Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Dziesiaty





Nie mogłam uwierzyć słowa Sasuke. Ino leży w ciężkim stanie w szpitalu, błagałam tylko, aby to nie był On. Po co miałby krzywdzić blondynkę, skoro sam powiedział, że jest dla niego mało ważna, ale… Czy czasami nie słyszał słów wypowiedzianych przez Ino? Jeśli tak się stało mógł pójść do niej i doprowadzić ją do krytycznego stanu w jakim się znalazła.
Obok mnie usiadł krótkowłosy brunet, który chciał mnie dotknąć, ale od razu wstałam chodząc zdenerwowana w jedną stronę i drugą. Wpatrywał się we mnie z uwagą.
-Idź do niej. – powiedziałam zatrzymując się i spojrzałam na niego – Sasuke, jeśli Ino została zaatakowana przez niego, on ją będzie chciał wykończyć. Nie zostawi tego tak po prostu. Wiem, że lubi patrzyć na cierpienie ludzi, na moje lubi. Więc… - patrzał na mnie.
-Rozumiem twój niepokój, ale mam z tobą zostać by nie zjawił się blisko ciebie. Przy Ino są inni, wiec nie będzie problemu. – szperał po kieszeni – ale Ino trzymała w ręku obrączkę. – wyciągnął pokazując mi – Czy wiesz kogo to obrączka? – zapytał. Patrzałam na nią dokładnie. Dopadłam się do swojej pozytywki, w której powinna znajdować się obrączka, którą dostałam od matki na osiemnaste urodziny.  
-Moja. – powiedziałam spuszczając głowę. Usiadłam na fotelu obitym w  ciemną skórę przy kominku. Dostrzegłam, że patrzy na mnie zdezorientowany. Chciał coś powiedzieć, lecz wstał podchodząc do mnie kucając. Ujął moją dłoń wręczając złotą obrączkę z wygwrawenymi liczbami daty śluby.
-Byłaś zaręczona?
-Nie, to jest mojej matki. Oddała mi swoją obrączkę na osiemnaste urodziny. Powiedziała, że przyda mi się, gdy będę chciała o niej pomyśleć. Dlatego miałam ją zawsze schowaną w pozytywce, ale…
-On tu był, prawda? Dlatego była w rękach Ino? Mój brat był przed zabójstwem u ciebie szukając czegoś ważnego dla ciebie?
-Nie wiem, ale jeśli była tam obrączka to z pewnością jest prawda. – powiedziałam do niego.  Nie chciałam jeszcze powiedzieć, że nie był tu tylko po obrączkę, a  może tylko? Nie wiedziałam! On jest bardzo nieprzewidywalny.
-Chyba lepiej będzie jak cię na jakiś czas samą zostawię. Musisz odpocząć. – powiedział wstając i odszedł obracając się jeszcze przez ramię. Przyciągnęłam do siebie nogi wpatrując się w obrączkę. Miałam dziwne przeczucia, że ona jest jakimś źródłem informacji na mój temat. Na temat, który nigdy nie był tematem rozmów w naszej rodzinie.
Drzwi lekko zaskrzypiały i spojrzałam na osobę wchodzącą do pomieszczenia, którym okazała się moja bliska ciotka lekko uśmiechając się. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę co mam na twarzy i  podbiegła do mnie chwytając delikatnie policzki.
-Sakura, co ci się stało? Kto to zrobił?  Czy to może…
-Nie, ja sama sobie to zrobiłam, nie pytaj proszę o przyczynę, bo to trudne do wyjaśnienia. – ukucnęła przede mną wpatrując się w twarz, po której spłynęły łzy. Przetarła kciukiem bym zrozumiała, że mam jeszcze ją i mogę wszystko powiedzieć. Była w błędzie, ponieważ gdyby dowiedziała się o Itachim odwróciłaby się ode mnie szybciej niż to możliwe. – Co tu robisz?
-Przyszłam cię odwiedzić. Nie mogłam przyjść do szpitala, przez co mi przykro, ale teraz mogę być z  tobą ile chcesz. – spojrzała na moją dłoń, gdzie miałam obrączkę. W jej oczach dostrzegłam lekkie zdziwienie widząc przedmiot. To zwykła obrączka, więc czemu tak reaguje? – Sakuro..
-Tak?
-Powiedz mi, skąd wzięłaś obrączkę twojej matki? – zapytała chwytając go i spoglądając na datę ślubu wyrytą na wewnętrznej części. – Nie sądziłam, że będziesz ją miała. Myślałam, że zaginała dawno temu podczas… - zamilkła widząc moje niezrozumienie. – Jeszcze ci nie powiedzieli? Przypadło na mnie, co? Może napijemy się herbaty i wszystko ci wyjaśnię? – zapytała. Kiwnęłam głową. Chciałam wiedzieć o co chodzi, bo w końcu nie dostałam obrączki z byle jakiego powodu.
Zeszłam na dół zamykając drzwi. Nie wiedziałam co mam zrobić, teraz dowiem się co tak naprawdę się stało? A może dostanę odpowiedź na zdanie Itachiego, kim tak naprawdę jestem? Nie sądzę, abym znalazła na to odpowiedź w tak krótkim czasie.
Usiadłam na krześle w kuchni, gdy przede mną pojawiła się szklanka z zieloną cieczą. Zapach wydobył się dzięki parze, gdy do nozdrzy doszedł specyficzny zapach mięty.
-Więc zaczynając, co wiesz o swojej rodzinie? – zapytała wpatrując się we mnie. Nie wiedziałam dlaczego zaczyna od takiego zdania, ale warto by zacząć delikatnie skoro nic nie wiem na temat swojej prawdziwej rodziny?
-To, że wychowałam się tutaj całe życie.
-Błąd. Mieszkasz tu od szóstego roku życia. Wcześniej mieszkałaś całkiem gdzie indziej. Powinni ci to powiedzieć rodzice, ale wiem, że chcesz znać prawdę o swojej przeszłości. Nie jest za ciekawie, i z pewnością będziesz załamana, że pochodzisz z tej a nie innej rodzinki.
-Jak od szóstego? Przecież to nie możliwe, abym mieszkała tak późno. Kim w takim razie jestem?
-Twoja biologiczna matka… - patrzałam na nią nie wiedząc co chce mi powiedzieć – wyszła za jednego posiadacza Sharingana. – drgnęłam  słysząc wypowiedź kobiety. – Obrączka należy do niej. Zostawiła cię pod tymi drzwiami i powiedziała, abyś tu stała. Wymazała ci pamięć byś nie wiedziała co stało się kiedyś. Nie chciała byś cierpiała jak wszyscy wokół na ciebie patrzeli. Twoja matka błagała mnie, abym nigdy ci nic nie mówiła, ale jesteś na tyle dorosła, aby dowiedzieć się o swojej przeszłości.
-Mówisz mi, że ja jestem Uchiha?
-Tak.
-Nie to są jakieś bujdy. – wstałam z zamiarem odejścia. – jak to może być możliwe, że jestem z Uchiha? Sasuke nigdy nic o tym nie wspomniał, a jego brat na pewno o tym by wiedział.
-Tak, Itachi wiedział, ale Sasuke nic nie wie. Itachi nie interesował się Toba w ogóle, w końcu nie byłaś ważna dla klanu Uchiha, ale zalecano śledzenie ciebie, gdy znikałaś na dłużej niż parę godzin. Mieli ciebie za zbyt delikatną dziewczynę, która nie nadawała się by nosić miano nazywania się Uchiha! – trzasnęła szklanką ściskając szklankę – Pieprzone skurwysyny. – warknęła zła na osobę, którą miała w myślach – Głowa Klanu Uchiha, Uchiha Fugaku, postanowił o twojej śmierci w sposób natychmiastowy. Twoja matka miała wykonać wyrok, ale nie potrafiła tego zrobić, więc wykasowała ci całą pamięć od narodzin do szóstego roku i podrzuciła cię małżeństwu, które nie może mieć dzieci.
Uchwyciłam się poręczy prowadzącej na górę.
-Co z braćmi Uchiha? Jestem  ich krewną?
-Nie, nie jesteś nikim ważnym dla nich. Twoja matka nie była dla nich nikim, nawet krewną po prostu posiadła to nazwisko bo połączyła się z mężczyzną z tego klanu, ale zdradziła swojego męża z zwykłym chłopem z wioski. Nie miała lekko, gdy się wszyscy o tym dowiedzieli stała się popychadłem, a przy twoich narodzinach był jej mąż. Chciał cię zabić, ale gdy wziął cię na ręce  coś go tknęło i nie potrafił nic zrobić. – słuchałam jej uważnie siadając na schody popierając głowę ręką. – jesteś Uchiha i tego się nie wyrzekniesz. Posiadasz  nazwisko po matce, ale z pewnością żadnych zdolności tego klanu.
-Nie mam Sharingana? – odetchnęłam z ulgą. – Całe szczęście.
-Lecz… - drgnęłam -  Ktoś nałożył na ciebie pieczęć, i sądzę że to twój ojczym z rodziny Uchiha, gdy byłaś mała. Chciał ci dać odrobinę tej mocy, która posiadałaś, bo pokochał cię jak własne dziecko. Stałaś się dla niego wszystkim, lecz nienawidził twojej matki za zdradę. Jeśli nałożył na ciebie moc ktoś musiałby ją odblokować, a potrafią to zrobić tylko członek tego samego klanu.
-Nie chcę tej mocy. To jest przeklęte. – powiedziałam zawzięcie. – Czy naprawdę mąż mojej prawdziwej matki chciał bym posiadała tą moc? Po co? Skoro nie należałam naprawdę do rodziny Uchiha, to dlaczego chciał mnie trzymać?
-Za twoją delikatność i radość z życia. Dawałaś mu szczęście jakiej jeszcze nie czuł. Chciał czuć się potrzebny dla kogoś, i wybrał ciebie. Zawsze biegłaś do niego ze wszystkim, dla niego byłaś jak oczko w głowie. Zasypiałaś przy nim, ale Głowa rodziny tego nie popierała, że zdecydował się ciebie zatrzymać. Po tym czasie byłaś obserwowana przez całą Radę Uchiha. – westchnęłam patrząc na ciotkę. – Wiedzieli, że masz barierę i bali się, że w końcu uaktywnisz swój Sharingan. A mąż twojej matki posiadał bardzo potężny Sharingan, i dał ci wielką moc. Dlatego byłaś obserwowana, ale nikt nie wiedział, że intymnie można odblokować blokadę.
-I-I-Intymnie? – zapytałam z niedowierzaniem. Dolna warga drżała delikatnie myśląc o Itachim, gdy połączył się ze mną w intymny sposób. Czy On mógł zdjąć barierę, którą dał mi mój ojciec – którego musiałam uważać - z klanu?
-Tak, Sakuro. Intymnie. Inaczej nie da się zdjąć bariery, aby mogłaś władać techniką oczną Klanu Uchiha. Tylko członkowie tego klanu wiedzą w jaki sposób zdjąć barierę nałożoną na podarowaną moc, a w dodatku łączą się w sposób jaki na pewno nie chcesz. Chociaż… - podeszła do mnie kucając przede mną – ty już się połączyłaś z człowiekiem z tego klanu.
-Nie chcę…
-Przykro mi Sakuro. Wiem, że nie spodziewałaś się takich słów ode mnie, ale zawsze będę z tobą. Itachi z pewnością odblokował twoją barierę i będziesz mogła władać Sharinganem. Jestem tego pewna, w końcu jest młodym geniuszem owego klanu,  a także sadystą. – spojrzałam na nią – Nie rób sobie więcej krzywdy, dobrze? I pamiętaj, że to tylko nazwisko i nie jesteś ich krewną. Jak się zakochasz w Sasuke to nie będzie grzech, będziecie mogli być razem. Itachiego wykluczyłam z tej roli, jego na pewno nienawidzisz.
-Nienawiść? Nie czuję tego do niego, tylko sam żal przez to co robi, a także strach do jego osoby. Boję się tego człowieka, który nie ma zahamowań we wszystkim co robi. Gdy go widzę moje ciało jest sparaliżowane, i może zrobić co chce. Strach ma wielkie oczy, ale nie potrafię nic zrobić co tyczy się Jego. Co mam robić, ciociu?
-Bądź silna, w końcu się sprzeciwisz… - powiedziała głaszcząc mnie po włosach delikatnie.  – przyjdzie taki czas, że będziesz miała dosyć jego zachowania. Choć jeśli jesteś przestraszona, uciekaj jak najdalej od niego. – wstała. – Pójdę już, a ty idź połóż się. Jesteś z pewnością zmęczona, prawda? Za dużo informacji jak na jeden dzień. Śpij dobrze, księżniczko. – nachyliła się całując w czoło, odeszła zostawiając mnie samą.
Uniosłam się idąc do góry nie przejmując się niczym, a na pewno nie długowłosym brunetem, który mógł się znajdować w pomieszczeniu. Chciałam zapomnieć, że moje nazwisko to Uchiha i kazano mnie zabić przez ojca Sasuke. Byłam najgorsza, która była zagrożeniem dla całego klanu? Zbyt potężna?
Wkroczyłam do pokoju.


Pusto – pomyślałam wzdychając.


Odeszłam do łazienki by wziąć długą i kojącą kąpiel. Rozebrałam z siebie zbędne rzeczy napuszczając wody z bąbelkami do wanny. Czułam aromat róż unoszący się w powietrzu. Nie mogłam pojąć, dlaczego rodzice nie powiedzieli mi, że zostałam podrzucona? Ale czy mam im o tym powiedzieć? Lepiej nie, w końcu kochają mnie ponad wszystko pragnąc mojego bezpieczeństwa. Zachowam to dla siebie.
Wszystko jest bez sensu, dlaczego miałabym chcieć posiąść przeklętą moc Klanu Uchiha? Nie chce jej, nie prosiłam o to, ale jaki był ojciec matki? Chciałabym wiedzieć jak on zachowywał się w stosunku do niej, gdy dowiedział się o zdradzie. W końcu wyszłam z tego cało, ale czy naprawdę posiadam taką wielką siłę w oczach? Jasne, nie będę nigdy silniejsza, nawet jakbym chciała. Posiadanie przeklętej mocy będzie ciężkim brzemieniem, ale nikt się o tym nie dowie!
Wyszorowałam całe ciało płucząc wszystko dokładnie. Modliłam się, aby nie było mężczyzny w pokoju, gdy weszłam moje modlitwy zostały wysłuchane? To dziwne, czyżby nie mógł dostać się do środka? Odetchnęłam z ulgą. Odpocznę od niego chociaż trochę, by nie mógł się nade mną znęcać.
Patrzałam na łóżko, które przerażało mnie z każdym  krokiem jakie wykonałam. Tutaj znęcał się nade mną, a muszę w nim spać, bo co innego mogę zrobić? Nic, muszę wytrzymać z wszystkimi emocjami jakie wzbudzały niepokój. Schowałam się pod czystą kołdrą przytulona do poduszki.


Jego zapach, zapach mojego oprawcy – pomyślałam przymykając powieki.


Dostałam lekkich dreszczy, przez co pojawiła się gęsia skórka jeżąc włoski. Może pachniał przyciągająco, ale jego zachowanie mówiło wiele do życzenia. Jego stan psychiczny był inny niż wszystkich bliskich mi ludzi, ale w jego sercu na pewno tliło się gdzieś dobro.  Może za dobrze go oceniam, ale na pewno się kiedyś zmieni, ktoś go zmieni. Wiem, że gdy mną się znudzi w końcu zada ostateczny cios.


~Kimi-san~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz