Mangekyo Sharingan

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział Czwarty





Minęło parę dni odkąd byłam w szpitalu, czułam się trochę lepiej z świadomością gwałtu. Płakałam codziennie, gdy przypominałam sobie o tamtym incydencie, nie wiedziałam jak zareaguję na widok brata Sasuke, gdy kiedykolwiek się pojawi. Chcę stąd zniknąć, ale wzięli wszystkie rzeczy jakie miałam, a przy okazji broń. Raz próbowałam się zabić, ale zostałam zatrzymana przez Sasuke, który przyniósł jedzenie od Naruto.
Nie tłumaczyłam mu nic, choć chciał odpowiedzi. Byłam od wielu dni zamknięta w sobie i bezsilna. Nic nie jadłam, jedynie piłam wodę. Marnowali tylko na mnie jedzenie, które już nie było potrzebne, zagłodzę się na śmierć. Może nie mogę się zabić, ale się zagłodzę. Tak będzie najlepiej by zapomnieć o incydencie, bo tylko on był w mojej głowie.

Chcę zapomnieć – pomyślałam. – Niech ktoś usunie mi pamięć.

Byłam z dnia na dzień coraz słabsza, a Hokage przychodziła z pretensjami, że nic nie jem. Gdyby ona została zgwałcona też by tak robiła. Nie wiem co mam robić, gdy rodzice przyszli uderzyłam ojca w rękę by mnie nie dotykał, a go najbardziej kochałam. Był smutny, że stało się to mojej osobie, bo kocha mnie ponad wszystko.  Nikogo nie chciałam widzieć, ale i tak przychodzili mówiąc do mnie, lecz ja milczałam przez wiele godzin. Chcieli, abym o wszystkim zapomniała? Nie ma szans, to utkwiło w mojej pamięci i nie zniknie do końca życia.
Będę pamiętać ten dzień do końca swojego beznadziejnego życia.
9 czerwca 2013 roku – dzień, w którym wszystko przewróciło się do góry nogami, i sądzę, że to będzie dopiero początek moich zmartwień.  Nic nie skończy się tak łatwo, a  dzisiejsza noc będzie dla mnie bolesna. Tak jak każda kolejna, ale ta będzie cięższa. Czułam to w kościach!
Uniosłam się wycierając policzki od strużek łez, których próbowałam się pozbyć przez cały czas. Na korytarzu słyszałam śmiech i dreptanie kobiecych nóg, które po chwili ucichły. Wszyscy ludzie nie rozumieją mnie zbyt bardzo z tego powodu, że słyszałam jak na mój temat szepczą, kto zrobił ze mną taki „porządek” z ciałem.   
Żaden z przyjaciół nie zamierzał mówić czy są jakieś plotki na mój temat. Nie chcieli bym jeszcze bardziej cierpiała, ale raczej nie zrobi mi to różnicy czy więcej mi powiedzą czy mniej. Ból tylko się zmiesza, największy problem, że cały czas boję się starcia z Uchiha Itachim.
Wstałam podchodząc do okna widząc przemierzających się ludzi w wyznaczoną sobie stronę. Słońce wolno zachodziło za horyzont żegnając dzień, a zastąpi go noc z srebrnym księżycem. Moje ciało czuło się zmęczone, przez co nie zwracałam uwagi na otoczenie. Stan równowagi dniem i nocą został zachwiany przez stan emocjonalny, przez który czułam się z dnia na dzień lepiej. Świadomość o incydencie sprawiała, że nie zapominałam, ale wolno przyzwyczajałam się do tej informacji, że nic już nie powróci jak było kiedyś. Mogę zmienić tylko przyszłość niż przeszłość i żyć z świadomością gwałtu.
Dotknęłam zranioną dłonią szyby, która sprawiała przyjemne zimno przez co wyczułam przyjemność. Spojrzałam na swoje odbicie w szybie, które było wyraźne coraz bardziej. Oczy czerwone i podkrążone od płaczu, sińce pod oczami mówiący o braku porządnego snu.  Wyglądałam jak strach na wróble z  rozczochranymi włosami związanymi w niesfornego kitka. Nawet ruch przeczesania włosów ręką sprawiał trudność.

Chce odejść z tego świata jak najprędzej. Czy istnieje taka możliwość by stać się nic nie czującą na wszystko i wszystkich? – zapytałam siebie wzdychając. – Tak z pewnością odeszłabym od wszystkich, gdybym zmieniła się w bestię pozbawiona skrupułów.  

Usłyszałam jak ktoś wchodzi, gdy wpatrywałam się w krajobraz wioski i lasu.
-Sakura – damski głos zadźwięczał w uszach. Popatrzałam na kobietę, która stała przede mną z kartą badań, leków i diagnozy, a także wypisem ze szpitala. Shizune popatrzała na mnie wzdychając ciężko, tak jakbym to była moja wina co się stało. – Jutro wychodzisz, przyjdzie po ciebie Sasuke by odprowadzić do domu. Twoich rodziców nie będzie, więc Tsunade kogoś przyśle do Ciebie.
-To raczej nie będzie potrzebne, i tak skonfiskowano cały asortyment broni jaką posiadałam.
-To dla twojego bezpieczeństwa – powiedziała szatynka – Chcemy byś jak najszybciej wróciła do poprzedniego stanu, ale nie możemy trzymać ciebie tutaj w nieskończoność. Dobrze o tym wiesz. Tu nie pojawi się Uchiha, ale zawsze czuwamy nad Tobą jak możemy by nigdy cię już nie dotknął. Dlatego połóż się i odpoczywaj, nie doszłaś jeszcze do siebie. – wyszła zostawiając mnie samą.
Otworzyłam okno na oścież czując przyjemny zimny wiatr, który koił każdy centymetr twarzy.  Policzki delikatnie muskała grzywka po obu stronach. Przez chwilę poczułam ukojenie, które nie zdarzyło się od wielu dni. Spojrzałam na parapet i uchwyciłam jedno z czarnych piór po ptaku.

Tak czarne jak twoje serce Uchiha Itachi -  pomyślałam wpatrując się w delikatne piórko.

Odepchnęłam się zamykając okno z cichym łoskotem. Piórko odrzuciłam na mały stolik obok łóżka wślizgując się pod kołdrę odwracając się twarzą do ściany. Podkuliłam nogi  pod brzuch próbując zasnąć by pozapominać o wszystkich nieszczęściach jakie mnie spotkały.  Kiedyś postaram się o nich zapomnieć…
Zmęczenie było tak mocne, że odpłynęłam w krainę snów.
Na policzkach wyczułam delikatny dotyk odgarynający kaskady różowych włosów. Z opuszkami palców zszedł niżej na szyję i dekold wędrując do piersi. Kolejny dotyk mogłam wyczuć na wewnętrznej części uda gdzie robił wolne kółeczka.
-Sakura… - usłyszałam przy uchu. – Wstawaj, kochanie… Musimy poważnie porozmawiać.- uniosłam delikatnie powieki  jęcząc cicho. Nie wiedziałam co jest, ale to z pewnością był sen, który był zwykłą iluzją. Uchwyciłam się za głowę czując czyjś dotyk na wewnętrznej części uda?
Nie potrafiłam się ruszyć, tylko wpatrywałam się w ścianę. Ten dotyk był bardzo znajomy, a oddech tuż przy uchu był równie rozpoznawalny. Zapach męskiego ciała doszedł do moich nozdrzy przez co spuściłam głowę wpatrując się w dłonie przerażona.

To nie prawda, go tu nie ma. – pomyślałam.

Zacisnęłam delikatnie dłonie oglądając się wolno za siebie modląc się, aby to nie był On. Ten dotyk poznałabym wszędzie nie ważne w jakim miejscu bym była, ale błagałam siebie w myślach by moje odczucia były fałszywe. Widząc ową osobę dreszcz strachu przeszedł moje ciało przez co nie mogłam się ruszyć. Musiałam wykonać ruch dopóki byłam do tego zdolna i strach nie zawładnął mną całkowicie.
Zerwałam się chcąc jak najszybciej stąd ucieknąć, ale uchwycił mnie za udo ściskając ranę przez co jęknęłam głośno leżąc na brzuchu. W jego oczach dostrzegłam czerwień, która zaczęła się we mnie wpatrywać. Nie byłam na tyle silna by cokolwiek zrobić. Teraz wiedziałam jaki błąd popełniłam nic nie jedząc. Po tylnej części uda wyczułam jego opuszki palców. Zacisnęłam dłonie chcąc by przestał robić sobie zabawę ze wszystkiego. Uniosłam się  powstrzymując łzy od wypłynięcia, znów przypomniałam sobie tamte chwilę. Spojrzałam w stronę drzwi słysząc jak ktoś przechodzi, powinni go…
-Nie wyczują mnie. – drgnęłam spoglądając na niego – Dlaczego? Ponieważ drzwi są zablokowane moją chakrą, ale przekształciłem ją w twoją, więc czują tylko ciebie. Dla nich nie ma tutaj intruza, po prostu śpisz spokojnie. Tak myślą. – westchnął cicho wpatrując się we mnie szkarłatnym, złowieszczym spojrzeniem. Moje ciało zostało sparaliżowane przez jego osobę. Wyciągnął do mnie rękę, aby uchwycić. Uderzyłam rękę by mnie nie dotykał, a w jego oczach dostrzegłam nutkę złości.
-Nie masz prawa mnie dotykać. – powiedziałam ze strachem.
-Hm.. – zaśmiał się pod nosem opierając swoją rękę na policzku wpatrując we mnie – Ciekawe. Boisz się, trzęsiesz ze strachu przede mną, ale sprzeciwiasz się. Zaczynam coraz bardziej to lubić, ale dzisiaj nie wyglądasz zbyt dobrze. – mówił. Przyciągnęłam bliżej nogi do siebie wpatrując w niego ze strachem, że może dojść do kolejnego aktu połączenia. – Nie jadasz, nie możesz spać, zaczynasz odwracać się od przyjaciół.
-Jak się tu do-dostałeś? – zapytałam z większym strachem patrząc na mężczyznę, który usiadł na łóżku opierając się rękami o poduszkę i patrząc w ciemną przestrzeń. Nie odrywałam od niego spojrzenia bojąc się każdego ruchu jaki wykona.  Uchwycił z stolika piórko i dmuchnął, że podleciało do mnie.
-Dzięki tobie. – uniosłam głowę, a jego sylwetka była blisko mnie. Trzęsłam się z tej bliskości, a  serce waliło jak oszalałe, ale nie z przyjemność tylko strach przemawiał coraz częściej. – gdybyś nie wzięła piórka nie wszedł bym do ciebie, a tak słodko spałaś. Tak jak należy dla delikatnej osóbki. – chciałam  coś powiedzieć, ale nie mogłam, gdy jego silna dłoń zacisnęła się na gardle.

Znów to samo co wtedy. – pomyślałam próbując odepchnąć jego dłoń od siebie.

Przez mgłę dostrzegałam nikły uśmiech na ustach bruneta, który wpatrywał się w powolną agonię. Nie miałam siły by go odepchnąć, więc zrezygnowałam ze wszystkiego co było z nim związane. Nie uwolnię się z jego sideł jakie zastawił, są zbyt mocne i silne. Puścił mnie przez co wylądowałam bezwładnie na łóżku podpierając się ręką łapiąc łapczywie powietrze. Wpatrywał się we mnie z satysfakcją.  Chciałam uciec od jego osoby, ale nie mogłam. Drzwi były dobrze zabezpieczone przed moją ucieczką, a także strażą czy innymi ludźmi. Uchwycił brutalnie mój policzek i przyciągnął mnie do siebie czując jak jedną dłonią zjeżdża po kręgosłupie w dół.
-Wiesz, niedługo staniesz się moją obsesją. – wypowiedział do mnie przez co w oczach wyczytał strach. Zaśmiał się wpatrując nadal we mnie. – Nie przyszedłem by tobie o tym mówić, ale sprawić byś znów odzyskała to co straciłaś, bo twoja mentorka wszystko usunęła, a tego nie miałem w planach. – chciałam się szybko odsunąć, ale jego dłonie zacisnęły się mocno na ramionach rzucając mnie na poduszkę.
-To boli. – wyszeptałam przymykając powieki.
-Czemu to robię? Ma boleć, zasłużyłaś na niego. Gdybyś była grzeczną dziewczynką to może bym odpuścił, ale jesteś bardzo niegrzeczna. Tak jak Tsunade, która pokrzyżowała moje plany przez co teraz jestem tutaj. Nie mogłem wyczytać twoich myśli, wiedziałem już, że usunęła nie tylko to co ci dałem, ale dała ci dodatkową blokadę. – wolno przejechał po policzku pozbawiając się niesfornych kaskad włosów. – Nie pozwolę by stara wiedźma pozbawiła mnie tego co mam zamiar zrobić z tobą. Ona się o ciebie martwi, ale potem będzie bała się ciebie. – zacisnęłam dłonie na prześcieradle.
-Nie rozumiem. – powiedziałam, a po policzkach spłynęły łzy powodowane jego bliskością.
-Wiem o tym. Zrozumiesz z czasem, gdy sama dojdziesz do tego kim naprawdę jesteś. Sama do mnie przyjdziesz, gdy zrozumiesz kto może ci pomóc. - jego dłonie podwinęły koszulę – a teraz rozpocznę kolejny proces przywracania tego co zatraciłaś.
-Nie możesz.
-Wszystko mogę. – powiedział i zauważyłam, że rozbiera dolną część garderoby. Zniżył się do mnie przejeżdżając językiem po szyi przez co zdrętwiałam ze strachu. Znowu to samo. Znowu zrobi to co w tamtym pokoju, gdy byliśmy sami. Poczułam jak czymś przejeżdża po intymnej części. Odwróciłam głowę w bok by nic nie czuć. Nie chciałam połączyć się z mordercą kolejny raz. Jeden raz wystarczył przez co czułam zapach agonii z własnych rąk. Teraz znów chce przywrócić tamte myśli bym była bezradna.
Dlaczego wszystko musi tak bardzo się powtarzać? Czy historia będzie toczyła koło w wielu rzeczach? Wszystko powtórzy się po dwa razy? Nie chcę czuć jego dotyku. Nie pragnę by dotykał, gdzie nie powinien, moje ciało odrzucało go coraz bardziej.
Po policzkach płynęły słone łzy czując jak dobiera się do dolnej części rozchylając moje nogi by mieć lepszy dostęp. Wpatrywałam się nieobecnym wzrokiem w stolik, gdzie stała lampka z jedzeniem i sztućcami. Wiem co mnie może potem czekać, ale to nie ważne. Zawsze można spróbować, a czy zginę to także nie ważne, właśnie tego pragnęłam. Nachylił się nade mną robiąc swoją powinność, a ja nie chciałam dojść do kolejnego aktu z brunetem. Lecz samo wiercenie zaczęło sprawiać ból, w końcu organizm miałam osłabiony.
Uchwyciłam widelec odwracając go i wbijając z całej siły w jego umięśniony bark, ale on wydał tylko cichy jęk wyprostowując się. Spojrzał na mnie nie zadowolony z całej sytuacji, gdy próbowałam uwolnić moje ciało zostało sparaliżowane, a cały świat zmienił się na ten, w którym byłam wcześniej.
-Hm… Nie grzeczna jesteś. Nie spodziewałem się, że masz jeszcze siłę by dźgnąć mnie widelcem. Można powiedzieć, że masz ciutkę odwagi, ale teraz raczej nie dasz rady się uwolnić, czyż nie? – odwróciłam głowę w bok chcąc zapomnieć, że z tego świata nie ma ucieczki. Moja reakcja by mu cokolwiek zrobić nie powiodła się, nie chciałam go zabić, ale zranić. Nie potrafiłabym skrzywdzić człowieka, nawet jak jest sadystą.
Mocny ból poczułam na policzku, a w ustach metaliczny smak. Uderzył mnie nie zwracając na nic uwagi co może się ze mną dziać. Pieczący ból był mocy, w dodatku to nie był raz, ale o wiele więcej, w to samo miejsce. Nie podobało mu się co zrobiłam. Poczułam jak ciurkiem z  kącika ust spływa szkarłatna ciecz. Popatrzałam na niego widząc jak wolno językiem przejeżdża po swojej dłoni mając na niej plamy krwi.
-Jesteś w moim świecie, z którego nikt nie potrafi uciec. – powiedział zniżając się do mnie. Po policzkach nadal spływały łzy, aby przestać myśleć o tym co robi, ale czułam palący dotyk na sobie. Nachylił się i uchwycił dłonie w swoje uśmiechając się lekko.
-Przestań, pr-proszę.
-Twoje błagania na nic się nie zdadzą.
Nie wiem ile trwały katusze z jego osobą, ale zrobił to co musiał i w końcu byłam wolna, a kołdra zarzuciła się na moje ciało. Policzki były mokre od nadmiaru łez, zrobił to kolejny raz przez co czułam nieprzyjemne kłucie. Widziałam jak zapina spodnie i nakłada na siebie płaszcz organizacji przestępczej. Wpatrywałam się w jeden punkt będąc nie obecna z całym otoczeniem.
Kolejny raz zrobił to na co miał ochotę i nie przejmował się moim emocjonalnym stanem, gdy to robił. Spoglądał na mnie, a jego dłoń znalazła się na moich oczach bym widziała samą ciemność, która była w tej chwili najlepszym rozwiązaniem.  
-Nie martw się swoim stanem emocjonalnym, po tym co zrobiłem. Musiałem w końcu uwolnić to co miałaś w sobie, w brutalny sposób, ale będziesz mi za to dziękować. Obiecuję. – jego głos brzmiał w moich uszach. – Ach i radzę teraz chronić to przed Hokage, bo inaczej twoja przyjaciółka bardzo ucierpi. – drgnęłam wpatrując się w jego znikającą sylwetkę za oknem.
Obróciłam się do ściany czując wahania nastrojowe, wiedziałam już, że dzisiejszej nocy nie usnę dopóki Sasuke nie pojawi się po mnie i ze mną nie pójdzie do domu. Chciałam tylko zapomnieć o tamtej i dzisiejszej nocy, dlatego uruchomiłam barierę, którą nie znała Tsunade. Musiałam chronić Hinate, która zawsze była ze mną. Jedynie ją chciałam chronić przed sadystycznym mordercą.


~Kimi-san~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz