ciepłem otulające ciało. Piana zakrywała intymne części. Oparłam głowę o zimny zgiełk wanny. Nie miałam siły, aby iść na spacer z Sasuke. Chociaż z drugiej strony może mi to dobrze zrobić. Oderwę się od narzekań mamy.
Wyszorowałam ciało, płucząc wodą.
- Sakura, jesteś gotowa? – usłyszałam głos ukochanego.
- Daj mi jeszcze chwilę.
Wytarłam ciało. W miejscach, gdzie były rany zrobiłam to delikatnie by nie podrażnić skóry. Każdy najmniejszy dotyk mnie bolał. Siniaki po mocnym uścisku bruneta nie należały do najprzyjemniejszych. Chociaż kobieta, która została zgwałcona dobrze wie co to znaczy ból. Tylko nikt nie został wzięty siłą przez mordercę. Jestem wyjątkiem!
Ubrałam szybko spodnie i bluzkę na ramiączka. Poprawiłam włosy z kołtunów, i lekko uśmiechnęłam się do siebie. Będę chociażby udawała szczęśliwą u boku Sasuke. Tyle mi wystarczy, aby nie myśleć o jego pieprzonym bracie. Muszę zapomnieć o wszystkim, a także o seksie kiedy sama mu się oddałam.
- Jestem gotowa – wyszłam. Zobaczyłam Sasuke, który uśmiechał się do mnie. Splątał nasze dłonie. Ciepło dłoni bruneta pobudzało pozytywne uczucia. Chciałam być przy nim już na zawsze. Itachi mógłby zniknąć z pamięci, i zostałabym szczęśliwą żoną Uchiha Sasuke. Marzenia, o których myślałam są dla mnie nieosiągalne. Prędzej czy później Itachi stanie pomiędzy nami. Życie zawali się całkowicie!
- Niczym się nie martw. Jestem przy tobie. Od teraz i na zawsze. Ochronię cię. – odeszliśmy w stronę wyjścia.

Sasuke, tak bardzo się mylisz. Sama nie umiem się ochronić. A co dopiero ty byś potrafił. – westchnęłam cichutko.

Szłam za nim w milczeniu kiedy minęliśmy moją mamę. Była zadowolona, że w końcu dałam się namówić na spacer po wiosce. Jedynie dałam się namówić z powodu Sasuke, który mi towarzyszy. Blisko niego czuję się bezpiecznie. Nie muszę się o nic martwić. Choć wiem, że łatwo nie będzie, nawet jeśli dojdzie do konfrontacji z Itachim.
- Idziemy na spotkanie z przyjaciółmi. Naruto chce cię zobaczyć, tak samo mistrz Kakashi. Będą też inni – chciałam zaprzeczyć – Nie chcę słuchać, że nie masz ochoty. Masz spędzać czas w towarzystwie. Wkrótce zapomnisz co ten drań ci zrobił. Będzie dobrze. Zaufaj mi.
- Wiesz, że mówisz o swoim bracie? Drań, frajer. Co jeszcze?
- Wiem o kim mówię. Nie przejmuję się tym. Nie ma go w wiosce, więc na pewno nic nie słyszy. A nawet jeśli to powinien wiedzieć, że nie dotknie cię nawet jednym palcem. Nie pozwolę na to. W końcu jesteś moją dziewczyną, i nie zamierzam patrzeć jak cierpisz. – stanął. Nachylił się i ucałował delikatnie w usta. Jego czułość mnie onieśmielała. Nigdy bym nie przypuszczała, że on zacznie mnie bronić. Kocham go, w jakimś stopniu na pewno!
- Sasuke... – oderwałam się od miękkich ust. - wolę abyś nie ryzykował życiem. Itachi może cię zabić.
- Jestem na to przygotowany. Tylko, że ja go pierwszy zabiję. Obiecałem to sobie, a teraz jeszcze bardziej pragnę jego śmierci. Zdechnie w męczarniach – patrzyłam na niego z uwagą. On chce go zabić, ale ryzykuje. Może stracić wszystko co osiągnął do tej pory. Jest ze mną i chroni. To może przyśpieszyć śmierć, tak jak wielu ludzi z oddziału specjalnego. Pragnienia Itachiego zawsze zostają spełnione. Zabije, gdy ma do osiągnięcia cel! Tak nie powinno się dziać. Powinni mnie wydać. Śmierć niewinnych ludzi dotknęła wszystkich. Zdaje mi się, że powinnam zginąć zamiast nich.
Tylko dlaczego Itachi nie chce zaznać konkretnego ciosu by zmniejszyć moje cierpienie. Sama sobie odpowiadam! On się nakręca, gdy widzi ból na mojej twarzy. Strach go podnieca, aby bardziej mnie upokarzać przed ludźmi. Zrobił wystarczająco dużo, ale dla niego to za mało.  Myślę, że chce więcej mnie dręczyć, aż w końcu zada ostateczny cios. Musiałabym mu się znudzić.  Jak na razie nie zauważyłam, abym stała się bezużyteczną zabawką w jego rekach.
Zacisnęłam mocniej dłoń Sasuke, który spojrzał na mnie.
- Nie myśl o nim. Za bardzo się martwisz. Nie pojawił się, więc teraz na pewno tego nie zrobi. Już ci to mówiłem. Zawsze jest wyjście by walczyć o swoje prawa. – przyśpieszyłam za nim kroku. Miałam przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Instynkt zawsze dobrze podpowiadał. Teraz byłam całkiem zagubiona. Nie wiedziałam jak o wszystkim myśleć. Może faktycznie Itachi zrezygnował i zostawił mnie w spokoju? To byłby raczej najszczęśliwszy dzień mojego życia. Już nie musiałabym się martwić, że nawiedzi mnie nocą.  Robił to często!
- Sakura, Sasuke!!! – uniosłam głowę, gdy w oddali zauważyłam blond czuprynę. Podskakiwał by wypatrzeć nas z tłumu ludzi. Za nim szedł mistrz Kakashi z swoją ulubioną książką pisaną przez jednego z saninów – Jiraye.  Zboczone powieści były dla niego wzorem do naśladowania. Choć żadnej kobiety nie miał, to myślę, że uwielbiał fantazjować o ich zgrabnych i pięknych ciałach. – Sakura! – rzucił się na mnie, ale brunet uderzył go w brzuch.
Skulił się i  trzymał  za brzuch.
- Za co to było?
- Idioto! – Mistrz zerknął znad książki z lekkim uśmiechem. – Ona ma same siniaki. Mogłeś ją połamać.
- Śmiem wątpić. – wyszeptałam. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, że mogłam zobaczyć Naruto, który dodawał choć trochę szczęścia w życiu.
- Co tu robicie? Mieliśmy spotkać się na miejscu.
- Naruto się niecierpliwił – wytłumaczył srebrnowłosy, nasz mistrz. – Chciał wyjść na spotkanie Sakurze. Dawno jej nie widział. – wrócił tymczasowo do książki.
- To chodźmy na imprezkę!!! – ucieszył się niebieskooki. Szedł radośnie przed siebie. Jego energia i entuzjazm do bycia radosnym była oszałamiająca. Nie odrzucał mnie jak inni ludzie. Nadal byłam jego przyjaciółką, tak jak za dawnych czasów.
Po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Spojrzałam przez ramię. Obserwowałam bazar, gdzie ludzie kupowali jedzenie. Patrzeli na mnie z irytacją i nienawiścią. Nie jestem już mile widziana w wiosce. Tylko mała garstka społeczeństwa jeszcze mnie akceptuje, do grona przyjaciół. Chociaż tyle wystarczy by być szczęśliwą osobą.
Na dachu zauważyłam znaną sylwetkę w czarnym płaszczu. Sądziłam, że dzisiejszy dzień tak szybko się nie skończy. Jeszcze mogę mieć z nim styczność. Umięśniona postura, przystojny i nad wymiar brutalny. Przypuszczam, że nikomu nie odpuści swojej obsesji. A na dodatek ofiara ginie z jego rąk. Myślę, że spotka mnie ten zaszczyt w najbliższym czasie. Światło padało na niego dzięki czemu wyglądał jak bóg słońca.
Przyśpieszyłam kroku by być bliżej Sasuke, którego uchwyciłam znów za dłoń. Mój strach się zwiększył. On jest w wiosce i nic tego nie zmieni. Pojawił się po paru dniach! Znów wszystko się komplikuje. Nie zaznam spokoju jakiego chciałam.

Oczekuje od siebie zbyt wiele. Koniec z tym!!! Od teraz zostałam rzucona w wir wydarzeń! Poczekamy, zobaczymy. Nic nie dzieje się przypadkiem. Jestem o tym uświadomiona od samego początku.


~Kimi-san~


8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Tak fajnie opisałaś uczucia Sakury, ten strach, niepewność, niechęć do spotykania ludzi. Wiele, wiele emocji.
    Czekam na następną notkę;3
    Pozdrawiam Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. czekałam i sie doczekałam:) rozdział jest fantastyczny :) tylko szkoda ,że tak rzadko się ukazują :) aLE JA ROZUMIEM ,ŻE TO JEST WYZNANIE PROWADZIĆ TYLE SUUPER BLOGÓW :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle bosko, czekam na następny ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny blog, jestem pod wrażeniem :) kiedy next ? ^^ wciągające <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dajcie następny rozdział błagam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  7. 58 year old Marketing Assistant Allene Burnett, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like My Father the Hero and Scuba diving. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a Ferrari 375-Plus Spider Competizione. przydatne tresci

    OdpowiedzUsuń