Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Trzynasty





Kruk obserwował spokojnie śpiącą dziewczynę wtuloną w brata, wysyłając do mnie obraz, jej spokojna twarz była inne niż bym się spodziewał. Spokojnie spała, jakby wiedziała, że nic jej nie grozi przy bracie? On dowiedział się, że pochodzi z naszego klanu, ale nie ma nic z nami wspólnego, bo jej matka zdradziła naszego krewnego przez to możemy z nią nawet się związać intymnie. Oczywiście, że możemy, w końcu ona nawet nie rozumie jaką moc posiada w sobie. Własnymi rękami mogłaby mnie zabić, ale jej delikatność na to nie pozwala i przede wszystkim boi się.
Odgarnąłem delikatnie kaskadę czarnych włosów uśmiechając się z satysfakcją, że niedługo pozna znaczenie bólu, który nie był dla niej znajomy. Będzie dopiero wiedziała co to znaczy wkurzyć mordercę, jeśli wybrał sobie na cel małą, niewinną, a przy okazji delikatną dziewczynkę. Teraz musi cierpliwie czekać, aż w końcu dam jej nauczkę za ten mały incydent.
Uniosłem rękę patrząc na koronę drzew, przez którą  przebijały się pierwsze promienie słoneczne. Byłem pewien, że kunoichi obudzi się za parę chwil co zezłości mnie jeszcze bardziej, gdy z pewnością wtuli się w niego chcąc zaznać uspokojenia, bądź go odrzuci? Przewiduje to pierwsze, przecież kocha go przez cały czas, i zamierza z nim być w przyszłości.


Raczej już nie do wykonania. Będziesz ze mną Sakuro, twoje miejsce będzie u mego boku bym mógł się nad tobą znęcać. – pomyślałem chwytając szybko jeden płatek kwiatu wiśni, który nie powinien o tej porze się znajdować.


-Kazuma? – zapytałem lekko puszczając płatek kwiatu wiśni. Wokół mnie zaczęło pojawiać się ich więcej, zawsze to robiła, gdy miała zamiar mnie zaatakować. – Nie radzę, dzisiaj nie mam humoru na walkę. – powiedziałem cicho przymykając powieki. Wyczułem oddech na policzku, ciepły a za razem przyśpieszony.
-Wybredny jesteś – usłyszałem zimny głos kobiety z srebrnymi włosami wpatrującą się we mnie z zimnymi żółtymi oczami. Spoglądałem na nią nie wiedząc co takiego robi w Wiosce Liścia. – Co tu robisz? – zapytała delikatnie – Wiesz, że wszędzie kręci się oddział Anbu, tak jakby… - zatrzymała się wpatrując się we mnie. – Kto tym razem?
-Och..a  skąd wiesz, że nie jestem służbowo?
-Zlituj się. Znam cię dosyć długo by wiedzieć, że ktoś „wpadł ci w oko”, ale tym razem kogo masz na celowniku? – dotknęła palcem mego czoła.
Znam się z dziewczyną ponad siedem lat, gdy pierwszy raz walczyłem blisko jej wioski, do której nie należy. Mieszka razem ze mną pod jednym dachem, ale nie widujemy się często i nigdy nie dochodziło między nami do większych stosunków. Poznawaliśmy siebie w milczeniu, jest lekko podobna do mnie, ale nigdy nie wpada w stan obsesji.
-Która to już osoba, za którą gonisz z swojej obsesji? Znowu mężczyzna, któremu wyprujesz wszystkie wnętrzności? – zaśmiałem się przypominając sobie trzech mężczyzn, którzy zadarli ze mną i długo nie pożyli. Ich psychika była na skraju wytrzymałości, z silnych zrobili się jak dzieci. Srebrnowłosa nigdy się nie wtrącała, tylko na wszystko patrzyła bezinteresownie. – wiesz, ale jak będziesz rozdzierał ciała to postaraj się nie robić tyle hałasu co zazwyczaj, bo jeszcze ludzie się zlecą.
-Robię to bardzo dyskretnie.
-Dyskretnie? Ty? – pytała przez co spojrzałem na jej osobę jak wystaje. – Z twoim talentem do znęcania się i mordowania nigdy nie jesteś dyskretny, a w dodatku lubisz jak inni patrzą na ból drugiej osoby. Uwielbiasz to robić, Itachi. Patrzeć na ból drugiej osoby jak i strach w oczach, który przepełnia cię całego, a jak się znudzisz zabijasz. Z tym akurat cię znam – wyciągnęła się do góry. – To, powiesz mi kogo masz na celowniku? Jaki mężczyzna ciebie zaciekawił? Wredny czy może znów, który lubi odpyskować.
-Kobieta. – popatrzała na mnie zdziwiona – Chciałaś wiedzieć kogo mam na celowniku, to nie mężczyzna, a kobieta. Nie przerzucam się na inny tym, ale uwielbiam jej strach w oczach przede mną, a gdy się nad nią znęcam widzę, że nie potrafi nic zrobić. Jest bezsilna, i chcę nadal widzieć ból malujący się na jej twarzy. – zaśmiałem się patrząc w stronę jej domu, który był oddalony o sporo metrów ode mnie.
-Kobieta? Ty wziąłeś sobie kobietę na celownik? – ukucnęła przede mną – Czy jest aż tak silna i tobie pyskuje, że wziąłeś właśnie ją?
-Wręcz przeciwnie. Jest bezradna przez co mam większą satysfakcję widząc to czego chcę. Nie muszę się za wiele wysilać, ale wiem, że niedługo się sprzeciwi. – patrzała z niedowierzaniem we mnie – Nie patrz tak na mnie zmieniają się gusta. Niedługo całkowicie się załamie, i w końcu wykończę ją jednym ciosem.
-Kim ona jest?
-Haruno…
-H-Haruno? – zapytała zaciskując dłonie w pięść – Sakura? – kiwnąłem głowę – Podła suka. – nie rozumiałem jej słów, jakby dobrze znała dziewczynę, albo coś między nimi się stało. – Nie umie walczyć, ale w medycynie jest cholernie dobra. – warknęła wpatrując się przed siebie – Ostatnio, gdy jedno dziecko zatrułam swoim jadem, ona w jakiś sposób go wyleczyła podajać antidotum. Tak samo było z Kazekage. Gdybym tylko ją wtedy dopadła zabiłabym na miejscu. Przeszkodziła mi w dwóch rzeczach i musiałam go zabić własnoręcznie, a nie chciałam brudzić rąk. – spojrzała na mnie – Itachi…. – przerwała na moment wpatrując się w moje oczy – Ona jest zdolna przeszczepić ci oczy Sasuke.
-Wiem o tym. – powiedziałem. – Nie jestem głupi, Kazuma. Nie znęcam się nad nią bo chcę by mi oczy przeszczepiła. Nawet nie mam zamiaru jeszcze walczyć z Sasuke. W rzeczywistości chcę jeszcze sprawić tyle przykrości dziewczynie ile mogę.
-To cię wzięło na tortury. Inaczej się zachowujesz niż do tamtych mężczyzn. Twoja ofiara będzie próbowała uciec od ciebie, dasz radę ją zatrzymać? – zapytała przez co uśmiechnąłem się.
-A czy ty dasz radę pójść ze mną do łóżka?
-Zawsze. – powiedziała.


Normalna odpowiedź z jej strony. – pomyślałem. – Lata za mną jak reszta prostych panienek.


-To masz w takim razie odpowiedź. Nigdy mi nie ucieknie, nie będzie potrafiła. Jej delikatność będzie zawsze widoczna i nie będzie potrafiła nic zrobić co tyczy się mnie. Nawet mój brat nic nie zdziała. A teraz wybacz, – uniosłem się – muszę już iść. Na pewno jeszcze się spotkamy. – zamachnąłem ręką znikając z jej oczu. Westchnęła ciężko. Zawsze ją ignorowałem, wraz z innymi. Dla mnie liczyły się tylko moje ofiary, które zabijałem z zimną krwią, a jedną z nich jest Sakura.
Przystanąłem na skraju lasu blisko domu Sakury widząc jak śpi. Usiadłem czekając aż Sasuke zniknie by w końcu do niej pójść i dać nauczkę za wczoraj. Jak mówię, że ma się słuchać, to ma to robić.
Widziałem obraz przed oczami, gdy Sakura uniosła się i zepchnęła z hukiem Sasuke z łóżka. Uniósł się trzymając się za głowę nie wiedząc co się stało, lecz spojrzał na nią rozumiejąc jej zachowanie.
-Sasuke – usłyszałem słaby głos dziewczyny. Wstała i rzuciła się na niego przytulając się do niego. Hm.. Ciekawa reakcja z jej strony. Chce zaznać więcej ciepła i miłości? To raczej nie będzie dobre posunięcie z jej strony. – Przepraszam, ja..
-Rozumiem twoją reakcję. – powiedział do niej.
Wpatrywałem się w nich z lekkim uśmiechem satysfakcji.
-Muszę iść do Hokage, inni będą cię pilnować. Idź się wykąp bo w nocy całą się trzęsłaś. Śnił ci się mój brat? – odwróciła głowę w bok. Sama satysfakcja z snów o mnie była dla niej przerażająca. W każdym dawałem karę, koszmary w jej głowie będą pojawiały się przez cały czas. – Wrócę za nim się obejrzysz, to będzie chwila. – zniknął, a  ona odeszła do łazienki.
Uniosłem się pojawiając się w jej pokoju, siadając na łóżku czekając  aż pojawi się w pokoju. Nie musiałem długo czekać, pojawiła się w puszystym ręczniku okalającym jej intymne części. Z włosów opadały kropelki wody, a ona przystanęła sparaliżowana spoglądając na mnie.
Jej strach i drżące ciało dawało mi radość z stanu w jakim się znalazła. Chciałem go widzieć coraz częściej by móc w końcu wziąć ją w swoje szpony i torturować w najgorsze sposoby.
-Nie dawaj mu nadziei, – wypowiedziałem z pewnością – jesteś moja.
Smutne oczy drgnęły przerażone.
-Nie jestem niczyją własnością – mówiła z pewnością – a już na pewno nie twoją.


Słonko, przekroczyłaś granicę na której stąpałaś – pomyślałem.


Uchwyciłem przegub dziewczyny unosząc jej dłoń przypierając do ściany. Z ciała zsunął się ręcznik opadając na ziemię ukazując smukłe ciało dziewczyny. Drżała przerażona wiedząc, że widzę ją w takim stanie a nie innym. Uwielbiałem z nią robić wszystko. Chodziło mi przecież o przewagę!
Złapałem brutalnie jej podbródek, a  z jej oczu spływały łzy. Nie potrafiła nic zrobić, choć próbowała. Wpiłem się w usta dziewczyny całując brutalnie. Poczułem ból na policzku, który spowodowała delikatna ręka dziewczyny. Miałem spuszczoną  głowę, lecz ukosem spoglądałem na nią przez co w oczach miała coraz więcej strachu.


Drugi raz podniosłaś na mnie rękę. – pomyślałem.


Rzuciłem ją na łóżko a sam rozebrałem z siebie zbędne ubrania. Nie  chciałem zrobić tego ze wściekłości, ale aby udowodnić jej do kogo tak naprawdę należy. Była moja i to się nie zmieni. Obróciłem ją na brzuch unosząc biodra dziewczyny. Wszedłem szybkim ruchem, a jej krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Nie miałem zamiaru na nic czekać, nawet na jej rozgrzanie. Była nadal ciasna, i to sprawiało największą  przyjemność. Płakała, gdy rozkoszowałem się tym bólem.
Wierzgała by wydostać się z moich objęć, ale to było nie możliwe, nie pozwalałem odejść mojej ofierze. Nie potrafiła powstrzymać łez, a dłonie zacisnęła na kołdrze by powstrzymać się od każdego następnego krzyku bólu. Może nie powinienem się znęcać nad nią w taki sposób, to nie w moim stylu, ale tego wymagały środki. To był ból dla kobiety, który musiała doświadczyć oraz coraz bardziej z nadchodzącym dniem.
Świadomość, że jestem jej pierwszym mężczyzną podwajała moje podniecenie, którego kiedyś nie znałem. Teraz, gdy tylko będę chciał ona spełni każde wymaganie. Będzie na pstrykniecie palca, zwykłe pożądanie. Jest jak rzecz, którą mogę posiąść kiedy zechcę, w końcu jest moja!
Zbliżałem się do punktu erotycznego, czując w podbrzuszu narastające ciśnienie, które za parę chwili wystrzeli w jej wnętrze. Będzie posiadała kawałek mnie w sobie i temu już się nie sprzeciwi. Ból wypisywał jej się coraz częściej na twarzy, uchwyciłem jej  długie włosy zaciągając do tyłu widząc wyraźniej mokre policzki wraz z grymasem. Nie mogłem przestać na nią patrzeć, ale uchwyciłem kunai puszczając włosy dziewczyny. Uchwyciłem jedną z jędrnych piersi  przez co pisnęła, sam się zbliżyłem do jej mokrego ciała.
Końcówkę sztyletu wbiłem w ciało dziewczyny blisko karku i owalnym gestem robiłem głęboką ranę. Przez połowę pleców biegł symbol mego klanu, a w środku wypisałem napis by zapamiętała swoje poczynania.


Należysz do mnie! – przeczytałem w myślach napis


Nie wyleczy wszystkiego, oj nie, blizny pozostaną na zawsze! Będzie oszpecona i nikt jej nie pomoże. Nikt nie zdoła uratować dziewczyny od swoich myśli, i wyleczenia owego symbolu, który będzie jej przypominał, że jest moja.


Teraz będziesz zawsze o mnie myśleć – pomyślałem – I wiedzieć kogo jesteś.


Próbowała zdusić krzyk wtulając się w poduszkę, ale to było na nic.  Głośny krzyk rozniósł się po pomieszczeniu, gdy w jej ciele rozlały się ciepłe soki. Wyszedłem z jej mokrego wnętrza śmiejąc się. Z ciała uleciała moja własność. Przejechałem palcami po miejscu, gdzie wyleciał męski orgazm. Uchwyciłem jej włosy przyciągając do siebie zapłakaną twarz dziewczyny. W buzie włożyłam dwa palce, a ona wyczuła ciepłą lepką ciecz. Otworzyła szerzej oczy.
-Połknij. – zamknąłem jej usta by nie wypluła. Zrobiła jak kazałem. – Grzeczna dziewczynka. – popchnąłem ją na poduszkę widząc jak ciężko oddycha, a z drobnego  ciała nadal wypływały nasze zmieszana rozkosz. Leżała bezwładnie patrząc jak się ubieram, a policzki miała czerwone od nadmiaru łez. 
-I tak nie należę do ciebie – powiedziała przez co znów mnie rozjuszyła. Uchwyciłem brutalnie jej ramię ciągnąc. Ledwie szła, ale doszła do lustra przez co odwróciłem ją plecami, aby miała widok na rany jakie zrobiłem. Obróciłem jej głowę w bok by dostrzegła co ma na plecach. Po policzkach spłynęło więcej łez, więc puściłem ją przez co upadła z hukiem na podłogę przede mną.
-Jeśli sama w to uwierzysz, to ja też. – powiedziałem na temat jej słów, dając jej do zrozumienia, że będzie widziała wszystko codziennie, gdy będzie stała naga przed lustrem.
-Nie będę twoja, nigdy. – głos się jej łamał coraz bardziej za każdym słowem, który powiedziała. Łzy płynęły coraz bardziej, a dłoń przytrzymywała przy ustach by nic więcej nie powiedzieć?
-Kochanie, żyjesz iluzją i doskonale wiesz czyja jesteś. – rozpłakała się jeszcze bardziej przede mną. Dała potwierdzenie, że doskonale wiedziała o swojej przyszłości, przed którą już nie było ucieczki. Odwróciłem się napięcie odchodząc zakładając na siebie bluzkę z płaszczem znikając zostawiając ją samą, ale nie zamierzając spuszczać jej z oka.


Kochanie, twoje cierpienie dopiero się zaczęło. To nie koniec. – pomyślałem siadając na jednym z drzew obserwując dziewczynę z uwagą. 



~Kimi-san~




1 komentarz:

  1. Psyho Itacz. Takiego czegos jeszcze nie czytałam. Szkoda ze nie ma jego glebszych rozkmin dlaczego sie tak znęca. Wiesz pyhologia muzgu..

    OdpowiedzUsuń