Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Szósty

Przysłuchiwałem się przez dłuższy czas rozmowy Sasuke i Sakury, która z nie wyjaśnionej przyczyny nie chciała mu powiedzieć, że jestem na górze. Rozumiałem ją, w końcu została by zdrajcą wioski za przytrzymywanie mordercy w własnym domu. Nie podobał mi się fakt, że tamten stary, tłusty dziad zdradził moją pozycję. Szkoda mi tego starucha, ale był i tak nic nie warty.
Głos brata był potężny i władczy, ale ona nie chciała przed nim ulec. Usłyszałem w sobie jej głos z obawą, że mnie znajdzie. Jego szybki chód był oznaką, że przepuściła braciszka. Wstałem wyskakując przez okno pobliskiego lasu, gdzie wpatrywałem się w ono dziewczyny. Okno głośno trzasnęło. Jego sylwetka ukazała się w  oknie, gdy uchwycił futrynę ściskając mocno ze złości.
Miał pewność, że znajdzie mnie w jej pokoju. Tylko skąd? Mógł sądzić całkiem inaczej, ona nigdy by nie zdradziła mojej pozycji bojąc się o siebie. Jest taka delikatna, można z nią zrobić co chciał. Nie mogę zaprzeczyć, że było mi źle bo naprawdę dogodziłem sobie, co w ogóle nie było możliwe. Zawsze się znęcałem, nad nią także zacznę bardziej to robić. Skoro jest moją nową ofiarą, która zazna co to jest prawdziwe życie w cierpieniu!
W oczach Sasuke dostrzegłem technikę naszego klanu. Uśmiechnąłem się dyskretnie wpatrując się w szkarłat oczu odczytując jak przeszukuje teren tak samo pokój dziewczyny. Mięśnia naprężył z wściekłości jaka w nim buzowała, uderzył głośno w ścianę. Usłyszałem zamykanie się drzwi, a po krótkiej chwili znalazłem się na powrót w jej skromnym pokoju wsłuchując się w dalszą rozmowę dwóch przyjaciół.
-Czysto – odpowiedział Sasuke. Położyłem się z powrotem na miejsce, w którym znajdowałem się przed przyjściem Sasuke.

Przeszkodził mi w „zabawie” – pomyślałem patrząc na sufit koloru świeżego śniegu.

Zasłoniłem oczy ręką przypominając sobie przestraszoną twarz Sakury, którą coraz częściej chciałem widywać. Dawała mi więcej radości niż nie jedna ofiara, którą mordowałem by cierpiała. Wolno, tak by słyszeć każdy krzyk, ale tutaj czuję całkiem coś innego. Strach, który ją przepełnia jest większy, gdy jestem blisko niej, a ona  próbuje choć trochę się sprzeciwić.
-Uważaj na siebie, on jest z pewnością nadal w wiosce, jak nie przyszedł teraz, zrobi to później. Rada wioski i Hokage sądzi, a raczej jest przekonana, że wkrótce cię odwiedzi, więc bądź ostrożna z kim idziesz w ciemne miejsca. – słyszałem braciszka przez co zaśmiałem się pod nosem.
-Nie jestem dzieckiem – jej zirytowany głos zabrzmiał w uszach. Zawsze słyszałem w jej ustach strach, a  teraz nagła zmiana. Nie boi się mojego głupiego braciszka, tylko mnie. Jestem bardziej ciekawy naszej bliskiej „znajomości”. – A co do twojego brata, to on mnie nie obchodzi, nie miał by potrzeby przychodzić. Powinieneś to wiedzieć, nie zainteresuje się mną nawet jakby chciał sobie ulżyć.

Właściwie, szybciej bym przyszedł do ciebie niż do innej. – pomyślałem nadal widząc przed oczami jej przestraszoną twarz, o której zacząłem myśleć.

Inne kobiety umywają się do niej, zabijałem wiele razy, ale nie miałem takiej satysfakcji jak w tym momencie, gdzie z nią „wariowałem” na swój głupi sposób. Gdy ją spotkałem myślałem, że ona nie zaspokoi mnie swoim nagłym strachem, a jest całkiem na odwrót. Chcę widzieć zielone oczy pełne łez i strachu przed moją osobą. W dodatku jesteś chodzi o seks, nie było żadnej kobiety, bo uciekały ode mnie jak najszybciej by nie być w moim okrutnym towarzystwie.
-Tego właśnie nie wiem, czy nie przyszedł by do ciebie. Ulżył sobie już raz, to drugi mu nie zaszkodzi. Z pewnością mu się podobało bo byłaś dziewicą, czyż nie? – wyczułem narastającą wściekłość dziewczyny– Był chociaż delikatny za pierwszym razem? – czekałem na jej odpowiedź.
-Bardzo. – skamieniałem słysząc wypowiedź dziewczyny. Czy naprawdę dla niej byłem delikatny? Kto to wie co ona sobie myśli, ale głos ani na chwilę jej nie zarżał.

Kłamie w żywe oczy. – pomyślałem.

Przysłuchiwałem się dalszej konwersacji młodych.
 -Skoro już sprawdziłeś co i jak czy byłbyś tak miły i wyszedł z mojego domu? Jestem zmęczona ciągłym myśleniem i gadaniem o twoim pieprzonym bracie. – uniosłem delikatnie rękę spoglądając w stolik nocny widząc zdjęcie drużyny siódmej z zbitą szybką. Uchwyciłem wpatrując się w Sasuke z zimnym wyrazem twarzy, a moja Ofiara była uśmiechnięta i pełna energii dla świata? Niedługo skończy się hasanie jak sarenka po polanie i zobaczy prawdziwe życie jakie jest naprawdę.
-Chcesz zrobić z siebie profesjonalną dziwkę? – odłożyłem fotografię na swoje miejsce słysząc słowa Sasuke, które dla dziewczyny nie były zbyt miłe. – Może mój braciszek przyjdzie i znowu zaciągnie ciebie do łóżka, w końcu będzie ci dobrze skoro zrobił to jeden raz, następny raz nie zaszkodzi.
-Sasuke… - słyszałem jej narastający głos gniewu. – Radzę ci wyjść z mojego domu jak najszybciej, bo inaczej nie ręczę za siebie. – wyczułem znajome uczucie przez co uniosłem się wpatrując w drzwi. Przymknąłem powieki, otwierając ponownie uaktywniając wyższy poziom Sharingana. Widziałem to co ona, każdy element. Sasuke stał jak kamień zdezorientowany wpatrując się w oczy dziewczyny, która nie zdawała sobie sprawy z tego co w tej chwili zrobiła. Zrobiła krok przez co brunet cofnął się o parę kroków. – Nie chcę widzieć jak przekraczasz ten próg, nie potrzebuję twojego towarzystwa skoro uważasz mnie za zdzirę idącą do łóżka z twoim braciszkiem. – wypchnęła go za drzwi – Nie pokazuj mi się na oczy przez jakiś czas. – zatrzasnęła drzwi wściekła czując kłucie w oczach, przez co cały obraz zniknął tak szybko jak się pojawił.

Szybko go uaktywniłaś. Oj, będzie ciekawie. Coraz ciekawiej. – zaśmiałem się szyderczo pod nosem oczekując, aż wróci w moje łapska, ale moje plany zepsuła zachciewajka dziewczyny.

Gorące źródła – usłyszałem zadowalającą myśl dziewczyny kładąc się z powrotem na łóżko.

Ona chyba myśli, że dam jej żyć w spokoju przez małą chwilę? Jest w błędzie, ode mnie się nie ucieknie. Będzie o mnie myśleć dwadzieścia cztery godziny na dobę, nie musi to być nic dobrego, ale jej myśli będą tylko i wyłącznie o mnie. Nie będzie potrafiła zapomnieć o tym co ją jeszcze może czekać w moich ostrych szponach władzy.
Uniosłem się wędrując dyskretnie za dziewczyną, gdzie się udała.






Idąc przez wioskę miałam spuszczoną głowę by nie wpatrywać się w każdego z osobna, lecz gdy podniosłam wszyscy odwracali spojrzenia. Ci odważni wpatrywali się tylko w plecy, gdy nie mierzyłam ich wzrokiem, a ci drudzy w ogóle nie chcieli spojrzeć. Byłam dla nich w jakiś sposób odrazą, którą powinno się zlikwidować.
Moje ciało zostało zbesztane, a Sasuke uważa mnie za dziwkę, która powinna jeszcze raz się oddać w ramiona jego braciszka. Nie chce nawet myśleć co może się zdarzyć, gdy będę znów blisko niego. Nie mam ochoty czuć jego intymnego organu w sobie, który nie powstrzymuje się od niczego. Zajmuje się swoją „robótką” by zniszczyć mnie całkowicie, abym nie potrafiła normalnie funkcjonować.
Stanęłam przed budynkiem, gdzie znajdowały się gorące źródła. Kobiety, które wyszły wpatrywały się we mnie perfidnie jakby chciały mnie wygoić z publicznego miejsca samym spojrzeniem. Odsunęłam drzwi zamykając za sobą.  Personel spojrzał na mnie, ale wrócił do pracy, gdy pogoniła ich  starsza kobieta z kręconymi małymi siwymi loczkami. Niebieskie oczy wpatrywały się we mnie ze zrozumieniem i lekkim uśmiechem by mnie pocieszyć. Na twarzy miała drobne zmarszczki, które i tak dodawały jej uroku.
-Moja mała Sakura. – powiedziała kobieta z lekkim uśmiechem na ustach chwytając dłoń dziewczyny, gdy była na ladzie. – przyszłaś odpocząć, słyszałam co mówi wioska. Nie przejmuj się gadaniem ludzi, nie wiedzą co się stało, ale ja wierzę tylko tobie. Dam ci coś specjalnego. – podała mi kluczyk i dostrzegłam numer, który był tylko dla ludzi pragnących spokoju, gdzie trzeba było zapomnieć. Chociaż spróbować zapomnieć o grzechach jakie robiło się w przeszłości.
-Pani Sakaguchi…
-Bez gadania, idź. – odeszłam w stronę, gdzie znajdowało się jedno z ciepłych źródeł, w którym mogłam odpocząć.
Otwierając drzwi i zamykając za sobą myślałam nad wszystkim co się zdarzyło, ale przez krótki czas wszystko kręci się wokół brata Sasuke. Nic oprócz niego się nie dzieje, w dodatku dzisiaj był w moim domu co nie wróżyło nic dobrego. To nie koniec naszej przygodny na dzisiaj, z pewnością znów się pojawi przez co będę miała koszmary.
Rozebrałam z siebie ubrania biorąc długi biały, puchowaty ręcznik wychodząc. Dostrzegłam większe oczko, a wokół kamienie, które zabezpieczały przez gruntem, aby nic do wody nie wpadło. Wokół w kształcie kwadratu były z trzech stron płoty z drewna, ale dało się usłyszeć głosy osób znajdujące się w innych źródłach. Wolno weszłam do wody siadając na jednym z kamieni czując przyjemne ciepło okalające moje delikatne ciało. Przymknęłam powieki rozkoszując się chwilą, która mogła trwać krócej niż myślałam. Z sąsiednich gorących źródeł usłyszałam dźwięk głosu moich przyjaciółek. Rozmawiały głośno, że nikt nie mógł ich nie usłyszeć.
Westchnęłam.
-Tak łatwo przede mną nie uciekniesz, musisz to wiedzieć. – zdrętwiałam słysząc męki baryton.


Chwila wolności pękła jak bańka mydlana – pomyślałam.


Dlaczego muszę tak bardzo być więźniem najgorszego mordercy z Konoha? Nie jestem wyjątkową kobietą, jestem płaczliwa, delikatna i mało wytrzymała na ból psychiczny. Dlaczego mi to robi skoro już się przekonał o tych słabościach? Czy chce jeszcze bardziej zniszczyć moje dotychczasowe życie? Niech przestanie robić sobie ze mnie zabawę i zacznie być taki jak wcześniej. Choć… czy czasami on nie jest właśnie taki? Znęca się psychicznie i fizycznie nad swoją ofiarą?
Moje ciało czuło jego oddech i ciepło zbyt blisko bojąc się, że zaraz wejdzie i zrobi to co w szpitalu. Zacisnęłam dłonie na kolanach nie przejmując się, że może zobaczyć nagie ciało z licznymi ranami i bliznami. Choć sądzę, że już znał niektóre miejsca. Byłam jedną z wielu, która nie potrafi się dobrze bronić i dlatego uwielbiał się nade mną znęcać.  
Usłyszałam szuranie, gdy mężczyzna wstał. Obróciłam się patrząc przez ramie przestraszona co zamierza zrobić. Czułam dziwne mrowienie w gałkach ocznych. Jego spojrzenie było wbite w moje oczy, a w spojówkach dostrzegłam lekkie zdziwienie? Chyba się przewidziałam, on nigdy by się niczym nie zdziwił. Niech sobie stąd idzie, nie chcę dłużej widzieć jego osoby blisko siebie.
Spojrzałam na swoje ręce przypominając sobie splatane dłonie mężczyzny złączonymi z moimi. Pasowały w tym incydencie idealnie, ale teraz nie chce czuć męskiego dotyku. Nigdy więcej, dlatego muszę uciekać od Niego jak najdalej by nie mógł dosięgnąć mnie nawet szkarłatnym wzrokiem.
-Proszę cię, idź stąd – powiedziałam szybko, lecz cicho. – Chcę zostać s-sama.
-Nie – krótka i zwięzła odpowiedź. Nie rozumiałam tego mężczyzny przez co musiałam cierpieć dwa razy mocniej, ale wiedziałam, że niedługo uwolnię się od natarczywego spojrzenia, dotyku i pobytu przy mnie.
-A słyszeliście Haruno! – spojrzałam w bok słysząc głos byłej przyjaciółki z dzieciństwa. – Robi z siebie pośmiewisko! Jak to możliwe, że jako jedyna przeżyła całą masakrę skoro mógł ją zabić tak samo jak pozostałych? To tylko głupia historyjka wymyślona przez nią. – wsłuchiwałam się w słowa Ino, blondynki o niebieskich oczach, która myślała, że jest od wszystkich lepsza. Brunet znalazł się bliżej mnie nie interesując się co mówi blondynka, lecz spojrzał na mnie przez co zacisnęłam dłonie. – a w dodatku  z pewnością uprawiała seks z Uchiha! – drgnęłam. Zawsze robiła mi na złość, ale chyba już przegięła, w dodatku, że on jest ze mną i wszystkiego słucha. -  a może więcej niż raz się puszczała.  
-Ino przeginasz. – powiedziała Hinata.
-Oj daj spokój, ona nawet tego nie słyszy. W dodatku taka może być prawda, może pracuje dla niego, i przy okazji puszcza się z nim przez cały czas. – przełknęłam gulę stojącą w gardle spoglądając na Itachiego, a w jego oczach czaił się mroczny Sharingan.  Ruszył, a ja nie z wiadomej przyczyny uchwyciłam go za rękę, aby nie wykonał kolejnego kroku. Czerwone tęczówki spojrzały na mnie z wyższością. Ból w policzku był tak duży, że puściłam jego dłoń, gdy zniknął z widzenia.
Wiedziałam co się szykowało dla mojej przyjaciółki z dzieciństwa. Nie zamierzał słuchać jej głupich żartów, chyba nie chciał zabić jej w publicznym miejscu.


Proszę tylko jej nie zabijaj – pomyślałam zawzięcie słysząc krzyk z drugiej strony.


Podkuliłam do siebie nogi opatulając ramiona dłońmi by nie słyszeć tego co zrobi. Nagły huk doszedł do moich uszu i jęk kobiety. Nie wiem co się dokładnie działo, ale cisza była dla mnie złym znakiem. Niepokój wzrastał z każdą miniona sekundą, gdy nikt się nie odzywał.
-Nie, nie jesteś tego warta, - usłyszałam po ciszy – zbyt mało dla mnie znaczysz. – usłyszałam głośny krzyk wydobywający się z gardła Ino. Co jej zrobił? Czyżby znęcanie się nad jej ciałem cieszyło go tak samo jak nad moim? Zacisnęłam mocniej dłonie na ramionach chcąc o tym już nie myśleć.
Przy sobie dostrzegłam męskie nogi, a jego ręka chciała mnie dotknąć, ale podbiłam ją oddalając się od niego. Nie powiem, że się nie trzęsłam, bo ciarki i dreszcze przechodziły po całym ciele.
-N-Nie dotykaj mnie. – powiedziałam drżącym głosem wpatrując się w niego przerażona. Ciemne oczy z dłoni przeszły na mnie z lekką irytacją mieszaną z złością do mojej osoby. Nie powinnam tego robić, ale nie chce by mnie więcej dotykał. – Po co to zrobiłeś? – zapytałam go nie lustrując go spojrzeniem. –Nie powinieneś się w ogóle jej pokazywać. Przez ciebie wioska, a co najgorsze Rada zjawi się u mnie i będę miała problemy. – powiedziałam  z łzami w oczach.


Do cholery chcę żyć normalnie – pomyślałam.


Wpadłam na przeciwległe kamienie opierając się o nie. Miałam już dosyć wszystkich emocji targających moje ciało i działające w jakiś sposób na bruneta. Poczułam z tyłu lekki wiaterek? Spojrzałam się przez ramię widząc jego osobę za sobą. Jego oczy lśniły szkarłatem przez co serce zadrżało bijąc dziesięć razy szybciej.
-Przestań do mnie przychodzić, mam już tego dosyć. – wypowiedziałam cicho, ale wiedziałam, że usłyszał. Patrzałam na niego z uwagą, a  jego usta wygięły się lekko i zaczął się śmiać prosto w moją twarz jakbym powiedziała śmieszny kawał.
Wstał i odszedł znikając po paru chwilach w kłębie szarawej chmury.
Dlaczego zachowuje się tak jakbym miała być przy nim przez cały czas? Nie chcę więcej widzieć jego chorej osoby, ale po tym śmiechu uznałam, że ma mnie za głupią!


On nie odejdzie. Nie zostawi mnie w spokoju. – pomyślałam zawzięcie zaciskując dłonie.


Teraz wiedziałam, że życie będzie cięższe niż sobie zdawałam sprawę. Odeszłam w stronę szatni by się przebrać i ruszyć do domu z obawom, że go tam znajdę. 

~Kimi-san~





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz