Słońce wzbiło się na horyzont
przebarwiając niebo kolorem jasnego różu. Jasne promienie docierały wolno do
obozu, w którym siedziała jedna z drużyn shinobi przygotowując się do drogi
powrotnej. Spożywaliśmy swój poranny posiłek w milczeniu, nikt nie miał siły,
aby odezwać się po skończonej misji w Wiosce Piasku.
Naruto wrócił parę tygodni temu z
naszym przyjacielem u boku. Wszyscy nie wiedzieli co powiedzieć, sądzili, że
już nigdy nie pojawi się w wiosce podążając za swoim bezlitosnym bratem. Nigdy
nie chciał o tym porozmawiać, ale wiem, że pragnie nadal swojej zemsty i na
pewno do niego wyruszy by skończyć z jego życiem. Nigdy nie wiadomo co może się
stać na naszych misjach, ostatnio bardzo często spotykaliśmy na drodze. Nasz
mistrz wolał, abyśmy omijali kłopotów przez jakiś czas, ale wiedziałam jak
tylko pojawi się jego brat nie posłucha rozkazu.
Sasuke;
jeden z Uchiha, który jeszcze żyje na tym świecie i nie chce mieć
niczego prócz zemsty. Żyje z nami i kochamy go jak brata, ale on na pierwszym miejscu ma brata, ale szanuje
naszą przyjaźń. Nie będzie chciał z niczego zrezygnować, już nas
o tym powiadomił. Wiemy, że któregoś dnia zniknie bez powiedzenia dokąd się
wybiera, lecz mnie już przy sobie nie zobaczy.
Oparłam głowę o drzewo, wpatrując się w
błękitne niebo spod korony zielonych liści.
W tamtych czasach, gdy wyznałam mu
miłość, powiedział zwykłe „dziękuję”, teraz nic by nie usłyszał. Żadnego wyznania
miłości, bo oni potrafią tylko ranić uczucia, nic więcej. Gdyby jego rodzina
żyła z pewnością miałby już kobietę swojego życia, ale nikt z nich nie żyje
oprócz brata. Dlatego sama nie pozwoliłabym wyjść swoim uczuciom na wierzch, to
już się skończyło.
Nikt nie będzie mógł dojść w głąb mego
serca, które zostało wiele razy zranione przez bruneta. Nadal jestem tak samo
delikatna co przed laty, ale postanowiłam, że zostanę samotniczką. W końcu tak
jest najlepiej, gdy nie chce się cierpieć na każdym kroku przez bliskość
drugiej osoby.
Westchnęłam cicho.
Ciepły, lekki wiatr pobawił się
końcówkami długich różowych włosów łaskocząc przy tym policzki. Gdybym mogła
zapomnieć o wszystkich krzywdach jakie spotkały mnie podczas jego nieobecności.
Jestem najsłabszą kunoichi w wiosce, i wszystko dobrze o tym wiedzą. Jedynie w
czym jestem najlepsza to medyczne jutsu, które pomaga innym w odnowieniu sił.
Zawsze ćwiczyłam z swoją mentorką, ale od jakiegoś czasu idę do miejsca, w
którym sama ćwiczę swoje medyczne techniki.
Wstałam biorąc pustą butelkę.
-Zaraz wrócę – powiadomiłam drużynę.
Idąc w dół przez wzgórze doszłam do
przestrzennego potoku, usłyszałam za sobą kroki, wiec obróciłam się, ale nikogo
nie dostrzegłam. Obserwowałam otoczenie z większym zainteresowaniem. Odwróciłam
się do potoku, gdy ukucnęłam na drugim brzegu zauważyłam znajomy płaszcz?
Uniosłam powieki dostrzegając tył
płaszcza, postura owej osoby wyglądała jak męska. Szerokie barki odznaczały się
na płaszczu bardzo wyraźnie, a kaptur zasłaniał jego wyrazistą twarz. Spojrzał
na mnie przez ramię, aż po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz mieszany z
bólem?
Dostrzegłam czerwień tęczówek, która
błysnęła szaleńczo w oczach. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja nie wiedziałam
co zrobić z faktem, że parę metrów ode mnie stoi morderca z przestępczej
organizacji. Dłoń lekko zaczęła zaciskać się na butelce wpatrując się w
mężczyznę, na którego ustach wystąpił szalony uśmiech.
-Sakura – usłyszałam z tyłu odwracając
głowę przez ramię widząc nadchodzącego Sasuke z zimnym wyrazem twarzy.
Popatrzałam w miejsce, gdzie stał tamten mężczyzna, ale nikogo nie zastałam
tylko drzewa.
Czyżbym
się przewidziała?
– pomyślałam patrząc nadal w przeciwległe miejsce.
Wstałam zakręcając korek od butelki
odwracając się do kruczowłosego chłopaka.
-Czy coś się stało, że przyszedłeś? –
zapytałam nie mogąc zrozumieć dlaczego cały czas myślałam o tamtym nieznajomym,
który pojawił się znikąd. W czarnych tęczówkach nadal wiało tajemniczością,
która raczej nigdy nie opadanie.
-Chcę z Tobą porozmawiać. – zdziwiłam się
patrząc na niego, gdy usiadł na kamień patrząc w niebo. – Mamy trochę czasu,
gdy wyruszymy do wioski, a z Toba też powinienem o tym porozmawiać. Naruto wie,
że nie zostaję w wiosce na stałe, muszę…
-Pomścić swój klan i zabić swojego
brata. – dokończyłam wpatrując się w niego. Uśmiechnęłam się delikatnie nie
mogąc przestać myśleć o przybyszu stojącym po drugiej stronie skraju lasu. –
Wiem o tym. Twój brat żyje i z pewnością niedługo będzie chciał byś do niego
przyszedł, bo w końcu pragnie abyś go nienawidził. Opuścisz nas i odejdziesz.
Nie musisz mi o tym mówić, od początku o tym wiedziałam.
Westchnęłam wpatrując się w niebo,
które od czasu do czasu przybarwiała biała chmurka.
-Chodźmy do nich, bo jeszcze po nas
przyjdą. – odeszłam w stronę obozowiska, gdzie siedział mistrz wraz z
blondynem. Obróciłam się za siebie patrząc na drugą stronę rzeki, gdzie wiało
pustkami. Nikogo nie było oprócz szumiących i wydających odgłos drzew.
Musiało
mi się przywidzieć.
– pomyślałam
Nie mogłam przestać myśleć o owej
osobie, która znajdowała się w zaroślach, tak jakby miałam ją spotkać. Czułam,
że to nie koniec tych tajemniczych spotkań, będzie jeszcze wiele, a ja będę
bezradna w stosunku do niego?
Dreszcz przeszedł po plecach jak wtedy,
gdy dostrzegłam jego czerwień oczu. A może był to…? Nie możliwe by tak blisko
się pojawił, a on by go nie wyczuł? Tylko czemu nie zaatakował? Mógł to zrobić,
ale z pewnością wiedział, że nie mam z nim szans, lub będę się bała zrobić
choćby mały krok.
Doszliśmy do obozu, gdy zawiał
silniejszy wiatr szarpiąc kaskady włosów. Odgarnęłam delikatnie wpatrując się w
blondyna, który uśmiechnął się szeroko z zadowoleniem. Musiałam zignorować
uczucie niepokoju towarzyszące z każdym gestem.
-W takim razie ruszajmy – powiedział nauczyciel
i bez żadnych sprzeciwów ruszyliśmy w swoją drogę, do Wioski Liścia, gdzie
będziemy zdawać raport o wykonanej misji Najwyższej.
~Kimi-san~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz