Kruk
obserwował spokojnie śpiącą dziewczynę wtuloną w brata, wysyłając do mnie obraz,
jej spokojna twarz była inne niż bym się spodziewał. Spokojnie spała, jakby
wiedziała, że nic jej nie grozi przy bracie? On dowiedział się, że pochodzi z
naszego klanu, ale nie ma nic z nami wspólnego, bo jej matka zdradziła naszego
krewnego przez to możemy z nią nawet się związać intymnie. Oczywiście, że
możemy, w końcu ona nawet nie rozumie jaką moc posiada w sobie. Własnymi rękami
mogłaby mnie zabić, ale jej delikatność na to nie pozwala i przede wszystkim
boi się.
Odgarnąłem
delikatnie kaskadę czarnych włosów uśmiechając się z satysfakcją, że niedługo
pozna znaczenie bólu, który nie był dla niej znajomy. Będzie dopiero wiedziała
co to znaczy wkurzyć mordercę, jeśli wybrał sobie na cel małą, niewinną, a przy
okazji delikatną dziewczynkę. Teraz musi cierpliwie czekać, aż w końcu dam jej
nauczkę za ten mały incydent.
Uniosłem
rękę patrząc na koronę drzew, przez którą
przebijały się pierwsze promienie słoneczne. Byłem pewien, że kunoichi
obudzi się za parę chwil co zezłości mnie jeszcze bardziej, gdy z pewnością
wtuli się w niego chcąc zaznać uspokojenia, bądź go odrzuci? Przewiduje to
pierwsze, przecież kocha go przez cały czas, i zamierza z nim być w
przyszłości.
Raczej już nie do wykonania.
Będziesz ze mną Sakuro, twoje miejsce będzie u mego boku bym mógł się nad tobą
znęcać. – pomyślałem chwytając szybko jeden płatek
kwiatu wiśni, który nie powinien o tej porze się znajdować.
-Kazuma?
– zapytałem lekko puszczając płatek kwiatu wiśni. Wokół mnie zaczęło pojawiać
się ich więcej, zawsze to robiła, gdy miała zamiar mnie zaatakować. – Nie
radzę, dzisiaj nie mam humoru na walkę. – powiedziałem cicho przymykając
powieki. Wyczułem oddech na policzku, ciepły a za razem przyśpieszony.
-Wybredny
jesteś – usłyszałem zimny głos kobiety z srebrnymi włosami wpatrującą się we
mnie z zimnymi żółtymi oczami. Spoglądałem na nią nie wiedząc co takiego robi w
Wiosce Liścia. – Co tu robisz? – zapytała delikatnie – Wiesz, że wszędzie kręci
się oddział Anbu, tak jakby… - zatrzymała się wpatrując się we mnie. – Kto tym
razem?
-Och..a skąd wiesz, że nie jestem służbowo?
-Zlituj
się. Znam cię dosyć długo by wiedzieć, że ktoś „wpadł ci w oko”, ale tym razem
kogo masz na celowniku? – dotknęła palcem mego czoła.
Znam
się z dziewczyną ponad siedem lat, gdy pierwszy raz walczyłem blisko jej
wioski, do której nie należy. Mieszka razem ze mną pod jednym dachem, ale nie
widujemy się często i nigdy nie dochodziło między nami do większych stosunków.
Poznawaliśmy siebie w milczeniu, jest lekko podobna do mnie, ale nigdy nie
wpada w stan obsesji.
-Która
to już osoba, za którą gonisz z swojej obsesji? Znowu mężczyzna, któremu
wyprujesz wszystkie wnętrzności? – zaśmiałem się przypominając sobie trzech
mężczyzn, którzy zadarli ze mną i długo nie pożyli. Ich psychika była na skraju
wytrzymałości, z silnych zrobili się jak dzieci. Srebrnowłosa nigdy się nie
wtrącała, tylko na wszystko patrzyła bezinteresownie. – wiesz, ale jak będziesz
rozdzierał ciała to postaraj się nie robić tyle hałasu co zazwyczaj, bo jeszcze
ludzie się zlecą.
-Robię
to bardzo dyskretnie.
-Dyskretnie?
Ty? – pytała przez co spojrzałem na jej osobę jak wystaje. – Z twoim talentem
do znęcania się i mordowania nigdy nie jesteś dyskretny, a w dodatku lubisz jak
inni patrzą na ból drugiej osoby. Uwielbiasz to robić, Itachi. Patrzeć na ból
drugiej osoby jak i strach w oczach, który przepełnia cię całego, a jak się
znudzisz zabijasz. Z tym akurat cię znam – wyciągnęła się do góry. – To,
powiesz mi kogo masz na celowniku? Jaki mężczyzna ciebie zaciekawił? Wredny czy
może znów, który lubi odpyskować.
-Kobieta.
– popatrzała na mnie zdziwiona – Chciałaś wiedzieć kogo mam na celowniku, to
nie mężczyzna, a kobieta. Nie przerzucam się na inny tym, ale uwielbiam jej
strach w oczach przede mną, a gdy się nad nią znęcam widzę, że nie potrafi nic
zrobić. Jest bezsilna, i chcę nadal widzieć ból malujący się na jej twarzy. –
zaśmiałem się patrząc w stronę jej domu, który był oddalony o sporo metrów ode
mnie.
-Kobieta?
Ty wziąłeś sobie kobietę na celownik? – ukucnęła przede mną – Czy jest aż tak
silna i tobie pyskuje, że wziąłeś właśnie ją?
-Wręcz
przeciwnie. Jest bezradna przez co mam większą satysfakcję widząc to czego
chcę. Nie muszę się za wiele wysilać, ale wiem, że niedługo się sprzeciwi. –
patrzała z niedowierzaniem we mnie – Nie patrz tak na mnie zmieniają się gusta.
Niedługo całkowicie się załamie, i w końcu wykończę ją jednym ciosem.
-Kim
ona jest?
-Haruno…
-H-Haruno?
– zapytała zaciskując dłonie w pięść – Sakura? – kiwnąłem głowę – Podła suka. –
nie rozumiałem jej słów, jakby dobrze znała dziewczynę, albo coś między nimi
się stało. – Nie umie walczyć, ale w medycynie jest cholernie dobra. – warknęła
wpatrując się przed siebie – Ostatnio, gdy jedno dziecko zatrułam swoim jadem,
ona w jakiś sposób go wyleczyła podajać antidotum. Tak samo było z Kazekage.
Gdybym tylko ją wtedy dopadła zabiłabym na miejscu. Przeszkodziła mi w dwóch
rzeczach i musiałam go zabić własnoręcznie, a nie chciałam brudzić rąk. –
spojrzała na mnie – Itachi…. – przerwała na moment wpatrując się w moje oczy –
Ona jest zdolna przeszczepić ci oczy Sasuke.
-Wiem
o tym. – powiedziałem. – Nie jestem głupi, Kazuma. Nie znęcam się nad nią bo
chcę by mi oczy przeszczepiła. Nawet nie mam zamiaru jeszcze walczyć z Sasuke.
W rzeczywistości chcę jeszcze sprawić tyle przykrości dziewczynie ile mogę.
-To
cię wzięło na tortury. Inaczej się zachowujesz niż do tamtych mężczyzn. Twoja
ofiara będzie próbowała uciec od ciebie, dasz radę ją zatrzymać? – zapytała
przez co uśmiechnąłem się.
-A
czy ty dasz radę pójść ze mną do łóżka?
-Zawsze.
– powiedziała.
Normalna odpowiedź z jej strony.
– pomyślałem. – Lata za mną jak reszta
prostych panienek.
-To
masz w takim razie odpowiedź. Nigdy mi nie ucieknie, nie będzie potrafiła. Jej
delikatność będzie zawsze widoczna i nie będzie potrafiła nic zrobić co tyczy
się mnie. Nawet mój brat nic nie zdziała. A teraz wybacz, – uniosłem się –
muszę już iść. Na pewno jeszcze się spotkamy. – zamachnąłem ręką znikając z jej
oczu. Westchnęła ciężko. Zawsze ją ignorowałem, wraz z innymi. Dla mnie liczyły
się tylko moje ofiary, które zabijałem z zimną krwią, a jedną z nich jest
Sakura.
Przystanąłem
na skraju lasu blisko domu Sakury widząc jak śpi. Usiadłem czekając aż Sasuke
zniknie by w końcu do niej pójść i dać nauczkę za wczoraj. Jak mówię, że ma się
słuchać, to ma to robić.
Widziałem
obraz przed oczami, gdy Sakura uniosła się i zepchnęła z hukiem Sasuke z łóżka.
Uniósł się trzymając się za głowę nie wiedząc co się stało, lecz spojrzał na nią
rozumiejąc jej zachowanie.
-Sasuke
– usłyszałem słaby głos dziewczyny. Wstała i rzuciła się na niego przytulając
się do niego. Hm.. Ciekawa reakcja z jej strony. Chce zaznać więcej ciepła i
miłości? To raczej nie będzie dobre posunięcie z jej strony. – Przepraszam,
ja..
-Rozumiem
twoją reakcję. – powiedział do niej.
Wpatrywałem
się w nich z lekkim uśmiechem satysfakcji.
-Muszę
iść do Hokage, inni będą cię pilnować. Idź się wykąp bo w nocy całą się
trzęsłaś. Śnił ci się mój brat? – odwróciła głowę w bok. Sama satysfakcja z
snów o mnie była dla niej przerażająca. W każdym dawałem karę, koszmary w jej
głowie będą pojawiały się przez cały czas. – Wrócę za nim się obejrzysz, to
będzie chwila. – zniknął, a ona odeszła
do łazienki.
Uniosłem
się pojawiając się w jej pokoju, siadając na łóżku czekając aż pojawi się w pokoju. Nie musiałem długo
czekać, pojawiła się w puszystym ręczniku okalającym jej intymne części. Z
włosów opadały kropelki wody, a ona przystanęła sparaliżowana spoglądając na
mnie.
Jej
strach i drżące ciało dawało mi radość z stanu w jakim się znalazła. Chciałem
go widzieć coraz częściej by móc w końcu wziąć ją w swoje szpony i torturować w
najgorsze sposoby.
-Nie
dawaj mu nadziei, – wypowiedziałem z pewnością – jesteś moja.
Smutne
oczy drgnęły przerażone.
-Nie
jestem niczyją własnością – mówiła z pewnością – a już na pewno nie twoją.
Słonko, przekroczyłaś granicę na
której stąpałaś – pomyślałem.
Uchwyciłem
przegub dziewczyny unosząc jej dłoń przypierając do ściany. Z ciała zsunął się
ręcznik opadając na ziemię ukazując smukłe ciało dziewczyny. Drżała przerażona
wiedząc, że widzę ją w takim stanie a nie innym. Uwielbiałem z nią robić
wszystko. Chodziło mi przecież o przewagę!
Złapałem
brutalnie jej podbródek, a z jej oczu
spływały łzy. Nie potrafiła nic zrobić, choć próbowała. Wpiłem się w usta
dziewczyny całując brutalnie. Poczułem ból na policzku, który spowodowała
delikatna ręka dziewczyny. Miałem spuszczoną
głowę, lecz ukosem spoglądałem na nią przez co w oczach miała coraz
więcej strachu.
Drugi raz podniosłaś na mnie
rękę. – pomyślałem.
Rzuciłem
ją na łóżko a sam rozebrałem z siebie zbędne ubrania. Nie chciałem zrobić tego ze wściekłości, ale aby
udowodnić jej do kogo tak naprawdę należy. Była moja i to się nie zmieni.
Obróciłem ją na brzuch unosząc biodra dziewczyny. Wszedłem szybkim ruchem, a
jej krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Nie miałem zamiaru na nic czekać,
nawet na jej rozgrzanie. Była nadal ciasna, i to sprawiało największą przyjemność. Płakała, gdy rozkoszowałem się
tym bólem.
Wierzgała
by wydostać się z moich objęć, ale to było nie możliwe, nie pozwalałem odejść
mojej ofierze. Nie potrafiła powstrzymać łez, a dłonie zacisnęła na kołdrze by
powstrzymać się od każdego następnego krzyku bólu. Może nie powinienem się
znęcać nad nią w taki sposób, to nie w moim stylu, ale tego wymagały środki. To
był ból dla kobiety, który musiała doświadczyć oraz coraz bardziej z
nadchodzącym dniem.
Świadomość,
że jestem jej pierwszym mężczyzną podwajała moje podniecenie, którego kiedyś
nie znałem. Teraz, gdy tylko będę chciał ona spełni każde wymaganie. Będzie na
pstrykniecie palca, zwykłe pożądanie. Jest jak rzecz, którą mogę posiąść kiedy
zechcę, w końcu jest moja!
Zbliżałem
się do punktu erotycznego, czując w podbrzuszu narastające ciśnienie, które za
parę chwili wystrzeli w jej wnętrze. Będzie posiadała kawałek mnie w sobie i
temu już się nie sprzeciwi. Ból wypisywał jej się coraz częściej na twarzy,
uchwyciłem jej długie włosy zaciągając
do tyłu widząc wyraźniej mokre policzki wraz z grymasem. Nie mogłem przestać na
nią patrzeć, ale uchwyciłem kunai puszczając włosy dziewczyny. Uchwyciłem jedną
z jędrnych piersi przez co pisnęła, sam
się zbliżyłem do jej mokrego ciała.
Końcówkę
sztyletu wbiłem w ciało dziewczyny blisko karku i owalnym gestem robiłem
głęboką ranę. Przez połowę pleców biegł symbol mego klanu, a w środku wypisałem
napis by zapamiętała swoje poczynania.
Należysz do mnie!
– przeczytałem w myślach napis
Nie
wyleczy wszystkiego, oj nie, blizny pozostaną na zawsze! Będzie oszpecona i
nikt jej nie pomoże. Nikt nie zdoła uratować dziewczyny od swoich myśli, i
wyleczenia owego symbolu, który będzie jej przypominał, że jest moja.
Teraz będziesz zawsze o mnie
myśleć – pomyślałem – I wiedzieć kogo jesteś.
Próbowała
zdusić krzyk wtulając się w poduszkę, ale to było na nic. Głośny krzyk rozniósł się po pomieszczeniu,
gdy w jej ciele rozlały się ciepłe soki. Wyszedłem z jej mokrego wnętrza
śmiejąc się. Z ciała uleciała moja własność. Przejechałem palcami po miejscu,
gdzie wyleciał męski orgazm. Uchwyciłem jej włosy przyciągając do siebie
zapłakaną twarz dziewczyny. W buzie włożyłam dwa palce, a ona wyczuła ciepłą
lepką ciecz. Otworzyła szerzej oczy.
-Połknij.
– zamknąłem jej usta by nie wypluła. Zrobiła jak kazałem. – Grzeczna
dziewczynka. – popchnąłem ją na poduszkę widząc jak ciężko oddycha, a z
drobnego ciała nadal wypływały nasze
zmieszana rozkosz. Leżała bezwładnie patrząc jak się ubieram, a policzki miała
czerwone od nadmiaru łez.
-I
tak nie należę do ciebie – powiedziała przez co znów mnie rozjuszyła. Uchwyciłem
brutalnie jej ramię ciągnąc. Ledwie szła, ale doszła do lustra przez co
odwróciłem ją plecami, aby miała widok na rany jakie zrobiłem. Obróciłem jej
głowę w bok by dostrzegła co ma na plecach. Po policzkach spłynęło więcej łez,
więc puściłem ją przez co upadła z hukiem na podłogę przede mną.
-Jeśli
sama w to uwierzysz, to ja też. – powiedziałem na temat jej słów, dając jej do
zrozumienia, że będzie widziała wszystko codziennie, gdy będzie stała naga przed
lustrem.
-Nie
będę twoja, nigdy. – głos się jej łamał coraz bardziej za każdym słowem, który
powiedziała. Łzy płynęły coraz bardziej, a dłoń przytrzymywała przy ustach by
nic więcej nie powiedzieć?
-Kochanie,
żyjesz iluzją i doskonale wiesz czyja jesteś. – rozpłakała się jeszcze bardziej
przede mną. Dała potwierdzenie, że doskonale wiedziała o swojej przyszłości,
przed którą już nie było ucieczki. Odwróciłem się napięcie odchodząc zakładając
na siebie bluzkę z płaszczem znikając zostawiając ją samą, ale nie zamierzając
spuszczać jej z oka.
Kochanie, twoje cierpienie
dopiero się zaczęło. To nie koniec. – pomyślałem siadając
na jednym z drzew obserwując dziewczynę z uwagą.
~Kimi-san~
Psyho Itacz. Takiego czegos jeszcze nie czytałam. Szkoda ze nie ma jego glebszych rozkmin dlaczego sie tak znęca. Wiesz pyhologia muzgu..
OdpowiedzUsuń