Leżałam
w wannie rozkoszując się przyjemnym ciepłem okalające moje ciało. Wpatrywałam
się w jeden punkt na ścianie prosząc samą siebie, aby wszystko co się mnie
toczyło zniknęło szybko jak się pojawiło. Ile jeszcze będę musiała o tym
myśleć? Itachi zmusza mnie do seksu, chociaż tego nie chce i on jest tego
świadomy. Moja twarz nie wygląda zawsze najlepiej, wypisany strach mówi o tym
jak bardzo się boję.
W
dłonie trzymałam lusterko próbując naprawić swoją oszpeconą twarz, ale to było
na nic. Blizny pozostawione na twarzy zostaną już na całe życie przez co
Tsunade dowie się co zrobiłam, a tak bardzo nie chciałam, aby widziała. Cóż
zrobiłam sobie sama krzywdę myśląc, że odejdzie ode mnie tak jakby zrobił
rozsądny facet.
On
zrobił całkiem inaczej, był zadowolony z mojego postępowania, z krzywdy jaką
sobie zrobiłam. Na dowód tego, że zostaje zgwałcił mnie kolejny raz. Potrzebuje
kogoś kto mnie zrozumie jak się czuje, ale nikt nie zaznał tych czynów, które
sprecyzował na mym ciele. Jakich jeszcze sztuczek użyje? Dosyć, że trzymam
buzie na kłódkę by nikt nie dowiedział się o pobycie bruneta w moim domu, bo
inaczej będę naprawdę zdrajcą wioski.
Puściłam
lusterko i usłyszałam tłuczenie szkła zanurzając się cała w krystalicznej
cieczy.
Siedem lat nieszczęścia –
pomyślałam zanurzając się cała w letniej wodzie.
Patrzałam
przez taflę wody na sufit. Dostrzegłam nachylającego się bruneta. Wstałam
szybko, lecz nikogo nie dostrzegłam w pomieszczeniu. Mam zwidy, gdy chodzi o
brata Sasuke. Przyciągnęłam do siebie nogi wpatrując się przed siebie w ten sam
punkt co wcześniej.
Westchnęłam.
Tak
bardzo pragnęłam zniknąć z świata i patrzeć z innej perspektywy, ale czy
istnieje taka możliwość? Jeśli on znów się pojawi, czy istnieje możliwość, że
znów zaciągnie mnie do łóżka. Sypialnia stanie się jedną z wielu miejsc, gdzie
nie będę mogła normalnie zasnąć, myśląc, że się pojawi. W mojej głowie, za
każdym razem będę widziała jak znęca się nade mną fizycznie. To będzie
najgorszy ból jaki musiałam przechodzić
z każdą chwilą z brunetem.
Wyszłam
z wanny owijając się ręcznikiem wokół piersi stojąc przed lustrem wpatrując się
w swoje odbicie. Wolno opuszkami palców przejechałam po wypuknięciach blizn,
które oszpecały idealne ciało. Dotknęłam drugiej strony twarzy wpatrując się w
zarysy po palcu, gdy dojechał do żuchwy spuściłam głowę, a po policzkach
spłynęły gorzkie łzy.
-Sama
się oszpeciłam, nie powinnam przez to płakać. Tak właśnie chciałam, by odszedł.
Nadzieja matką głupich, co? – wyszłam z pomieszczenia nikogo nie zauważając.
Odetchnęłam z ulgą. Czyżby już się nie pojawił? Tak bardzo tego pragnęłam, że
nie myślałam o niczym innym jak jednym spokojnym dniu i nocy.
Stanęłam
przy szafie wyciągając rzeczy, w które zamierzałam się ubrać. Bielizna plus
lekka zwiewna zielona sukienka do kolon. Z pewnością dzisiaj nic się nie będzie
działo, w końcu w przeciągu tych paru dni w szpitalu, Tsunade powiedziała o
paru dniowym odpoczynku jak wyjdę.
Poczułam
mocny wiatr we włosach i przytrzymałam ręcznik. Przestraszyłam się nie na
żarty. Spojrzała na ową osobę, był to tylko krótkowłosy brunet, który odwrócił
głowę. Przeniosłam spojrzenie na szafę.
-Mógłbyś
wchodzić drzwiami.
-Przepraszam.
– powiedział. – Tsunade chciała cię zobaczyć, więc przyjdź jak skończysz się
ubierać. – westchnęłam. Zniknął za drzwiami balkonu przez co odetchnęłam z
ulgą, że nie był to jego brat. Jeśli byłby to on z pewnością znów by mnie
zaciągnął do łóżka, a wcale nie czułabym się dobrze. I tak dzisiaj przez jego torturowanie dostałam nagłych
bólów brzucha.
Uchwyciłam
się za podbrzusze, które lekko kuło od tamtego czasu, ale przestawało, gdy
leżałam w ciepłej wodzie. Nie powinnam się niczym przejmować, to nie miało by
żadnego sensu. Jeśli to zrobię, on coraz bardziej będzie się zachwycał swoimi
poczynaniami. Wiem tyle, że muszę być silna, ale przy nim wszystko jest jak z galarety, a on manipuluje mną i
ciałem.
Założyłam
na siebie sukienkę, która podkreślała moją figurę i ruszyłam przed siebie do
siedzimy Hokage, ale przez cały czas miałam spuszczoną głowę. Nie patrzyłam na
ludzi, bo nie chciałam widzieć pogardy w oczach, a także obrzydzenia do mojej osoby,
ale w końcu dowiedzą się co zrobiłam sobie w twarz. To ja pozostanę winna temu
wszystkiemu co się wydarzyło parę dni temu i wczoraj wieczorem. W końcu
wszystko nie jest taki łatwe jak się wydaje, prawda?
Stanęłam
przed drzwiami gabinetu Szanownej Hokage. Odetchnęłam głęboko pukając cicho i
wchodząc do jej gabinetu za pozwoleniem. Nie była sama, w pomieszczeniu
znajdowała się cała moja drużyna, lecz na nią nie spojrzałam bojąc się ich
reakcji.
-Sakura…
- usłyszałam zadawalający ton mentorki – Jak się czujesz?
-Dobrze.
– skłamałam zaciskując dłoń na sukience.
Wcale nie czuję się dobrze! Tylko
skąd możesz to wiedzieć? – zapytałam siebie w myślach
nie patrząc na nią.
Blondynka
wstała podchodząc do okna z lekkim westchnięciem.
-Właściwie
przysłałam cię tu z jednego powodu. Chodzi o twoja pracę w szpitalu. Ludzie z
wioski nie są zadowoleni, abyś dalej leczyła ludzi. Dlatego nie będziesz
pracować w szpitalu, chcę abyś też odpoczęła od tego co się wydarzyło.
Wolałabym, abyś też na razie nie wychodziła poza granice wioski. – mówiła - jak dobrze wiesz szukamy Itachiego, który…
-To
nic nie da. – odezwałam się przerywając. W końcu spojrzałam na nią
podenerwowana i lekko roztrzęsiona. W jej oczach widziałam przestraszenie, gdy
na mnie spoglądała. – Szukacie go cały czas, ale to nic Wam nie da. On nie jest
głupi. Nawet jak będzie blisko mnie jakiś ninja to i tak przemknie obok
niezauważalny. Nie złapiecie go.
-Sakura,
robimy to dla twojego dobra. – mówiła Shizune.
-Może
i tak, ale mówię wam, że to nic nie da. Może mnie jeszcze nie znalazł, a może
nawet już był u mnie. Nie wiem, nie widziałam go w moim domu – kolejne kłamstwo
– ale z pewnością przeszedł by wszystkie zabezpieczenia jakie by daliście. Po
co On by miał się mną interesować? To nie ma najmniejszego sensu.
-On
był tu prawda? Parę dni po tym jak spędziłaś w szpitalu był u ciebie? –
zapytała. Odsunęłam się lekko o krok nie wiedząc co jej odpowiedzieć. Wszyscy
wpatrywali się w nas jak zaczarowani. – tak myślałam. – szklankę ścisnęła w
ręku. – Nie wiem czemu nam nie powiedziałaś, ale musiał ci czymś konkretnym
zagrozić. Dlatego postanowiłam, że będzie pilnowała cię specjalna jednostka by
więcej razy nie dotarł do ciebie. Będziesz pod stałą kontrolą i nikt się do
ciebie nie przemknie.
-Nie
może pani tego zrobić. On i tak to wszystko przejdzie, nawet jak pani da dwa
oddziały załatwi ich. Czy pani wie do czego on jest zdolny? Raczej nie, ale już
wolę być krzywdzona niż inny wokół mnie. Niech pani zostawi tak jak to jest i
tak już więcej razy nie przyjdzie. – odwróciłam się napięcie.
-Nie,
Sakuro przez niego zrobiłaś sobie krzywdę i dopadnę go chociaż miałabym…
-Nie
potrzebuje litości i żalu. – warknęłam wchodząc jej w zdanie - Nie chcę, aby
pani tak samo na mnie patrzyła jak inni. Z tym czuje się jeszcze gorzej, każdy
jest miły i mówi „będzie dobrze”.
Gówno prawda!! Nic nie będzie dobrze, czy pani chociaż wie jak to jest zostać
zgwałcona dwa razy przez mordercę? – pytałam pomijając fakt, że zrobił to
więcej razy niż raz czy dwa. – Nie wie pani, więc niech pani zostawi tą sprawę
w spokoju, jak będzie chciał dostanie się wszędzie. – uchwyciłam drzwi
wychodząc z głośnym hukiem.
Pobiegłam
w stronę, gdzie mogłam w spokoju wszystko przemyśleć i nikt mnie by nie
nachodził.
Wpatrywałem
się przez długi czas w korony drzew, którymi bawił się wiatr. W sobie czułem
narastające uczucia i słyszałem jej słowa wypowiedziane do Hokage. Irytacja,
gniew, żal i smutek? Strach przed działaniem ma wielkie oczy. Zaczynam coraz
bardziej przywiązywać się do torturowania dziewczyny, która za każdym razem,
gdy ją dotknę nie może się ruszyć z czego mam satysfakcję. Jej ciało drży pod
wpływem nawet lekkiego dotyku, a głos paraliżuje.
Zaśmiałem
się pod nosem.
Uwielbiam cię taką. Jesteś moją
ofiarą, której nikomu nie oddam! – pomyślałem
wpatrując się nadal w koronę drzew.
Dostrzegłem
wyraz twarzy Sakury po dzisiejszej „karze”. Zapłakana i poraniona, a bruzdy
krwi spływały jej obficie. Nawet przez to byłem zadowolony z poczynań
nastolatki. Oszpeciła się specjalnie dla mnie bym odszedł, a przez to nakręciłem
się jeszcze bardziej chcąc z nią zostać. Chyba nie przemyślała swojego
postępowania dwa razy, bo nie jestem jak reszta napalonych mężczyzn.
Udowodniłem jej, że taki mały incydent nie robi na mnie wrażenia, raczej
jeszcze bardziej zachęca.
Każda
zapłakana smukła twarz jest dla mnie satysfakcją krzywdy dziewczyny o której
nigdy nie zapomni. Nie zapomni o mnie kiedy robimy nieprzyzwoitą rzecz w jej
łóżku. Każda noc będzie jej przypominać o incydentach w tym oto łóżku, gdzie
będzie przelewała łzy. Przez same patrzenie dostrzeże obraz gwałtu, które nie
są dla niej zbyt przyjemnym odczuciem.
„Kara”
zawsze będzie wykonana, gdy niegrzecznie się zachowa. A coś często jej się
zdarza tak zachować, zaczyna po woli pyskować co nie za bardzo mi się podoba. Nie
pozwolę by miała zbyt długi języczek, to ona powinna mnie się bać, i nie
pozwolę jej mieć własnego zdania.
Usłyszałem
trzask gałęzi spoglądając na osobę biegnącą lasem raniąca swoje ciało. Długie
różowe włosy zafalowały odsłaniając twarz dziewczyny, gdzie znajdowały się
blizny szpecące jej twarz. Po policzkach spływały łzy, które co jakiś czas
ścierała.
Sakuro, masz ból wypisany na
twarzy. Pokaż mi go więcej, chcę go widzieć. – zaśmiałem
się patrząc na dziewczynę.
Potknęła
się upadając na gałęzie raniąc sobie
nogi. Zacisnęła dłonie raniąc się przy okazji, ale nie obchodziło ją co
dzieje się wokół. Patrzałem na nią z większą ciekawością niż przed paroma
chwilami. Uniosła się wolno i odeszła na polanę opierając się bokiem o drzewo
łkając. Zjechała w dół nie patrząc na to czy rani swoje ciało.
Dostrzegłem,
że w reku trzyma sztylet wpatrując się w niego. Błysnął w promieniach
słonecznych. Uniosła rękę przymykając powieki. Zamachnęła się by wbić sztylet
prosto w serce, ale jej rękę zatrzymał mój braciszek. Wyrwał broń spoglądając
na nią oburzony tym co zrobiła.
-Sakura,
znowu to samo? – zapytał z rosnącą wściekłością – Aż tak bardzo chcesz się siebie
pozbyć z tego świata? A co z twoją
przyszłością?
-Już
dawno została przesądzona. – wyszeptała głośniej ściskając dłonie. Wpatrywałem
się w dziewczynę z zadowoleniem. Ona sama nie potrafiłaby się zabić, byłem tego
pewien.
-Nie
prawda, możesz jeszcze to zmienić. Jesteś dorosła i całe życie przed Tobą,
możesz zapomnieć o moim bracie. W końcu nie będzie przychodził, nie teraz, gdy
będziesz pilnowana. Sam będę się tym zajmował.
Głupi jesteś braciszku, dostanę
się wszędzie, nawet gdy będzie strzeżona. Dostanę się do ofiary, której będę
niszczył coraz bardziej bezwartościowe życie, aż się załamie i zostanie moją
marionetką. – pomyślałem wpatrując się w dwójkę
młodych ludzi.
-Nie
Sasuke. To się nie uda, mówiłam już, twój brat dostanie się wszędzie, gdzie
będzie mógł. Nie spostrzeżesz się jak przemknie się niezauważony, nawet blisko
ciebie. Chociaż to twój brat nie będziesz wiedział kiedy, a znajdzie się już w
środku. – wsłuchiwałem się w jej słowa. Bardzo o tym wiedziała, że żadne straże
na mnie nie podziałają, przemknę się niezauważony nawet blisko niej.
-Przestań
ciągle myśleć, że się przemknie. – powiedział. Chciał ją dotknąć, ale podbiła
jego rękę by jej nie dotykał. – Będę przy
tobie, wiec nie ma mowy, aby przeszedł.
Cierpisz tak bardzo, że nie
chcesz, aby on cię dotknął, a twoje uczucia będą jeszcze gorsze niż dotychczas.
Zadowolisz mnie jeszcze bardziej, gdyż oni nigdy nie dowiedzą się, że
przychodzę do ciebie, jak mam na to ochotę. – pomyślałem
– I co mu powiesz? – zapytałem.
Uchwycił
ją za rękę i przyciągnął ją do siebie. Wpadła w jego objęcia próbując się
wyrwać, ale trzymał ją mocno by się nie wyrwała. Popłakała się jeszcze bardziej
czując jak ją ściska. Odpuściła sobie szarpaninę, a zamiast tego przytuliła się
do niego zakrywając twarz w ramieniu.
Hm… Tak pogrywamy?
– zapytałem w myślach przegryzając wargę z kciukiem wpatrując w nich. -O nie moja droga, on cie nie dostanie.
Masz cierpieć na moich oczach. Nie chcę widzieć twojej zadowolonej twarzy,
dzisiaj sobie pocierpisz dwa razy mocniej. Nie dotknie cię już nikt oprócz
mnie!
-Sasuke.
– powiedziała zaciskując swoje dłonie na plecach brata – Pomóż mi. Mam już
dosyć, dosyć myślenia o Itachim. W dzień w dzień widzę tylko te sceny, gdzie
mnie gwałci. Żadna noc nie jest dobrze przespana, albo w ogóle. Boję się, że
gdy położę się spać zjawi się za chwilę obok mnie robiąc to co wcześniej…
-Już
dobrze. – głaskał ją po włosach. – Zaopiekuję się tobą jak należy. Nie przyjdzie
do ciebie, obiecuję. Jak na razie do ciebie nie przyszedł, ale nie pozwolę by
wkradł się jakimś sposobem do ciebie. Wszyscy będą ostrożnie pilnowali twojego
domu, więc możesz spać spokojnie. – uniosłem się opierając o drzewo ręką
patrząc na dziewczynę.
-Bądź
tam.
-Będę,
Sakura. Obiecuję. Nie opuszczę dzisiaj ciebie aż do rana, zgoda? Będę pilnował
ciebie na zewnątrz, aby nikt się nie wkradł. Będziesz w końcu mogła spokojnie
zasnąć. – dziewczyna uniosła głowę delikatnie.
Sakuro, twoja kara będzie jeszcze
bardziej bolesna niż przedtem. Choć chciałem ci raz odpuścić, nie dajesz mi
takiej możliwości. – pomyślałem patrząc na dziewczynę.
Drgnęła
unosząc wyżej głowę i nasze oczy się spotkały. Zastygła w bezruchu wpatrując
się we mnie przerażona całą sytuacją w jakiej się znalazła. Zacisnęła mocniej
ręce na brunecie, a jej oczy były przepełnione strachem przede mną. Nie
odrywała ode mnie wzroku przez co uśmiechnąłem się szaleńczo.
-Do
zobaczenia. – wyszeptałem cicho. Wyczytała to
z moich ust przez co schowała głowę w ramieniu bruneta by już więcej
mnie nie zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz