Nie
mogłam uwierzyć słowa Sasuke. Ino leży w ciężkim stanie w szpitalu, błagałam
tylko, aby to nie był On. Po co miałby krzywdzić blondynkę, skoro sam powiedział,
że jest dla niego mało ważna, ale… Czy czasami nie słyszał słów wypowiedzianych
przez Ino? Jeśli tak się stało mógł pójść do niej i doprowadzić ją do
krytycznego stanu w jakim się znalazła.
Obok
mnie usiadł krótkowłosy brunet, który chciał mnie dotknąć, ale od razu wstałam
chodząc zdenerwowana w jedną stronę i drugą. Wpatrywał się we mnie z uwagą.
-Idź
do niej. – powiedziałam zatrzymując się i spojrzałam na niego – Sasuke, jeśli
Ino została zaatakowana przez niego, on ją będzie chciał wykończyć. Nie zostawi
tego tak po prostu. Wiem, że lubi patrzyć na cierpienie ludzi, na moje lubi.
Więc… - patrzał na mnie.
-Rozumiem
twój niepokój, ale mam z tobą zostać by nie zjawił się blisko ciebie. Przy Ino
są inni, wiec nie będzie problemu. – szperał po kieszeni – ale Ino trzymała w
ręku obrączkę. – wyciągnął pokazując mi – Czy wiesz kogo to obrączka? –
zapytał. Patrzałam na nią dokładnie. Dopadłam się do swojej pozytywki, w której
powinna znajdować się obrączka, którą dostałam od matki na osiemnaste urodziny.
-Moja.
– powiedziałam spuszczając głowę. Usiadłam na fotelu obitym w ciemną skórę przy kominku. Dostrzegłam, że
patrzy na mnie zdezorientowany. Chciał coś powiedzieć, lecz wstał podchodząc do
mnie kucając. Ujął moją dłoń wręczając złotą obrączkę z wygwrawenymi liczbami
daty śluby.
-Byłaś
zaręczona?
-Nie,
to jest mojej matki. Oddała mi swoją obrączkę na osiemnaste urodziny.
Powiedziała, że przyda mi się, gdy będę chciała o niej pomyśleć. Dlatego miałam
ją zawsze schowaną w pozytywce, ale…
-On
tu był, prawda? Dlatego była w rękach Ino? Mój brat był przed zabójstwem u
ciebie szukając czegoś ważnego dla ciebie?
-Nie
wiem, ale jeśli była tam obrączka to z pewnością jest prawda. – powiedziałam do
niego. Nie chciałam jeszcze powiedzieć,
że nie był tu tylko po obrączkę, a może
tylko? Nie wiedziałam! On jest bardzo nieprzewidywalny.
-Chyba
lepiej będzie jak cię na jakiś czas samą zostawię. Musisz odpocząć. –
powiedział wstając i odszedł obracając się jeszcze przez ramię. Przyciągnęłam
do siebie nogi wpatrując się w obrączkę. Miałam dziwne przeczucia, że ona jest
jakimś źródłem informacji na mój temat. Na temat, który nigdy nie był tematem
rozmów w naszej rodzinie.
Drzwi
lekko zaskrzypiały i spojrzałam na osobę wchodzącą do pomieszczenia, którym
okazała się moja bliska ciotka lekko uśmiechając się. Dopiero po chwili zdała
sobie sprawę co mam na twarzy i
podbiegła do mnie chwytając delikatnie policzki.
-Sakura,
co ci się stało? Kto to zrobił? Czy to
może…
-Nie,
ja sama sobie to zrobiłam, nie pytaj proszę o przyczynę, bo to trudne do
wyjaśnienia. – ukucnęła przede mną wpatrując się w twarz, po której spłynęły
łzy. Przetarła kciukiem bym zrozumiała, że mam jeszcze ją i mogę wszystko
powiedzieć. Była w błędzie, ponieważ gdyby dowiedziała się o Itachim
odwróciłaby się ode mnie szybciej niż to możliwe. – Co tu robisz?
-Przyszłam
cię odwiedzić. Nie mogłam przyjść do szpitala, przez co mi przykro, ale teraz
mogę być z tobą ile chcesz. – spojrzała
na moją dłoń, gdzie miałam obrączkę. W jej oczach dostrzegłam lekkie zdziwienie
widząc przedmiot. To zwykła obrączka, więc czemu tak reaguje? – Sakuro..
-Tak?
-Powiedz
mi, skąd wzięłaś obrączkę twojej matki? – zapytała chwytając go i spoglądając
na datę ślubu wyrytą na wewnętrznej części. – Nie sądziłam, że będziesz ją
miała. Myślałam, że zaginała dawno temu podczas… - zamilkła widząc moje
niezrozumienie. – Jeszcze ci nie powiedzieli? Przypadło na mnie, co? Może
napijemy się herbaty i wszystko ci wyjaśnię? – zapytała. Kiwnęłam głową.
Chciałam wiedzieć o co chodzi, bo w końcu nie dostałam obrączki z byle jakiego
powodu.
Zeszłam
na dół zamykając drzwi. Nie wiedziałam co mam zrobić, teraz dowiem się co tak
naprawdę się stało? A może dostanę odpowiedź na zdanie Itachiego, kim tak
naprawdę jestem? Nie sądzę, abym znalazła na to odpowiedź w tak krótkim czasie.
Usiadłam
na krześle w kuchni, gdy przede mną pojawiła się szklanka z zieloną cieczą.
Zapach wydobył się dzięki parze, gdy do nozdrzy doszedł specyficzny zapach
mięty.
-Więc
zaczynając, co wiesz o swojej rodzinie? – zapytała wpatrując się we mnie. Nie
wiedziałam dlaczego zaczyna od takiego zdania, ale warto by zacząć delikatnie
skoro nic nie wiem na temat swojej prawdziwej rodziny?
-To,
że wychowałam się tutaj całe życie.
-Błąd.
Mieszkasz tu od szóstego roku życia. Wcześniej mieszkałaś całkiem gdzie
indziej. Powinni ci to powiedzieć rodzice, ale wiem, że chcesz znać prawdę o
swojej przeszłości. Nie jest za ciekawie, i z pewnością będziesz załamana, że
pochodzisz z tej a nie innej rodzinki.
-Jak
od szóstego? Przecież to nie możliwe, abym mieszkała tak późno. Kim w takim
razie jestem?
-Twoja
biologiczna matka… - patrzałam na nią nie wiedząc co chce mi powiedzieć – wyszła
za jednego posiadacza Sharingana. – drgnęłam
słysząc wypowiedź kobiety. – Obrączka należy do niej. Zostawiła cię pod
tymi drzwiami i powiedziała, abyś tu stała. Wymazała ci pamięć byś nie
wiedziała co stało się kiedyś. Nie chciała byś cierpiała jak wszyscy wokół na
ciebie patrzeli. Twoja matka błagała mnie, abym nigdy ci nic nie mówiła, ale
jesteś na tyle dorosła, aby dowiedzieć się o swojej przeszłości.
-Mówisz
mi, że ja jestem Uchiha?
-Tak.
-Nie
to są jakieś bujdy. – wstałam z zamiarem odejścia. – jak to może być możliwe,
że jestem z Uchiha? Sasuke nigdy nic o tym nie wspomniał, a jego brat na pewno
o tym by wiedział.
-Tak,
Itachi wiedział, ale Sasuke nic nie wie. Itachi nie interesował się Toba w
ogóle, w końcu nie byłaś ważna dla klanu Uchiha, ale zalecano śledzenie ciebie,
gdy znikałaś na dłużej niż parę godzin. Mieli ciebie za zbyt delikatną
dziewczynę, która nie nadawała się by nosić miano nazywania się Uchiha! –
trzasnęła szklanką ściskając szklankę – Pieprzone skurwysyny. – warknęła zła na
osobę, którą miała w myślach – Głowa Klanu Uchiha, Uchiha Fugaku, postanowił o
twojej śmierci w sposób natychmiastowy. Twoja matka miała wykonać wyrok, ale
nie potrafiła tego zrobić, więc wykasowała ci całą pamięć od narodzin do
szóstego roku i podrzuciła cię małżeństwu, które nie może mieć dzieci.
Uchwyciłam
się poręczy prowadzącej na górę.
-Co
z braćmi Uchiha? Jestem ich krewną?
-Nie,
nie jesteś nikim ważnym dla nich. Twoja matka nie była dla nich nikim, nawet
krewną po prostu posiadła to nazwisko bo połączyła się z mężczyzną z tego
klanu, ale zdradziła swojego męża z zwykłym chłopem z wioski. Nie miała lekko,
gdy się wszyscy o tym dowiedzieli stała się popychadłem, a przy twoich
narodzinach był jej mąż. Chciał cię zabić, ale gdy wziął cię na ręce coś go tknęło i nie potrafił nic zrobić. –
słuchałam jej uważnie siadając na schody popierając głowę ręką. – jesteś Uchiha
i tego się nie wyrzekniesz. Posiadasz
nazwisko po matce, ale z pewnością żadnych zdolności tego klanu.
-Nie
mam Sharingana? – odetchnęłam z ulgą. – Całe szczęście.
-Lecz…
- drgnęłam - Ktoś nałożył na ciebie
pieczęć, i sądzę że to twój ojczym z rodziny Uchiha, gdy byłaś mała. Chciał ci
dać odrobinę tej mocy, która posiadałaś, bo pokochał cię jak własne dziecko.
Stałaś się dla niego wszystkim, lecz nienawidził twojej matki za zdradę. Jeśli
nałożył na ciebie moc ktoś musiałby ją odblokować, a potrafią to zrobić tylko członek
tego samego klanu.
-Nie
chcę tej mocy. To jest przeklęte. – powiedziałam zawzięcie. – Czy naprawdę mąż
mojej prawdziwej matki chciał bym posiadała tą moc? Po co? Skoro nie należałam
naprawdę do rodziny Uchiha, to dlaczego chciał mnie trzymać?
-Za
twoją delikatność i radość z życia. Dawałaś mu szczęście jakiej jeszcze nie
czuł. Chciał czuć się potrzebny dla kogoś, i wybrał ciebie. Zawsze biegłaś do
niego ze wszystkim, dla niego byłaś jak oczko w głowie. Zasypiałaś przy nim, ale
Głowa rodziny tego nie popierała, że zdecydował się ciebie zatrzymać. Po tym
czasie byłaś obserwowana przez całą Radę Uchiha. – westchnęłam patrząc na
ciotkę. – Wiedzieli, że masz barierę i bali się, że w końcu uaktywnisz swój
Sharingan. A mąż twojej matki posiadał bardzo potężny Sharingan, i dał ci
wielką moc. Dlatego byłaś obserwowana, ale nikt nie wiedział, że intymnie można
odblokować blokadę.
-I-I-Intymnie?
– zapytałam z niedowierzaniem. Dolna warga drżała delikatnie myśląc o Itachim,
gdy połączył się ze mną w intymny sposób. Czy On mógł zdjąć barierę, którą dał
mi mój ojciec – którego musiałam uważać - z klanu?
-Tak,
Sakuro. Intymnie. Inaczej nie da się zdjąć bariery, aby mogłaś władać techniką
oczną Klanu Uchiha. Tylko członkowie tego klanu wiedzą w jaki sposób zdjąć
barierę nałożoną na podarowaną moc, a w dodatku łączą się w sposób jaki na
pewno nie chcesz. Chociaż… - podeszła do mnie kucając przede mną – ty już się
połączyłaś z człowiekiem z tego klanu.
-Nie
chcę…
-Przykro
mi Sakuro. Wiem, że nie spodziewałaś się takich słów ode mnie, ale zawsze będę
z tobą. Itachi z pewnością odblokował twoją barierę i będziesz mogła władać
Sharinganem. Jestem tego pewna, w końcu jest młodym geniuszem owego klanu, a także sadystą. – spojrzałam na nią – Nie
rób sobie więcej krzywdy, dobrze? I pamiętaj, że to tylko nazwisko i nie jesteś
ich krewną. Jak się zakochasz w Sasuke to nie będzie grzech, będziecie mogli
być razem. Itachiego wykluczyłam z tej roli, jego na pewno nienawidzisz.
-Nienawiść?
Nie czuję tego do niego, tylko sam żal przez to co robi, a także strach do jego
osoby. Boję się tego człowieka, który nie ma zahamowań we wszystkim co robi. Gdy
go widzę moje ciało jest sparaliżowane, i może zrobić co chce. Strach ma
wielkie oczy, ale nie potrafię nic zrobić co tyczy się Jego. Co mam robić,
ciociu?
-Bądź
silna, w końcu się sprzeciwisz… - powiedziała głaszcząc mnie po włosach delikatnie. – przyjdzie taki czas, że będziesz miała
dosyć jego zachowania. Choć jeśli jesteś przestraszona, uciekaj jak najdalej od
niego. – wstała. – Pójdę już, a ty idź połóż się. Jesteś z pewnością zmęczona,
prawda? Za dużo informacji jak na jeden dzień. Śpij dobrze, księżniczko. –
nachyliła się całując w czoło, odeszła zostawiając mnie samą.
Uniosłam
się idąc do góry nie przejmując się niczym, a na pewno nie długowłosym
brunetem, który mógł się znajdować w pomieszczeniu. Chciałam zapomnieć, że moje
nazwisko to Uchiha i kazano mnie zabić przez ojca Sasuke. Byłam najgorsza,
która była zagrożeniem dla całego klanu? Zbyt potężna?
Wkroczyłam
do pokoju.
Pusto
– pomyślałam wzdychając.
Odeszłam
do łazienki by wziąć długą i kojącą kąpiel. Rozebrałam z siebie zbędne rzeczy
napuszczając wody z bąbelkami do wanny. Czułam aromat róż unoszący się w
powietrzu. Nie mogłam pojąć, dlaczego rodzice nie powiedzieli mi, że zostałam
podrzucona? Ale czy mam im o tym powiedzieć? Lepiej nie, w końcu kochają mnie
ponad wszystko pragnąc mojego bezpieczeństwa. Zachowam to dla siebie.
Wszystko
jest bez sensu, dlaczego miałabym chcieć posiąść przeklętą moc Klanu Uchiha? Nie
chce jej, nie prosiłam o to, ale jaki był ojciec matki? Chciałabym wiedzieć jak
on zachowywał się w stosunku do niej, gdy dowiedział się o zdradzie. W końcu
wyszłam z tego cało, ale czy naprawdę posiadam taką wielką siłę w oczach? Jasne,
nie będę nigdy silniejsza, nawet jakbym chciała. Posiadanie przeklętej mocy
będzie ciężkim brzemieniem, ale nikt się o tym nie dowie!
Wyszorowałam
całe ciało płucząc wszystko dokładnie. Modliłam się, aby nie było mężczyzny w
pokoju, gdy weszłam moje modlitwy zostały wysłuchane? To dziwne, czyżby nie
mógł dostać się do środka? Odetchnęłam z ulgą. Odpocznę od niego chociaż
trochę, by nie mógł się nade mną znęcać.
Patrzałam
na łóżko, które przerażało mnie z każdym
krokiem jakie wykonałam. Tutaj znęcał się nade mną, a muszę w nim spać,
bo co innego mogę zrobić? Nic, muszę wytrzymać z wszystkimi emocjami jakie
wzbudzały niepokój. Schowałam się pod czystą kołdrą przytulona do poduszki.
Jego zapach, zapach mojego
oprawcy – pomyślałam przymykając powieki.
Dostałam
lekkich dreszczy, przez co pojawiła się gęsia skórka jeżąc włoski. Może
pachniał przyciągająco, ale jego zachowanie mówiło wiele do życzenia. Jego stan
psychiczny był inny niż wszystkich bliskich mi ludzi, ale w jego sercu na pewno
tliło się gdzieś dobro. Może za dobrze
go oceniam, ale na pewno się kiedyś zmieni, ktoś go zmieni. Wiem, że gdy mną
się znudzi w końcu zada ostateczny cios.
~Kimi-san~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz