Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Ósmy




Leżałam w wannie rozkoszując się przyjemnym ciepłem okalające moje ciało. Wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie prosząc samą siebie, aby wszystko co się mnie toczyło zniknęło szybko jak się pojawiło. Ile jeszcze będę musiała o tym myśleć? Itachi zmusza mnie do seksu, chociaż tego nie chce i on jest tego świadomy. Moja twarz nie wygląda zawsze najlepiej, wypisany strach mówi o tym jak bardzo się boję.
W dłonie trzymałam lusterko próbując naprawić swoją oszpeconą twarz, ale to było na nic. Blizny pozostawione na twarzy zostaną już na całe życie przez co Tsunade dowie się co zrobiłam, a tak bardzo nie chciałam, aby widziała. Cóż zrobiłam sobie sama krzywdę myśląc, że odejdzie ode mnie tak jakby zrobił rozsądny facet.
On zrobił całkiem inaczej, był zadowolony z mojego postępowania, z krzywdy jaką sobie zrobiłam. Na dowód tego, że zostaje zgwałcił mnie kolejny raz. Potrzebuje kogoś kto mnie zrozumie jak się czuje, ale nikt nie zaznał tych czynów, które sprecyzował na mym ciele. Jakich jeszcze sztuczek użyje? Dosyć, że trzymam buzie na kłódkę by nikt nie dowiedział się o pobycie bruneta w moim domu, bo inaczej będę naprawdę zdrajcą wioski.
Puściłam lusterko i usłyszałam tłuczenie szkła zanurzając się cała w krystalicznej cieczy.


Siedem lat nieszczęścia – pomyślałam zanurzając się cała w letniej wodzie.


Patrzałam przez taflę wody na sufit. Dostrzegłam nachylającego się bruneta. Wstałam szybko, lecz nikogo nie dostrzegłam w pomieszczeniu. Mam zwidy, gdy chodzi o brata Sasuke. Przyciągnęłam do siebie nogi wpatrując się przed siebie w ten sam punkt co wcześniej.
Westchnęłam.
Tak bardzo pragnęłam zniknąć z świata i patrzeć z innej perspektywy, ale czy istnieje taka możliwość? Jeśli on znów się pojawi, czy istnieje możliwość, że znów zaciągnie mnie do łóżka. Sypialnia stanie się jedną z wielu miejsc, gdzie nie będę mogła normalnie zasnąć, myśląc, że się pojawi. W mojej głowie, za każdym razem będę widziała jak znęca się nade mną fizycznie. To będzie najgorszy ból jaki  musiałam przechodzić z każdą chwilą z brunetem.
Wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem wokół piersi stojąc przed lustrem wpatrując się w swoje odbicie. Wolno opuszkami palców przejechałam po wypuknięciach blizn, które oszpecały idealne ciało. Dotknęłam drugiej strony twarzy wpatrując się w zarysy po palcu, gdy dojechał do żuchwy spuściłam głowę, a po policzkach spłynęły gorzkie łzy.
-Sama się oszpeciłam, nie powinnam przez to płakać. Tak właśnie chciałam, by odszedł. Nadzieja matką głupich, co? – wyszłam z pomieszczenia nikogo nie zauważając. Odetchnęłam z ulgą. Czyżby już się nie pojawił? Tak bardzo tego pragnęłam, że nie myślałam o niczym innym jak jednym spokojnym dniu i nocy.
Stanęłam przy szafie wyciągając rzeczy, w które zamierzałam się ubrać. Bielizna plus lekka zwiewna zielona sukienka do kolon. Z pewnością dzisiaj nic się nie będzie działo, w końcu w przeciągu tych paru dni w szpitalu, Tsunade powiedziała o paru dniowym odpoczynku jak wyjdę.
Poczułam mocny wiatr we włosach i przytrzymałam ręcznik. Przestraszyłam się nie na żarty. Spojrzała na ową osobę, był to tylko krótkowłosy brunet, który odwrócił głowę. Przeniosłam spojrzenie na szafę.
-Mógłbyś wchodzić drzwiami.
-Przepraszam. – powiedział. – Tsunade chciała cię zobaczyć, więc przyjdź jak skończysz się ubierać. – westchnęłam. Zniknął za drzwiami balkonu przez co odetchnęłam z ulgą, że nie był to jego brat. Jeśli byłby to on z pewnością znów by mnie zaciągnął do łóżka, a wcale nie czułabym się dobrze. I tak dzisiaj  przez jego torturowanie dostałam nagłych bólów brzucha.
Uchwyciłam się za podbrzusze, które lekko kuło od tamtego czasu, ale przestawało, gdy leżałam w ciepłej wodzie. Nie powinnam się niczym przejmować, to nie miało by żadnego sensu. Jeśli to zrobię, on coraz bardziej będzie się zachwycał swoimi poczynaniami. Wiem tyle, że muszę być silna, ale przy nim wszystko  jest jak z galarety, a on manipuluje mną i ciałem.
Założyłam na siebie sukienkę, która podkreślała moją figurę i ruszyłam przed siebie do siedzimy Hokage, ale przez cały czas miałam spuszczoną głowę. Nie patrzyłam na ludzi, bo nie chciałam widzieć pogardy w oczach, a także obrzydzenia do mojej osoby, ale w końcu dowiedzą się co zrobiłam sobie w twarz. To ja pozostanę winna temu wszystkiemu co się wydarzyło parę dni temu i wczoraj wieczorem. W końcu wszystko nie jest taki łatwe jak się wydaje, prawda?
Stanęłam przed drzwiami gabinetu Szanownej Hokage. Odetchnęłam głęboko pukając cicho i wchodząc do jej gabinetu za pozwoleniem. Nie była sama, w pomieszczeniu znajdowała się cała moja drużyna, lecz na nią nie spojrzałam bojąc się ich reakcji.
-Sakura… - usłyszałam zadawalający ton mentorki – Jak się czujesz?
-Dobrze. – skłamałam zaciskując dłoń na sukience.


Wcale nie czuję się dobrze! Tylko skąd możesz to wiedzieć? – zapytałam siebie w myślach nie patrząc na nią.


Blondynka wstała podchodząc do okna z lekkim westchnięciem.
-Właściwie przysłałam cię tu z jednego powodu. Chodzi o twoja pracę w szpitalu. Ludzie z wioski nie są zadowoleni, abyś dalej leczyła ludzi. Dlatego nie będziesz pracować w szpitalu, chcę abyś też odpoczęła od tego co się wydarzyło. Wolałabym, abyś też na razie nie wychodziła poza granice wioski. – mówiła  - jak dobrze wiesz szukamy Itachiego, który…
-To nic nie da. – odezwałam się przerywając. W końcu spojrzałam na nią podenerwowana i lekko roztrzęsiona. W jej oczach widziałam przestraszenie, gdy na mnie spoglądała. – Szukacie go cały czas, ale to nic Wam nie da. On nie jest głupi. Nawet jak będzie blisko mnie jakiś ninja to i tak przemknie obok niezauważalny. Nie złapiecie go.  
-Sakura, robimy to dla twojego dobra. – mówiła Shizune.
-Może i tak, ale mówię wam, że to nic nie da. Może mnie jeszcze nie znalazł, a może nawet już był u mnie. Nie wiem, nie widziałam go w moim domu – kolejne kłamstwo – ale z pewnością przeszedł by wszystkie zabezpieczenia jakie by daliście. Po co On by miał się mną interesować? To nie ma najmniejszego sensu.
-On był tu prawda? Parę dni po tym jak spędziłaś w szpitalu był u ciebie? – zapytała. Odsunęłam się lekko o krok nie wiedząc co jej odpowiedzieć. Wszyscy wpatrywali się w nas jak zaczarowani. – tak myślałam. – szklankę ścisnęła w ręku. – Nie wiem czemu nam nie powiedziałaś, ale musiał ci czymś konkretnym zagrozić. Dlatego postanowiłam, że będzie pilnowała cię specjalna jednostka by więcej razy nie dotarł do ciebie. Będziesz pod stałą kontrolą i nikt się do ciebie nie przemknie.
-Nie może pani tego zrobić. On i tak to wszystko przejdzie, nawet jak pani da dwa oddziały załatwi ich. Czy pani wie do czego on jest zdolny? Raczej nie, ale już wolę być krzywdzona niż inny wokół mnie. Niech pani zostawi tak jak to jest i tak już więcej razy nie przyjdzie. – odwróciłam się napięcie.
-Nie, Sakuro przez niego zrobiłaś sobie krzywdę i dopadnę go chociaż miałabym…
-Nie potrzebuje litości i żalu. – warknęłam wchodząc jej w zdanie - Nie chcę, aby pani tak samo na mnie patrzyła jak inni. Z tym czuje się jeszcze gorzej, każdy jest miły i mówi „będzie dobrze”. Gówno prawda!! Nic nie będzie dobrze, czy pani chociaż wie jak to jest zostać zgwałcona dwa razy przez mordercę? – pytałam pomijając fakt, że zrobił to więcej razy niż raz czy dwa. – Nie wie pani, więc niech pani zostawi tą sprawę w spokoju, jak będzie chciał dostanie się wszędzie. – uchwyciłam drzwi wychodząc z głośnym hukiem.
Pobiegłam w stronę, gdzie mogłam w spokoju wszystko przemyśleć i nikt mnie by nie nachodził.




Wpatrywałem się przez długi czas w korony drzew, którymi bawił się wiatr. W sobie czułem narastające uczucia i słyszałem jej słowa wypowiedziane do Hokage. Irytacja, gniew, żal i smutek? Strach przed działaniem ma wielkie oczy. Zaczynam coraz bardziej przywiązywać się do torturowania dziewczyny, która za każdym razem, gdy ją dotknę nie może się ruszyć z czego mam satysfakcję. Jej ciało drży pod wpływem nawet lekkiego dotyku, a głos paraliżuje.
Zaśmiałem się pod nosem.


Uwielbiam cię taką. Jesteś moją ofiarą, której nikomu nie oddam! – pomyślałem wpatrując się nadal w koronę drzew.


Dostrzegłem wyraz twarzy Sakury po dzisiejszej „karze”. Zapłakana i poraniona, a bruzdy krwi spływały jej obficie. Nawet przez to byłem zadowolony z poczynań nastolatki. Oszpeciła się specjalnie dla mnie bym odszedł, a przez to nakręciłem się jeszcze bardziej chcąc z nią zostać. Chyba nie przemyślała swojego postępowania dwa razy, bo nie jestem jak reszta napalonych mężczyzn. Udowodniłem jej, że taki mały incydent nie robi na mnie wrażenia, raczej jeszcze bardziej zachęca.
Każda zapłakana smukła twarz jest dla mnie satysfakcją krzywdy dziewczyny o której nigdy nie zapomni. Nie zapomni o mnie kiedy robimy nieprzyzwoitą rzecz w jej łóżku. Każda noc będzie jej przypominać o incydentach w tym oto łóżku, gdzie będzie przelewała łzy. Przez same patrzenie dostrzeże obraz gwałtu, które nie są dla niej zbyt przyjemnym odczuciem.  
„Kara” zawsze będzie wykonana, gdy niegrzecznie się zachowa. A coś często jej się zdarza tak zachować, zaczyna po woli pyskować co nie za bardzo mi się podoba. Nie pozwolę by miała zbyt długi języczek, to ona powinna mnie się bać, i nie pozwolę jej mieć własnego zdania.
Usłyszałem trzask gałęzi spoglądając na osobę biegnącą lasem raniąca swoje ciało. Długie różowe włosy zafalowały odsłaniając twarz dziewczyny, gdzie znajdowały się blizny szpecące jej twarz. Po policzkach spływały łzy, które co jakiś czas ścierała.


Sakuro, masz ból wypisany na twarzy. Pokaż mi go więcej, chcę go widzieć. – zaśmiałem się patrząc na dziewczynę.


Potknęła się upadając na gałęzie raniąc sobie  nogi. Zacisnęła dłonie raniąc się przy okazji, ale nie obchodziło ją co dzieje się wokół. Patrzałem na nią z większą ciekawością niż przed paroma chwilami. Uniosła się wolno i odeszła na polanę opierając się bokiem o drzewo łkając. Zjechała w dół nie patrząc na to czy rani swoje ciało.
Dostrzegłem, że w reku trzyma sztylet wpatrując się w niego. Błysnął w promieniach słonecznych. Uniosła rękę przymykając powieki. Zamachnęła się by wbić sztylet prosto w serce, ale jej rękę zatrzymał mój braciszek. Wyrwał broń spoglądając na nią oburzony tym co zrobiła.
-Sakura, znowu to samo? – zapytał z rosnącą wściekłością – Aż tak bardzo chcesz się siebie pozbyć z tego świata? A  co z twoją przyszłością?
-Już dawno została przesądzona. – wyszeptała głośniej ściskając dłonie. Wpatrywałem się w dziewczynę z zadowoleniem. Ona sama nie potrafiłaby się zabić, byłem tego pewien.
-Nie prawda, możesz jeszcze to zmienić. Jesteś dorosła i całe życie przed Tobą, możesz zapomnieć o moim bracie. W końcu nie będzie przychodził, nie teraz, gdy będziesz pilnowana. Sam będę się tym zajmował.

Głupi jesteś braciszku, dostanę się wszędzie, nawet gdy będzie strzeżona. Dostanę się do ofiary, której będę niszczył coraz bardziej bezwartościowe życie, aż się załamie i zostanie moją marionetką. – pomyślałem wpatrując się w dwójkę młodych ludzi.

-Nie Sasuke. To się nie uda, mówiłam już, twój brat dostanie się wszędzie, gdzie będzie mógł. Nie spostrzeżesz się jak przemknie się niezauważony, nawet blisko ciebie. Chociaż to twój brat nie będziesz wiedział kiedy, a znajdzie się już w środku. – wsłuchiwałem się w jej słowa. Bardzo o tym wiedziała, że żadne straże na mnie nie podziałają, przemknę się niezauważony nawet blisko niej.
-Przestań ciągle myśleć, że się przemknie. – powiedział. Chciał ją dotknąć, ale podbiła jego rękę by jej nie dotykał. – Będę przy  tobie, wiec nie ma mowy, aby przeszedł.


Cierpisz tak bardzo, że nie chcesz, aby on cię dotknął, a twoje uczucia będą jeszcze gorsze niż dotychczas. Zadowolisz mnie jeszcze bardziej, gdyż oni nigdy nie dowiedzą się, że przychodzę do ciebie, jak mam na to ochotę. – pomyślałem – I co mu powiesz? – zapytałem.


Uchwycił ją za rękę i przyciągnął ją do siebie. Wpadła w jego objęcia próbując się wyrwać, ale trzymał ją mocno by się nie wyrwała. Popłakała się jeszcze bardziej czując jak ją ściska. Odpuściła sobie szarpaninę, a zamiast tego przytuliła się do niego zakrywając twarz w ramieniu.


Hm… Tak pogrywamy? – zapytałem w myślach przegryzając wargę z kciukiem wpatrując w nich. -O nie moja droga, on cie nie dostanie. Masz cierpieć na moich oczach. Nie chcę widzieć twojej zadowolonej twarzy, dzisiaj sobie pocierpisz dwa razy mocniej. Nie dotknie cię już nikt oprócz mnie!


-Sasuke. – powiedziała zaciskując swoje dłonie na plecach brata – Pomóż mi. Mam już dosyć, dosyć myślenia o Itachim. W dzień w dzień widzę tylko te sceny, gdzie mnie gwałci. Żadna noc nie jest dobrze przespana, albo w ogóle. Boję się, że gdy położę się spać zjawi się za chwilę obok mnie robiąc  to co wcześniej…
-Już dobrze. – głaskał ją po włosach. – Zaopiekuję się tobą jak należy. Nie przyjdzie do ciebie, obiecuję. Jak na razie do ciebie nie przyszedł, ale nie pozwolę by wkradł się jakimś sposobem do ciebie. Wszyscy będą ostrożnie pilnowali twojego domu, więc możesz spać spokojnie. – uniosłem się opierając o drzewo ręką patrząc na dziewczynę.
-Bądź tam.
-Będę, Sakura. Obiecuję. Nie opuszczę dzisiaj ciebie aż do rana, zgoda? Będę pilnował ciebie na zewnątrz, aby nikt się nie wkradł. Będziesz w końcu mogła spokojnie zasnąć. – dziewczyna uniosła głowę delikatnie.


Sakuro, twoja kara będzie jeszcze bardziej bolesna niż przedtem. Choć chciałem ci raz odpuścić, nie dajesz mi takiej możliwości. – pomyślałem patrząc na dziewczynę.


Drgnęła unosząc wyżej głowę i nasze oczy się spotkały. Zastygła w bezruchu wpatrując się we mnie przerażona całą sytuacją w jakiej się znalazła. Zacisnęła mocniej ręce na brunecie, a jej oczy były przepełnione strachem przede mną. Nie odrywała ode mnie wzroku przez co uśmiechnąłem się szaleńczo.
-Do zobaczenia. – wyszeptałem cicho. Wyczytała to  z moich ust przez co schowała głowę w ramieniu bruneta by już więcej mnie nie zobaczyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz