Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Dwunasty





Siedziałem przy dziewczynie wpatrując się w jej niespokojną twarz, która wyrażała ból. Czuła moją obecność obok siebie, prawda? Byłem tego pewny, że wie o naszej bliskości w tej chwili. Byliśmy sami i dręczyły ją większe koszmary niż przedtem? To było to czego oczekiwałem od jej ciała i psychiki, aby reagowała tylko i wyłącznie na mnie.
Uchwyciłam cieniutkie ramiączko zjeżdżając na dół dotykając wolno obojczyka przez co zadrżała z przerażenia, usatysfakcjonował mnie jej drgający gest. Chciałem oglądać go bez przerwy na jej ustach, skórze, a także w szmaragdowych oczach. Nachyliłem się nad nią drażniąc skórę oddechem przez co poruszyła się niecierpliwie. Odchyliłem się od niej głaszcząc delikatnie włosy przez co była jeszcze bardziej niespokojna. Kaskada włosów opadła na policzki dając więcej uroku niż parę chwil temu.
Wyczułem blisko siebie chakre Sasuke.
-Witaj, braciszku. – powiedziałem nie patrząc na niego tylko bawiąc się włosami dziewczyny. – Ile to czasu minęło, gdy ostatni raz się widzieliśmy? Chyba, gdy przyszedłem po twojego przyjaciela. Miałem nadzieję, że dalej będziesz mnie szukał, a ty wróciłeś do wioski by pierw odbudować klan. – spojrzałem w końcu na niego opierając się o siedzenie zauważając jak wokół jego ręki błyszczy błyskawica – Nie radzę tego robić. – patrzał na mnie z wściekłością w oczach. – W końcu co byś zrobił jakby twojej ukochanej coś się stało?
-Wynoś się stąd i od niej. Nie wiem jak tu wszedłeś, ale wynoś się. – mówił z zaciśniętymi zębami wpatrując we mnie. Mierzyliśmy się spojrzeniami, a  w naszych oczach  zabłysł szkarłat. – Nie masz prawa z nią być, skrzywdziłeś ją.
-Tak? Wielkie mi rzeczy, wszystkich krzywdzę braciszku. Tak samo jak dzisiaj blondynkę, która nie potrafi trzymać języka za zębami. A twoja przyjaciółeczka z drużyny jest warta mojej uwagi, możesz mi wierzyć. – chciał podejść, ale w jego stronę wyciągnąłem miecz mierząc w niego. – nawet się nie waż podejść. Wiem co planujesz zrobić, czytam ci w myślach. Nie weźmiesz jej, ani w tym momencie mnie nie zabijesz.
-Wyjdź stąd.
-Po tylu latach mnie wyganiasz, chociaż to nie twój dom? Nie ładnie, a jestem tutaj często mile widziany. Każda noc czy dzień, mogę tu być kiedy zapragnę. Nie rób głupstw, braciszku, bo to może nie skończyć się dobrze dla dziewczyny. Znasz mnie… - mówiłem do niego przez co był coraz bardziej bezradny – Skoro już się spotkaliśmy to możemy sobie choć trochę o tej delikatnej istotce porozmawiać. Wiele o niej nie wiesz, prawda? Ojciec nigdy nic nie chciał ci powiedzieć, bo byłeś zbyt młody jak na lata młodzieńcze.
-O czym mówisz? – westchnąłem przypatrując się dziewczynie z zainteresowaniem. – Co takiego miałby mi powiedzieć ojciec, co było dla mnie ważne?
-Dla ciebie? Dla całego klanu, ale wszyscy o tym wiedzieli, tylko pojedyncze osoby nie musiały wiedzieć co i jak. – dotknąłem jej policzka błądząc w dół po bliźnie. Sasuke się ruszył, ale naparłem mieczem na jego klatkę – Nie rób tego, nie podchodź bliżej, nic jej nie zrobię, na razie. –nasze oczy się spotkały, gdy wolno przetarłem po jego piersi robiąc lekką ranę, z której wydobyła się rdzawa ciecz. – Wysłuchaj mnie co mam do powiedzenia, bo będziesz zszokowany. Raczej nie powinno być ważne teraz, że dotykam jej ciała.  
-O co ci w takim razie chodzi? – zapytał z nieukrywaną złością.
-Braciszku, trochę spokojniej, mamy czas. Ona tak szybko się nie obudzi, chce trochę pospać, bo ostatnio nie sypia zbyt dobrze przez koszmary, które nachodzą ją w każdą noc. Boi się coraz bardziej ciemności, co po woli niszczy jej życie, ale ty już chyba to wiesz.
-Po co to robisz? Ona nie jest dla ciebie  ważna, wiec dlaczego zrobiłeś z niej swojego króliczka doświadczalnego? – zapytał – Nie jest ci do niczego potrzebna, a trzymasz ją przy życiu. – oparłem nogę o kant łóżka huśtając się lekko na krześle. Przymknąłem powieki słysząc poruszenie się brata, przez co machnąłem ręką słysząc cichy jęk.
-Miałeś się nie ruszać. Czy jesteś taki głupi? Podejdź bliżej, a wbiję w ciebie katanę bez zastanowienia, a może lepiej w nią? – zapytałem patrząc na dziewczynę, która obróciła się na bok w moją stronę. – Pytasz się po co to robię? Odpowiedź jest prosta, ona mnie się boi, a ten strach, który widzę jest dla mnie ukojeniem. Chcę tego więcej, aż nie wytrzyma psychicznie…
-Jesteś nienormalny, bracie. – powiedział do mnie przez co uśmiechnąłem się. -Sakura nie jest silna. Zostaw ją w spokoju, bo w końcu posunie się do najgorszego, a jak to zrobi przysięgam, że cię poćwiartuję. – powiedział do mnie ze złością, która była wypisana na twarzy.
-Silna czy też nie? Co za różnica? Chcę tylko widzieć strach i rozpacz malowane w jej pięknej twarzyczce. To w niej lubię, gdy jej ciało zostaje sparaliżowane przez moje ciało, a wtedy nie ma żadnej ucieczki. Te łzy, które widzę są dla mnie zabawą, ona jest zabawką. – zrobił agresywny krok, przez co wbiłem w jego ramię, nad obojczykiem miecz. – Mówiłem, nie ruszaj się, nie żartuję. W tej chwili nic nie powinieneś robić braciszku, twoja słodka ukochana jest w moim władaniu. – wyciągnąłem miecz, a bruzda rdzawej cieczy pochlapała mój policzek z skrawkom ubrania. – Wyglądasz na bezradnego braciszku. Czyżby tak bardzo ci na jej zależało? Dlatego tutaj jesteś i przyszedłeś ją zobaczyć?
-To twoja wina co sobie zrobiła na twarzy? – zapytał.
-Cóż, zrobiła to dla mnie by się pozbyć towarzystwa w jakim się znalazła, ale cóż pomyliła się. Nie jestem jak inni faceci, wtedy zapragnąłem  mieć ją, gdy to zrobiła. Uwierz mi, jej zapłakana twarz jest dla mnie czymś co nie potrafię opisać. Żadna ofiara nie podarowała mi takiego zadowolenia co ona, dlatego to co robie będę robił.
-Ty sukin... – wbiłem w drugie miejsce broń.
-Zważaj na słowa. – wyciągnąłem miecz wolno. – Może wrócimy do tematu twojej ukochanej, niż mówieniu o tym dlaczego robię jej krzywdę? – zapytałem retorycznie – nasz ojciec, jak wiesz był głową klanu, miał zbyt wiele na głowie, a była kiedyś dziewczynka, którą wszyscy wytykali. Masz ja oto tutaj przed sobą, bracie. Sakura Haruno, tak naprawdę nazywa się Uchiha. – w jego oczach dostrzegłem zdziwienie. – jej matka była zwykłą kobietą, nie nosząca naszego nazwiska, a także dobrze urodzona nie było. Wyszła za jednego z naszych, z najpotężniejszym Sharinganem – drgnął – Zdradziła go z zwykłym chłopek, po czym urodziła dziewczynkę. Jej mąż pragnął zabić Sakure, ale nie potrafił. Zatrzymała go właśnie ta delikatność. Chciał wychować jak własną córeczkę, ale… - zatrzymałem się spoglądając na nią, a raczej na jej jędrniejszy biust, który unosił się za każdym razem.
-Ale?
-Czyżbyś był zaciekawiony? – zapytałem z uśmiechem -Dostała wyrok śmierci od naszego ojca, jej matka miała ją zabić, ale nie potrafiła. Nie mówiąc nic mężowi wyniosła ją w nocy poza mury klanu podrzucając jednej z rodzin bezdzietnych, ale jej „ojciec” się o tym dowiedział przez co dostał chwilowej furii. Jego żona mu wszystko wytłumaczyła i sama poprosiła, aby ją zabił bo i tak zginie. Nie zrobił tego, w końcu Rada naszego klanu wezwała go, aby to on dokończył zadanie swojej żony, która była za słaba by to zrobić. – mówiłem patrząc nadal na twarz dziewczyny. – Nie uczynił tego, poszedł do dziewczynki, która nie wiedziała kim jest. Porwał ją rodzinie, ale przed tym zabijając żonę, oddał Sakurze swoje oczy i wszystkie techniki jakie znał. Teraz to ona posiada najsilniejszy Sharingan z nas oby dwóch.
-To nie jest możliwe, wtedy my jesteśmy…
-Słuchałeś mnie czy nie za bardzo? Ona nie jest naszą krewną, nosi tylko nasze nazwisko. Ona i matka nie pochodziły z rodziny Uchiha, ale jej „ojciec” narzucił na nią naszą oczną technikę, która musi nauczyć się kontrolować.  Została przy życiu, bo ojciec nie dostał tego co chciał. Oczy jej nie prawdziwego ojca były dla każdego skarbem i wszyscy chcieli je posiąść, a teraz ona posiada tą moc. Wszystkie plany legły w gruzach wiedząc, że posiada w sobie wysokiej klasy barierę.
Nie spojrzałem na brata tylko w Sakure, której twarz wyglądała na niespokojną. Dotknąłem jej policzka, ale jeszcze bardziej się zaniepokoiła, wiedziała po dotyku, że jestem blisko niej.
-Lecz… - spojrzałem na niego z szatańskim uśmiechem – bariera została przełamana.
-Jak mogła zostać przełamana? W jaki sposób?
-Intymnie. – drgnął – Przełamałem  barierę uaktywniając jej dostęp do Sharingana, z pewnością widziałeś go podczas waszej kłótni. Teraz mam dostęp do niej przez co raczej musicie uważać. To dzięki mnie aktywowała swoją moc, a dzięki temu jestem z nią połączony nie tylko emocjami, braciszku, ale i myślami. Tyle, że ona nie jest tego świadoma. – wstałem podchodząc do niego chowając katanę do pochwy. Stanąłem blisko niego. – I jeszcze jedno…
Spojrzeliśmy w swoje oczy ukosem.
-Ona jest już moja. – odeszłam znikając, lecz ruszył z szybkim pędem za mną. Spojrzałem za siebie widząc, jak depcze mi po piętach. Przemierzaliśmy się szybko, próbował mnie złapać, ale gdy jego katana przebiła mnie na wylot ciało zamieniło się w krucze pióra. – jeszcze się spotkamy Sasuke, to może wtedy powalczymy. – zaśmiałem się na głos.
Otworzyłem powieki wpatrując się w pustą przestrzeń, tylko dało się usłyszeć szum wiatru bawiącego się końcówkami kruczych włosów.  W ciemnościach błyszczał Sharingan w oczach, widząc obraz śpiącej dziewczyny, która przewróciła się niespokojnie na następny bok.
-Biedactwo – zaśmiałem się sam do siebie.  
Nad nią znalazł się Sasuke wpatrując się w nią z nikłym uśmiechem. Nie miał na sobie ran po mieczu. Regenerował swoje ciało szybciej niż przeciętny ninja. Wślizgnął się jej do łóżka przytulając do siebie. Coś we mnie drgnęło, dotykał mojej własności, czego nie powinien robić.


Nikt nie dotyka mojej własności, nawet za pozwoleniem zerżnę wszystkich i wszystko kto jej dotknie – pomyślałem


Przymknąłem powieki widząc dwójkę śpiących młodych w jednym łóżku. Niedługo wszystko się zmieni, i nawet do siebie się nie odezwą. Byłem tego pewny, w końcu nie będzie chciała czuć męskiego dotyku z powodu mojego, który ją ranił zbyt bardzo!
W końcu zrozumie, że tylko ja jestem tym odpowiednim, który będzie wyrządzał jej „karę” za nieposłuszeństwo wobec siebie.  Nie pozwolę za żaden zły gest z jej strony.
Widziałem jak Sasuke coraz bardziej ją przytula, a twarz dziewczyny uspakaja się co naprawdę mi się nie podobało. On jedyny może uspokoić Sakure z emocjami, widocznie będę musiał przejść do drastycznych środków, gdy tylko z nią się spotkam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz